434.1 SIERPNIA
„BAJKA NA KOŃCU
ŚWIATA. 1. OSTATNI OGRÓD”
SCENARIUSZ I RYSUNKI
MARCIN PODOLEC
KULTURA GNIEWU,
WARSZAWA 2017
SERIA KRÓTKIE GATKI
To musiało być jak
koniec świata.
Wtedy, 73 lata temu.
Kiedy zaczęły
płonąć domy, kiedy zaczęły lecieć bomby, kiedy zaczęli ginąć
rodzice.
Czasem było tak, że
mała dziewczynka przyjaźniła się z psem. I ona i on przeżyli. I
po prostu wyruszyły. Dokąd? Szukać rodziców. Bo przecież gdzieś
są! Bo to codzienne błyski na wieczornym niebie to znaki, którymi
się trzeba kierować. Bo na pewno ich znajdą – dziewczynka i jej
pies, Bajka. Bajka to piękne imię. Bajki kończą się dobrze.
Bajki przetrwają nawet na zgliszczach, nawet tam, gdzie brak
jedzenia, nawet tam, gdzie czasami kończy się nadzieja. Bajki są
zawsze. Zupełnie tak, jak psy. Więc wędrują sobie – Wiktoria i
Bajka… Czasem jest już prawie dobrze, a czasem zupełnie źle. Na
przykład wtedy, gdy jakiś dziwny zmienny kształt, pokazuje im
stary sklep ze słodyczami, jest dobrze. Ale wtedy, gdy kradnie im
zapasy słodyczy, już tak dobrze nie jest. Dobrze jest wtedy, gdy
wieczorami nie słychać przerażających dźwięków, źle jest
wtedy, gdy pies i dziewczynka powtarzają sobie „nie ma się czego
bać!”, ale w głębi duszy wiedzą, że coś stoi za ich plecami.
Dobrze jest, gdy okazuje się, że to tapir! Bo tapiry są przyjazne,
sadzą nasiona, żeby wyrastały z nich nowe rośliny, na
zgliszczach, na wypalonej ziemi, na ugorze, po którym przeszedł
świata koniec, budują coś nowego. A tym nowym jest ogród. Ogród
zawsze zaczyna się od jednego nasionka. Źle jest wtedy, gdy okazuje
się, że tapir jest już chyba ostatnim tapirem na świecie, że nie
ma już jego domu, że jego bliscy nie żyją… Ale dobrze jest
wtedy, gdy tapir nie traci siły i robi to, co do niego należy,
naprawia. Gdy daje Wiktorii i Bajce nasionka, żeby je siały tam,
gdzie idą.
Koniec świata, no owszem!, ale to już było. Teraz pora na nowy początek.
Koniec świata, no owszem!, ale to już było. Teraz pora na nowy początek.
Tak sobie pies i
dziewczynka wędrują od tego dobrego do złego i z powrotem. I
wydawałoby się, że to sceneria świata tuż po końcu, to nie jest
dobrze miejsce na historię dla Dzieci, że za zimno, za ciemno tam,
że powinno się oczy i uszy im zakryć, a tu - niespodzianka! -
piękny komiks o przyjaźni, o miłości, o tęsknocie, tak, o
tęsknocie też, ale przecież tęsknota jest właśnie z miłości,
prawda? I o celu, który na pewno da się osiągnąć. I o nadziei.
Chociaż beznadzieję też wyczytuję między wierszami.
Mimo że to
postapokalipsa, że dzieje się nie w przeszłości, ale za chwilę,
to ja umiejscawiam go dziś w Warszawie sprzed 73 lat. Wyobrażam
sobie, że te same emocje towarzyszyły „warszawskim dzieciom” -
strach, niepokój, niepewność, tęsknota, smutek, przerażenie,
głód, ale też czasem, choć na chwilę, beztroska i radość z
rzeczy małych. Taki jest ten komiks – pomimo zgaszonego słońca,
cały świetlisty. I jest nawet trochę zielonego. Jakaś roślina tu
i ówdzie na wysuszonej, zranionej ziemi się rodzi, jest nawet ogród
– być może ostatni na świecie, ale jest! Czyli nadzieja! Czyli
musi być dobrze! Wierzę, że Wiktoria i Bajka dotrą tam, gdzie
powinny. Nie może przecież być inaczej, prawda? Marcinie Podolcu,
nie zrobisz im tego?! Przecież bajki powinny się kończyć tak,
żeby można je było czytać na dobry sen...
Komentarze
Prześlij komentarz
Dziękuję za słowa do prywatnej kolekcji...