39.KARTONY DWA. O POCIESZANIU
STANISŁAW JACHOWICZ
„CHORY KOTEK”
WILGA, WARSZAWA 2012
ILUSTROWAŁA ANNA XAWERY ZYNDWALEWICZ
[Przegląd kartonów* ulubionych i
mniej]
Tego kartona Majka też dostała będąc
jeszcze dzieckiem brzuszkowym - od przyjaciół z Warszawy. Więc
najpierw czytałam wierszyk małemu Frankowi i dziwiłam się
bardzo, że nie pamiętam prawie nic. Tylko to słynne „Pan kotek
był chory i leżał w łóżeczku...”. Ale co się stało kotkowi?
Na co chorował? Okazało się, że to wierszyk o łapczywości,
zachłanności i żarłoczności. Że koteczek się przejadł i boli
go brzuszek. Że teraz ma stosować ścisłą dietę i nie może
zajadać się myszkami i ptaszkami. Tylko kleik, co zaklei głód,
ale nie zaspokoi podniebienia... Jachowicz ostrzega dzieci przed
łakomstwem i wciąga w to nawet Boga, który ma dzieciom w tym
pomóc... Ech, dziwny wierszyk, gdy patrzę na niego teraz. Ale
jednocześnie drogi sercu, bo zawsze na dnie serca kołacze się to
„I przyszedł pan doktor: „Jak się masz koteczku?”. A
wierszyki z dzieciństwa zawsze łaskoczą w serce. I nie można się
ich wyrzec nawet, jeśli niezupełnie chcesz recytować ten wierszyk
swojej córce, której niedługo zaczniesz wprowadzać stałe pokarmy
do diety i marzysz, że będzie cieszyć się smakami.
Rysunki mnie nie powaliły, ale Majce
chyba się spodobały. Głaskała kotka (i pana doktora też) i chyba
dodała mu jeszcze jeden powód do wzięcia L4 – ugryzła parę
razy – w łapkę, w ogonek, w ucho... I na pociechę znów
głaskanie, głaskanie-pocieszanie, bo „Pan kotek był chory”...
i kolejne pokolenie dowiaduje się o tym, a potem zapomni, na co...
* nasze książeczki z twardymi
stronami, idealne dla małych rączek
Wiersz bardzo lubię, ale "moja" wersja to ta z ilustracjami Marii Uszackiej.
OdpowiedzUsuń