63.KARTONY PIĘĆ. KLASYKA (CZYLI TUWIM PO RAZ DRUGI)

JULIAN TUWIM
W AEROPLANIE”
BONA, KRAKÓW 2013
ILUSTROWAŁA ADA BYSTRZYCKA

[Królowa Bona otworzyła Polskę na świat, Bona otwiera Polskę na niesłusznie zapomniane książki]

[Przegląd kartonów* ulubionych i mniej]

Klasyka to jest taka dama, co się nie starzeje. Wciąż biega w podkolanówka, jednej opadającej na stopy, a drugiej śmiesznie zrolowanej. Wciąż ma dwa warkocze, przewiązane na końcach kolorowymi wstążkami. Ma ciągle tyle samo lat. Jest aktualna wczoraj i dziś. I będzie jeszcze przez kolejnych tysiące lat.
Myślę, że gdy ktoś kiedyś odkopie szczątki naszej cywilizacji, to odkopie "Tuwima". Bo on jest jednym z najklasyczniejszych naszych klasyków. Bo można go czytać w nieskończoność. Bo moja mama uczyła się kiedyś „Lokomotywy”, potem ja „buchałam jak gorąco”, a za jakieś trzy lata Majka będzie liczyć "ze czterdzieści wagonów". A oprócz pociągu, rzepy i ptaszków jest jeszcze aeroplan.
Ja wsiadam. Majka wsiada. Wsiada każdy, kto łaknie piękna.
Bo klasyka charakteryzuje się też tym, że można się z nią bawić. Że można ją modyfikować. Że można ją naginać, naciągać, zmieniać, ciąć i łatać, a ona i tak pozostaje taka sama.
W przypadku najnowszego wydania, które serwuje nam wydawnictwo Bona, przyjemność mamy podwójną. Cieszymy uszy, bo kurka, która ucieka babci i wskakuje do aeroplanu, żeby zobaczyć „pociągi jak gąsienice” i 'krówki jak boże krówki” to pieszczota bębenka i kowadełka.
Ale cieszymy też oczy, bo nerwami wzrokowymi płynie do środka nas samo piękno. Pomysł chyba fruwał w powietrzu i Ada Bystrzycka musiała wsiąść do aeroplanu i sobie go ściągnąć na ziemię. Kukiełki i czarno-biała grafika, zamknięte w małej poręcznej formie, w twardostronicową książkę, którą małe rączki mogą przeglądać i oglądać i zaglądać i wyglądać do woli – nasz egzemplarz, choć od kilku dni towarzyszy nam wszędzie, trzyma się nienaruszony!

W zeszłym tygodniu byłyśmy u Dziadków – babcia i kurka były z nami. Tam widziałyśmy się wszystkie pierwszy raz – zachwyt. Niedowierzanie. Oklaski.






W ten weekend odwiedziłyśmy gdański Park Reagana.






Babcia i kurka z nami. Wskoczyły do plecaka. To dowód na jeszcze jedną właściwość klasyki – dobra jest wszędzie – na łące, na plaży, na narzucie, na kocu, na kolanach, z herbatą i z wodą. Pomiędzy źdźbłami trawy, pomiędzy ramionami taty, a dłonią mamy, między chrupkami i kawałkiem jabłka, a gdy się ją na chwilę odłoży, żeby pobiegać po drzewach, to na pewno wtedy, gdy się wróci, będzie niezmieniona.
Chwała ci za to, Klasyko!










* nasze książeczki z twardymi stronami, idealne dla małych rączek


[Dziękujemy królowej Bonie za mecenat]

Komentarze

  1. miałam w łapskach "W aeroplanie" Bony :) bardzo, bardzo to wydanie! niewiele jest małych rozmiarów sztywniaczków, które są takie ciekawe :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, to prawda - nie mówię, że dobrych sztywniaczków (cudne określenie!)nie ma, ale większość jest śmieciowa - tak, jakby Mały Człowiek nie mógł być wrażliwy na piękno w stopniu równym dorosłemu!

      Usuń
  2. O taak, to jest piękna książeczka i wielce oryginalna! No i najważniejsze - działa :))
    A stópki na zdjęciach takie rozkoszne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Działa, choć widziałam w pierwszej chwili konsternację na twarzy Majki - nie spodziewała się takiego obrotu sprawy ;-) Teraz - miłość!

      Usuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za słowa do prywatnej kolekcji...