644. UNGUNGUNURUMUNUR
SHAUN
TAN
„OPOWIEŚCI
Z GŁĘBI MIASTA”
(TŁ.
ANNA WARSO I WOJCIECH GÓRALCZYK)
KULTURA
GNIEWU, WARSZAWA 2019
ILUSTROWAŁ
AUTOR
Jak
w ogóle napisać o takiej książce? Jak powiedzieć o czym jest?
Jak przełożyć zapierające dech w piersiach obrazy i równie
olśniewające teksty na parę słów, z których ma na końcu
wyniknąć „polecam!”? Jak nie spłycić?
Te
oniryczne, napisane pięknym językiem historie relacji ludzi ze
zwierzętami to nie są proste bajki do czytania przed snem. To
raczej szkice, w których autor pokazał kontakt zwierzę-człowiek w
zupełnie nieoczywisty, symboliczny sposób. Ryby, które latają po
niebie, konie, pędzące wzdłuż pasa szybkiego ruchu w samym środku
miasta, lisy, które rozgaszczają się w naszych domach, zaraz, gdy
zamkniemy oczy i odpłyniemy w sen. Każde z tych stworzeń żyje na
co dzień obok nas. Tan je umagicznił, żeby zwrócić na nie naszą
uwagę. Jak nudny i niezauważalny jest ślimak, czasem tak bardzo,
że przez przypadek rozdeptujemy jego skorupkę w drodze
dokądś-dokąd-się-tak-bardzo-spieszymy. I nawet tego nie
zauważamy. Ale ślimak-gigant, który uczy człowieka miłości? Nie
da się go ominąć. Cóż znaczy jeden motyl, który przysiądzie ci
na nosie? Pewnie nawet czasem zgonisz go niecierpliwym ruchem, żeby
nikt nie zauważył i nie uznał tego za śmieszne. Ale motyle w
„liczbie przekraczającej policzalność” wyciągają ludzi z ich
utartych torów i wrzucają w sam środek zachwytu. Przez ułamek
chwili wszyscy ludzie są tylko patrzeniem na motyle, niczym więcej.
Shaun
Tan to klasa sama w sobie. To marka. To znak jakości. Ale tym razem
przeszedł samego siebie. Dla mnie „Opowieści z głębi miasta”
to lektura, której nikt nie powinien ominąć. Z jednej strony,
owszem, jest symboliczna, niedosłowna, momentami dziwna, więc dla
tych przywiązanych do linearnych opowieści z zakończeniami „i
żyli długo i szczęśliwie” może być ciężka do czytania. Nie
pojmuje się jej bowiem rozumem, nie pyta dlaczego. Raczej się ja
czuje podskórnie, tym zwierzęcym pierwiastkiem naszego „ja”,
które nie zadaje pytań.
Jest
w tych historiach miejsce na prywatną interpretację, na
odczytywanie znaków, na osobiste wzruszenia i zamyślenia. Ale
wniosek raczej zawsze powinien być jeden: „co my zrobiliśmy
braciom naszym najmniejszym?”. Nie wszystkie ze zwierząt Tana
cierpią. Ale każde z nich musi być cierpliwe. Żeby przeczekać
człowieka. Czy tak powinno wyglądać nasze współżycie ze
zwierzętami? Z opowieści Tana wyłania się nie tyle współ- co
nadżycie. Ludzkie nad wszelkim innym. Na krokodylim, które ktoś
zamknął na osiemdziesiątym siódmym piętrze, nad świńskim,
które „zapada się na tyłach naszego mieszkania”, nad
wielorybim, zabranym przez ludzi od matki. Jeszcze jako tako
ukochaliśmy psa, jeszcze niektórzy szanują owcę, jeszcze czują
respekt przed tygrysem, ale co z gołębiem, nosorożcem, rekinem?
Zwierzęta są wszędzie – Tan je zauważył. Oddaje im głos, choć
one nie potrafią mówić ludzkim językiem i są na co dzień mało
słyszalne. Znamienne, że na końcu książki, ostatnim zwierzęciem
jest człowiek – trzeba w końcu zauważyć, że przeciwstawny
kciuk nie daje nam prawa do rządzenia światem. Daje nam obowiązek
opieki nad tymi, którzy nie radzą sobie, gdy zabetonuje się ich
świat.
Poczułam
ogromny wstyd, gdy czytałam o niedźwiedziach pozywających
ludzkość. „Wystarczyło przeczytać choć fragment materiału
dowodowego przeciw ludzkości, gromadzonego od jakichś 10 000 lat,
by wpaść w skrajną rozpacz. 'Kradzież'. 'Rabunek'. 'Bezprawne
zajęcie'. 'Deportacja'. 'Niewolnictwo'. 'Morderstwo'. 'Tortury'.
'Masowa zagłada'. Nie wspominając o przestępstwach, o których w
życiu nie słyszeliśmy, takich jak 'Duchowe wykluczenie',
'Sępienie', czy 'Ungungunurumunur'.”
Dla mnie to książka-przesłanie. Książka-przestroga. I czasem książka-przepowiednia. Książka-wskazówka. Zauważ. Pokochaj. Szanuj.
Dla mnie to książka-przesłanie. Książka-przestroga. I czasem książka-przepowiednia. Książka-wskazówka. Zauważ. Pokochaj. Szanuj.
Komentarze
Prześlij komentarz
Dziękuję za słowa do prywatnej kolekcji...