619. WEEKEND Z KOMIKSAMI: NIEDZIELA ZAKOCHANA


SCENARIUSZ I RYSUNKI ISABEL GREENBERG
„ENCYKLOPEDIA WCZESNEJ ZIEMI”
(TŁ. ŁUKASZ BUCHALSKI)
KULTURA GNIEWU, WARSZAWA 2019

Biegun Północny i Biegun Południowy. Dwa krańce świata. Właściwie nigdy nie powinny się ze sobą zetknąć. Ale zetknęły się – Północ przypłynęła morzami i oceanami do Południa pod postacią chłopaka. Przypłynął, bo na Południu pewna dziewczyna miała kawałek jego duszy, bez którego nie mógł być szczęśliwy. Przepłynął przez cały świat, żeby znów poczuć się całością. I odnalazł brakujący kawałek siebie w rękach dziewczyny. Zakochał się z miejsca. I ona się zakochała. Taką miłością na zawsze. Był tylko jeden problem – bogowie namieszali w ich życiu i pole magnetyczne Ziemi nie pozwalało im zbliżyć się do siebie, nie pozwalało im się dotknąć.
Tak zaczyna się ta magiczna historia…
To dzieje ludzkości, które może się kiedyś wydarzyły, a może było zupełnie inaczej, ale są tak piękne, że po prostu postanowiłam przyjąć, że tak właśnie było.
Słowo „encyklopedia” w tytule sugeruje, że to będzie jakiś zbiór definicji, jakiś zbiór wiadomości o wczesnej Ziemi. I coś w tym jest – jest tu władza, jest tu mądrość, jest tu szaman/szamanka, jest tu bóg, jest tu wojna, jest zazdrość, jest zawiść, jest morderstwo, a nade wszystko jest miłość. Tak naprawdę wczesna Ziemia nie różni się od Ziemi aktualnej tak bardzo, jak mogłoby się wydawać. Ludzka historia jest powtarzalna, jest kołem, które obraca się bez ustanku. Człowiek sprzed oddychania tak samo wojował, tak samo zazdrościł, tak samo fascynowały go historie. Tylko kochał tysiąc razy mocniej.
Isabel Greenberg stworzyła piękną mitologię – pozlepiała ze sobą rożne wierzenia, kawałki Biblii z wierzeniami ludów północy, mitologią egipską, fizyką i astrologią (ileż jest tu tych odwołań, tych zaczepek, tych obrazów pozbieranych ze świata!), doprawiła własną wyobraźnią, powkładała historie – jedną w drugą i w następną, jak matrioszki, żeby na samym końcu rozkładania zostało jedno, czego nie da się już rozłożyć na części pierwsze: miłość. To piękna wizja – co prawda według tej mitologii człowiek powstał trochę przez przypadek i nie do końca z miłości boskiej (raczej z nudy), ale sam potrafi się bronić przed światem właśnie miłością. I opowieściami. Słowo ma wielką moc, więc trzeba je szanować. Szanuję także słowo widzialne – Dan Berry zrobił z odręcznego pisma autorki czcionkę (wspomina o tym w podziękowaniach). To dla mnie znak, sygnał, że ta powieść jest dopracowana w każdym szczególe, że nic nie pozostało dla przypadku – wszystko wzięła Isabel Greenberg w swoje ręce, ulepiła dokładnie tak, jak chciała.
Najtrudniej pisze się o takich książkach – które zachwycają tak mocno, że aż zaczyna brakować słów. Bo co napisać? Że to jedna z najpiękniejszych historii miłosnych, jaką się czytało? Banał!
Są takie książki, które mnie oplatają, pną się po mnie, zapuszczają we mnie korzenie, wprost do samego serca trafiają i do krwiobiegu. "Encyklopedia wczesnej ziemi" jest właśnie taka: wrosła we mnie. A tak wrosnąć umieją tylko naprawdę dobre historie.















Komentarze