596. NO JASNE, ŻE JA TEŻ BĘDĘ KOLOROWAĆ


RYSUNKI: PIOTR NOWACKI
SCENARIUSZ: MACIEJ JASIŃSKI
KOLORY: TOMASZ KACZKOWSKI
„DETEKTYW MIŚ ZBYŚ NA TROPIE. DAMA Z PLUSZOWYM MISIEM”
KULTURA GNIEWU, WARSZAWA 2019
SERIA KRÓTKIE GATKI

Zamówiłyśmy najnowszego Misia Zbysia. Czekałyśmy niecierpliwie. No bo miłość, miłość… I cały ocean sentymentu. To jeden z pierwszych komiksów mojej Córki. Uczyła się na nim podążać za komiksową akcją. Był do tego doskonały. Miał świetnie zaprojektowane plansze. Kolorowy był. Można powiedzieć, że sobie tak rosną ze sobą – Majka i ten Miś. A do tego treść była fajna. Bo to komiks detektywistyczny. Z Bardzo Poważną i Trudną Zagadką Kryminalną do rozwiązania. Nie ma to tamto, jest Zbrodnia! I pokrzywdzony wynajmuje Misia Zbysia i jego asystenta Borsuka Mruka do rozwikłania zawikłanej sprawy. A Zbyś i Mruk są rozchwytywani, bo jeszcze nigdy się nie zdarzyło, żeby nie rozwiązali zagadki. Są świetni! Więc telefony dzwonią, wizja ich urlopu się oddala, Jasiński z Nowackim i Kaczkowskim nie mają chwili wytchnienia, bo trzeba te sprawy dokumentować i wydawać w formie komiksów… A my się cieszymy, bo kolejne części dokładamy na półeczkę, równo jeden przy drugim, grzbiety ozdabiają biblioteczkę… No i właśnie, bo czekamy na tego najnowszego, tego o „Damie z pluszowym misiem”… A, bo ja jeszcze nie powiedziałam jednej ważnej rzeczy. Jasiński i Nowacki doskonale wiedzą, że to rodzice kupują dzieciom te komiksy. A zależność jest bardzo prosta – jeśli nie spodoba się rodzicom, to nie ma szans, że sięgną do portfela. Więc przemycają w tym dziecięcym komiksie takie smaczki różne, puszczają oczko do starszego czytelnika, nawiązują z rodzicami więź, mówią: „Hej! Doskonale wiem jak to jest czytać dziecku. Pobaw się i ty trochę!”. I na przykład osadzają akcję najnowszego Misia Zbysia w muzeum, skąd zginęło bardzo cenne dzieło „Dama z pluszowym misiem” pędzla Leoparda Da Vinci. A przy okazji można zobaczyć inne arcydzieła – na przykład obraz ze słonecznikami albo tego dziwnego faceta ze zdeformowaną głową, co stoi na moście… (swoją drogą nie omieszkałam wyszukać oryginałów i pokazać Majce podczas lektury). Ja się nigdy przy misiu Zbysiu nie nudziłam. Tym razem też nie, choć tym razem wszystko się zmieniło.
No bo przyszła w końcu ta przesyłka. Wyciągamy Zbysia z kartonu. I co??? Grzbiet nie pasuje do pozostałych, okładka miękka, format jakiś taki nieporęczny, coś jakby A4… A w środku czarno-biało… Czyżby Kaczkowski był na zwolnieniu lekarskim? Czemu nie pokolorował Misia Zbysia i Borsuka Mruka? O co tu w ogóle chodzi? Trochę złości, trochę irytacji, trochę negacji… Ale zaraz trochę ciekawości… Zaczynamy czytać i… tak, to dokładnie ta sama treść co zawsze. Tylko forma inna. Zaskakująca. Wspominałam, że u Zbysia non stop dzwoni telefon? Że nie mają z Mrukiem czasu na porządny urlop? A no właśnie! Więc nie ma lekko, teraz to my musimy się zabrać do pracy i trochę im pomóc w rozwiązaniu najnowszej zagadki. Bo w tej części Misia Zbysia oprócz komiksu są też zadania! Krzyżówki, labirynty, dopasowanki, szukanie różnic. Jest nawet mała gra planszowa (pokolorowana!).* A wszystko to doskonale wpisane w akcję! Na przykład Zbyś i Mruk szukają w muzeum odcisków palców (łap!) przestępcy. I coś im się udaje znaleźć. A potem muszą przetrząsnąć policyjne akta w poszukiwaniu tego właściwego. I tu wkracza czytelnik, bo musi porównać znaleziony przez detektywów odcisk z tymi z bazy. Proste? Proste! Efektowne! Bardzo! I emocjonujące. Na jednej ze stron pada z pyszczka Zbysia pada bardzo ważne zdanie: „To zadanie dla dzieci – jeśli rozwiążą zadanie, dostaną oficjalny tytuł pomocnika detektywa”. Jesteśmy oficjalnymi pomocnikami Zbysia i Mruka! I jesteśmy z tego dumne!
Wszystko się zmieniło w tej części: format, okładka, ilość okienek na stronie, forma, ale jest dobrze! Nie spodziewałam się w pierwszej chwili (no dobra, w pierwszych trzech chwilach), ale naprawdę jest. Bo mówię, że zmieniło się wszystko, ale nie! Jedno pozostało niezmienne. A właściwie to dwie rzeczy. Bohaterowie. Miś Zbyś i Borsuk Mruk. Oni są tacy sami Są może troszkę mniej kolorowi niż zwykle, ale… od czego mamy te nieprzebrane ilości kredek w domu? Założę się, że absolutnie każdy fan Zbysia i Mruka marzył, że ich kiedyś pokoloruje… Teraz jest ku temu niepowtarzalna okazja…







*Od razu zamarzyła mi się taka pełnowymiarowa planszówka – koniecznie z pionkami Misia Zdzisia i Borsuka Mruka (jestę gadżeciarą).

Komentarze