703. TO NIE JEST TAKIE PROSTE

 


SCENARIUSZ I RYSUNKI DAV

„W CIENIU DRZEW. JESIEŃ PANA ZRZĘDKA”

SERIA MÓJ PIERWSZY KOMIKS

(TŁ. ERNEST KACPERSKI)

EGMONT, WARSZAWA 2021


SCENARIUSZ BRIGITTE LUCIANI

RYSUNKI EVE THARLET

„PAN BORSUK I PANI LISICA. SPOTKANIE”

SERIA MÓJ PIERWSZY KOMIKS

(TŁ. ERNEST KACPERSKI)

EGMONT, WARSZAWA 2021


No dobra… to czytanie komiksów wcale nie jest takie oczywiste.

Są jakieś okienka (które najpierw? które potem?), są jakieś dziwne białe plamki z literami w środku, są rysunki (ufff, nie ma opisów przyrody!), a do tego pomiędzy tymi okienkami jest biało… Co z tym zrobić? Jak się do tego dobrać, jak wyłuskać pestkę?

Pestką komiksu jest to białe, to pomiędzy, to poza kadrem, to, co dzieje się w głowie czytelnika. Nienarysowane. Sztuką jest nauczyć się widzieć, co się dzieje pomiędzy jednym a drugim kadrem (to są właśnie te okienka…). A jeśli czegoś się uczymy, musimy mieć do tej nauki materiały.

Moimi ukochanymi komiksami do nauki „komiksowania” jest seria Detektyw Miś Zbyś na tropie oraz absolutnie najpierwsze komiksy od Tadam.

Teraz łokciami rozpycha się tu nowa seria: Mój pierwszy komiks od Egmontu (rekomendacja wiekowa 5+). Serdecznie witamy nowych! Wszyscy się zmieszczą! Wszystko, co oswaja komiksy i wychowuje komiksowego czytelnika – bardzo mile widziane! Bo komiksy trzeba sobie oswoić. Szczególnie dotyczy to rodziców, którzy nie do końca są przekonani o wartości takiej sztuki. Te, o których dziś mowa, zrobią to bardzo szybko – są po prostu śliczne! Słodkie jak wata cukrowa! Klasyczna kreska (Dav dziękuje artystom Disneya za nieustanną inspirację), stonowane kolory, duże, „disnejowskie” oczy, wszystko miękkie i milusie. Ale w środku trochę pazura jest! Oraz całkiem sporo kadrów i dymków, które trzeba sobie uporządkować.


Co to za pazur?

W „Jesieni Pana Zrzędka” to sam Pan Zrzędek. Fabuła jest dość prosta i przewidywalna – borsuk Zrzędek jest wściekły na cały świat. Idzie zima – to pewnie dlatego. Zaplanował sobie zmiatanie liści sprzed swojego domku, ale wciąż ktoś mu przeszkadza: a to jeż wpadnie na ostatnią szklaneczkę przed snem, a to niesforne wiewiórcze dzieci rozsypią już zagrabiony stos liści, albo mała myszka przyjdzie z prośbą o pomoc. Latawiec! Utknął na drzewie! Czy pożyczy mi Pan miotłę? Proszę! Ślicznie proszęęęęę… (tu oczy pełne łez…). Potem do tego wszystkiego jest deszcz. Naj-go-rzej! Wszyscy byliby Zrzędkami, nikt by nie wytrzymał. A Pan Zrzędek co na to? No właśnie – Pan Zrzędek przez cały scenariusz wydaje z siebie tylko jeden dźwięk „Ech!”. Oczywiście intonacja jest rożna w zależności od sytuacji, nie mniej jednak… to mistrzostwo! Pan Zrzędek z miejsca, od pierwszego przeczytania został moim idolem! Oczywiście, spokojna głowa, wszystko kończy się dobrze i ostatnie „Ech” Pana Zrzędka jest jakby… błogie? No nie, nie przesadzajmy! To w końcu Pan Zrzędek! Na pewno sięgnę po kolejny tom serii.







A co w „Panu Borsuku i pani Lisicy”? Spotkanie. Ech (zapożyczyłam od Pana Zrzędka), tu też nie jest łatwo! To komiks, który, szczególnie w dzisiejszych czasach, można czytać głębiej. W norce żyją sobie spokojnie stateczny, cierpliwy Pan Borsuk i jego trójka dzieci – malutka Malinka oraz dwóch braci: Borek i Szperaczek. Pani Borsukowa niestety odeszła po ciężkiej chorobie, ale tata Borsuk jako tako sobie radzi. To szczęśliwy dom. Pewnego dnia, w porze kolacji, do borsuczej nory trafia Pani Lisica i jej córka Róża. Myśliwi odkryli ich norę i musiały uciekać. Błąkały się cały dzień, aż trafiły do borsuczego domu. Pan Borsuk przyjmuje gościnie z radością i dzieli się wszystkim, co mają: miejscem w norce, jedzeniem i jeżynowym winem (spokojnie, tylko z mamą Lisicą). Wkrótce podejmują z Panią Lisicą decyzję, że powiększą norkę i zamieszkają razem. Ale Szperaczek, Borek i Róża nie są z tego zadowoleni. Nie chcą się ze sobą dzielić, nie umieją bawić się razem. „Jesteśmy różnych gatunków. Nie wolno wszystkiego mieszać.” Prawda, jakie to aktualne? Dzisiaj, teraz, w tym momencie? I zawsze wtedy, gdy dziecko ma problem z dzieleniem się swoją przestrzenią czy zabawką. I zawsze wtedy, gdy jakaś rodzina zszywa się jak patchwork… To ładny komiks. Prosty, ale z przesłaniem. Nienachalnym, ale takim, od którego można wyjść do dalszych rozmów. Taki grunt pod „musimy porozmawiać”.







Skrótem: komiksy dla początkujących czytelników. Dodam, że w obydwu albumach czcionka jest czytelna i nie powinna sprawiać trudności tym, którzy do tej pory nie czytali pisma innego niż drukowane. Proste, ładne historie, które kończą się dobrze i pozostawiają czytelnika z promiennym uśmiechem. Można czytać po wierzchu, a można wejść do środka i sobie podyskutować (na przykład o uchodźcach). Słowo, które przychodzi mi na myśl, gdy czytam te komiksy, to „delikatność”. Jest łagodnie i bez eksperymentów. W sam raz na Mój pierwszy komiks.

Komentarze