681. POCIĄG DO LITERATURY PRZYGODOWEJ


KENNETH OPPEL
„BEZKRESNY”
(TŁ. KATARZYNA ANNA ROSŁAN)
DWUKROPEK, WARSZAWA 2020

William Everett siedział na skrzynce i czekał na swojego tatę. Do miasta, które wciąż jeszcze nie miało nazwy, przyjechał z mamą. Jego tata był częścią ekipy, która budowała linię kolejową łączącą wschodnie i zachodnie wybrzeże Kanady. Nie widzieli się kilka lat. A dzisiaj, teraz, miał być ten dzień, gdy zostanie wbity ostatni szyniak i chłopak wreszcie będzie mógł się spotkać z ojcem! Siedział na peronie i czekał, szkicując. Nie rozstawał się ze swoim szkicownikiem – chciał go podarować tacie jako prezent powitalny. Mimo że notes był biedną „samoróbką” – z resztek papieru pakowego, który mam przynosiła mu z pracy, był jego największym skarbem. Rysowanie było jego pasją. Rysował wszystko, co widział. Potrafił sobie wyobrazić, że koniec ołówka jest jego okiem i wtedy jego szkice do złudzenia przypominały rzeczywistość. A to zawsze zachwyca ludzi. Ale potrafi też sobie wizualizować rzeczywistość i w szkicowniku dla taty znalazło się wszystko to, co tata opisywał w listach – to, co zobaczył, gdy budował Kanadyjską Kolej Pacyficzną.
William był brudny, być może nawet miał wszy. Ostatnio tata nie przysyłał im pieniędzy, więc mama musiała dorabiać w przędzalni, żeby jakoś ich utrzymać. Teraz wszystko miało się wreszcie skończyć – cała bieda, rozłąka i udręka. Rysował sprawnie, rozglądając się dookoła. Aż nagle zobaczył dziewczynę z dwoma jasnymi warkoczami, w szarej sukience. Dziewczynka zaczęła z nim rozmawiać, a potem wskoczyła na długą deskę, ustawioną obok na kołkach i chodziła po niej na rękach. Will nie mógł oderwać wzroku. Potem wszystko dzieje się szybko, coraz szybciej. Najpierw dziewczyna znika – z jego kłem Wielkiej Stopy, który jej pokazywał. Gdy chłopak ją goni, wpada na krępego mężczyznę, którym okazuje się być Cornelius Van Horne, dyrektor Kanadyjskiej Kolei Pacyficznej. Mężczyzna zaprasza go do prywatnego wagonu – jedzie w góry, tam, gdzie tata Willa kończy pracę, by wbić ostatni szyniak. Will się zgadza, spotyka tatę szybciej niż myślał, uczestniczy w uroczystości, a potem nagle z gór zwala się lawina… Will i tata ledwo uchodzą z życiem. Cudem udaje im się także uniknąć Wielkiej Stopy. I w ostatniej chwili ratują życie Pana Van Horne'a…
Trzy lata później…
Will wsiada do pociągu o nazwie Bezkresny, którego wybudowanie był największym marzeniem pana Van Horne'a. Siedem mil od lokomotywy do wagonu służbowego. Sześć tysięcy czterysta dziewięćdziesięciu pięciu pasażerów. I tata Willa jako dyrektor nowo powstającej linii transoceanicznej należącej do spółki pana Van Horne'a. Teraz ma nadzorować pierwszy kurs tą linią. Z wagonem , w którym spoczywa ciało samego Van Horne'a. W wagonie pogrzebowym jadą też skarby – cenne dzieła sztuki, złoto. To nie będzie bezpieczny kurs. Will towarzyszy ojcu w podróży i kolejny raz jego życie zmieni się bezpowrotnie…

Cóż to jest za książka! Cóż za tempo akcji! Cóż za emocje, napięcie! Cóż za tematyka! Cornelius Van Horne to postać historyczna (jego pierwsze imię to William!). Książka dzieje się w historycznych czasach, przywołując historyczne wydarzenia – budowę kanadyjskiej kolei. To rozdział historii pełen potu, krwi i łez. Pełen niesprawiedliwości, rasizmu, pełen zabobonów. Budowniczowie kolei byli wykorzystywani, pracowali ponad siły, często ginęli w czasie pracy, nie dostawali swojego wynagrodzenia na czas. Indianie, którym zabrano ziemię pod budowę, są pokazani jak dzicy ludzie, atakujący symbol pociąg - nowoczesności – tak musieli być wtedy postrzegani przez „cywilizowanych białych”. Ludzie wierzą w Wielką Stopę, w wiedźmę z grzęzawiska, w upiory. To wszystko zauważa Will, odbywając podróż swojego życia. Chce z tym walczyć, choć na razie brak mu sił i pomysłu, jak może to zrobić – wierzy, że gdy tylko powie o wszystkim ojcu, ten coś na to poradzi. Wciąż jest jeszcze między dziecięcością a męstwem, które pozwala mu mieć niezachwiane ideały. Ale jest tuż przed wyborem drogi życiowej – a jego pomysł na siebie znacznie różni się od pomysłu ojca. To książka o tym, że uciekając po dachach rozpędzonego pociągu przed zbirami, którzy czyhają na twoje życie, można znaleźć samego siebie.

Pod pełną emocjonujących scena fabułą książki przygodowej, jest książka o ważnych sprawach. Te ważne sprawy są dodatkiem, nie trzeba na nie zwracać uwagi, można po prostu utonąć w fabule i przewracać szybko kolejne strony, dalej, dalej, dalej, żeby już wiedzieć, co jest na końcowej stacji. Ale można też od czasu do czasu się zatrzymać na jakiejś stacji, pomyśleć, może nawet przepuścić jakiś pociąg czy dwa. Uświadomić sobie, że to, iż dzisiaj możemy jeździć Pendolino, poprzedzała jakaś krwawa historia. Ale, powtarzam, to tylko przy okazji, bo w pierwszym wagonie jest przygoda! Tak, że nic, tylko siedzieć i czytać do świtu!

Skrótem: doskonała powieść przygodowa dla młodzieży (a prawdziwych powieści przygodowych jak na lekarstwo!). Pędzi jak najszybszy pociąg, jeży włosy na karku jak spotkanie z wiedźmą z grzęzawiska, zachwyca jak pokaz najlepszego cyrku! Jest tu wszystko to, co sprawia, że czyta się ją łapczywie, nie mogąc odłożyć na później – pościgi, występy magika, Wielka Stopa, skoki po dachu jadącego składu, pistolet, który wypala i kula mija o cal od głowy głównego bohatera, szczypta miłości, wielkie pragnienie spełniania marzeń i ogromne skarby. I pewien obraz, który ma magiczną moc! Zatyka z wrażenia, jak wtedy, gdy wystawia się głowę przez okno pędzącego pociągu!

Komentarze