470. ŚWIĘTA! PO RAZ DRUGI CZYLI JAZDA BEZ TRZYMANKI

ANDREA DE LA BARRE DE NANTEUIL
„MADEMOISELLE OISEAU I LISTY Z PRZESZŁOŚCI”
(TŁ. MARIA JASZCZUROWSKA)
WYDAWNICTWO LITERACKIE, KRAKÓW 2017
ILUSTROWAŁA LOVISA BURFITT

To już pięćdziesiąt dziewięć dni… Mademoiselle Oiseau udała się do Wenecji, do swojej siostry. A Isabella została tutaj – troszkę samotna, troszkę niespokojna, troszkę tęskniąca. Ale pełna życia – od Mademoiselle dostała trochę pewności siebie, trochę uśmiechu, trochę wyprostowanych pleców, trochę jasnego spojrzenia, trochę trzymania wyżej podbródka i trochę słońca, które zamieszkało w jej kieszeni. No i – dzięki Mademoiselle – Isabella ma przyjaciółkę: ognistowłosą, nieco szaloną, zdecydowaną i pewną siebie Isis. U jej boku Isabella nie zapomina, że na świecie istnieje magia. Dziewczęta wciąż przesiadują w niezwykłym domu Mademoiselle na szóstym piętrze. Tam jest im najlepiej, jakby to właśnie było ich miejsce na ziemi. Choć bez Oiseau to już nie to samo…
Pewnego dnia pod jedną z licznych komódek Mademoiselle, Isabella znajduje przedziwne zdjęcie – dwie dziewczyny, połączone ze sobą warkoczem. Tak, to moja mama i ciotka - stwierdza Isis i opowiada historię z przeszłości, o tym, jak dwie dziewczynki znaczyły dla siebie wszystko. O wspólnym zaplataniu włosów, o spodniach z trzema nogawkami, w których chodziły razem, o zszytych razem kołnierzykach sukienek. I o zniknięciu ich mamy, tułaczce po krewnych, o bezbrzeżnym smutku, który się z tym wiąże. I o tym, że na szóstym piętrze przy Alei Minionych Czasów na pewno nie będzie kolacji wigilijnej. Mademoiselle przestała lubić święta na zawsze. I nigdy ich nie obchodzi.
Ale jak wyobrazić sobie zimę, koniec grudnia bez Świąt? Potem jest już tylko tajemnica, którą Isabella z pomocą Isis starają się rozwiązać – co się stało w przeszłości Julietty i Luisy? I gdzie jest Edyta, najstarsza siostra?
Czy przy Alei Minionych Czasów rozbłysną jeszcze kiedyś światełka na choince?
To już nie jest historia, gdzie pojawiają się niesamowite wątki, ale gdzie wszystko można jednak przykuć do ziemi logicznym wytłumaczeniem. Tym razem to niczym niezmącona magia! W rozwikłaniu zagadki pomogą listy, przesyłane gołębiami pocztowymi, tajemnicze telefony, sny, które Mademoiselle potrafi wysyłać, jak pocztówki z wakacji, fotografie, domek dla lalek i wyobraźnia…
To dla mnie książka niezwykła, piękna, której nie można czytać dosłownie, od linii do linii. Trzeba w nią wejść, rozgościć się, chłonąć, czasami nie myśleć, a wyłącznie czuć. Bo logika i prawdopodobieństwo nie są w tej książce najważniejsze. Najważniejsze są uczucia – odmieniane przez wszystkie liczby i przypadki. To bardzo kobieca książka. Ze względu na tę uczuciowość w miejsce „myślowości”, na nie-logikę i na „wiarę i czucie”. Ze względu na stroje, dodatki, perfumy, kolory, szampana pitego z kryształowych kieliszków, ze względu na przyjaciółkę, z którą wiąże się wspólny warkocz… Mam przeczucie, że do mężczyzn, chłopaków, nie trafią trójnogawkowe spodnie. Że nie trafi piętrowy domek dla lalek, w którym lalki stworzone są na podobieństwo bawiących się nimi dziewczynek. Żaden mężczyzna nigdy nie zrozumie tej więzi, jaka może powstać tylko między kobietą a kobietą – między matką a córką, siostrą i siostrą, przyjaciółką i przyjaciółką… A to o tym jest najbardziej ta książka. O więzi, która raz zadzierzgnięta, nigdy się nie rwie. Nić może słabnąć, może się napinać, może się wydawać, że przędza pękła, ale choć cieniusieńki splot pozostaje na zawsze. Od serca do serca. Od Paryża do Wenecji. Od dziewczynki do kobiety.

No i po raz kolejny te doskonałe ilustracje! Też bardzo kobiece – delikatne, subtelne, efemeryczne, symboliczne, plamy kolorów i drżące linie… Idealnie oddają nastrój książki, w której i tekst i obraz są kobietami. I się przyjaźnią. Na śmierć i życie.  








Komentarze