410. TROCHĘ STARSI – O DUALIZMIE I DUECIE

EDGAR ALLAN POE
„OPOWIEŚCI TAJEMNICZE I SZALONE”
(TŁ. JOLANTA KOZAK)
NASZA KSIĘGARNIA, WARSZAWA 2017
ILUSTROWAŁ GRIS GRIMLY


Czego tu nie ma! Ciała, zwisające z żyrandola, zamurowana zwłoki, szaleńcy, zakopywanie żywcem, zarazy, śmierć, lochy, trumny, kajdany i sznury! Pełen zestaw haseł, o których myśli się, gdy pojawia się nazwisko Edgara Allana Poe. Kojarzą go wszyscy choć trochę obeznani z literaturą. Jeśli nie z konkretnych utworów, to przynajmniej z nazwiska. Tu utworów jest cztery – jedne z najbardziej upiornych, przerażających, tajemniczych i szalonych. „Czarny kot” - historia pewnego alkoholika, którego prześladować zwierzę, nad którym się znęcał, „Maska czerwonej śmierci” - o księciu Prospero, egocentryku, który zostaje ukarany za swoje niewiarygodne samolubstwo, „Żaboskoczek” - o królu, który źle traktuje poddanych i pewnym karle-błaźnie, który wymierza mu karę za złe czyny oraz „Upadek domu Usherów” o absolutnym szaleństwie bez granic, przejmującym do szpiku kości, które odbiera rozum i pcha do czynów, o jakich człowiek śni jedynie w koszmarach. Te cztery opowiadania łączy nie tylko tajemnica i szaleństwo – do tych dwóch można dopisać jeszcze winę i karę. Każdy z bohaterów ponosi zasłużoną. Ech, stary dobry Poe, dzięki któremu płaszcz wiszący w przedpokoju staje się nagle postacią, a falująca przy otwartym oknie firanka, do złudzenia przypomina czyjąś zwiewną sukienkę… Jest w jego prozie coś z niepokoju, z obrzydzenia, z groteski, z tajemniczości, ale jest też z przymrużenia oka, z humoru, ale takiego niedosłownego, ukrytego pomiędzy żebrami nieboszczyka, z tego mimowolnego uniesienia kącików ust… Doskonale oddają to ilustracje Grisa Grimly'ego. Niby złowieszcze, niepokojące – są czaszki, szkielety, pajęczyny, ale z drugiej strony charakterystyczne wyłupiaste oczy, nagrobki i plamy krwi łagodzą wymowę ilustracji. Typografia też sprawia, że owszem, drżymy trochę czytając Poe, ale puszczamy oko do strzyg, upiorów, szaleńców i czarnych kotów. I ten układ na stronie – nieco komiksowy, z bogatą ornamentyką, z numerami rysunków, z wszelkimi ramkami – to też łagodzi wydźwięk tych strasznych historii. I to jest cały majstersztyk tego wydania! Jego odmienność, mocne punkty i plusy – to pomieszanie przełykanej ze strachu śliny z przygryzanymi od śmiechu wargami, ta dwoistość, ta groteska! Pyszny to żart, zaprawdę udany! Duet Poe-Grimly na salony! Dostarczył mi rozrywki doskonałej!  







Komentarze