Posty

Wyświetlanie postów z sierpień, 2016

345. PEWNOŚĆ

Obraz
LUKE PEARSON „HILDA I CZARNA BESTIA” (TŁ. HUBERT BRYCHCZYŃSKI) CENTRALA – MĄDRE KOMIKSY, SERIA CENTRALKA KOMIKSY DLA DZIECI MĄDRYCH RODZICÓW Jest kilka rzeczy pewnych na tym świecie. Są stałe, niezmienne, to opoki, fundamenty. To na przykład lody. Zapach świeżego chleba z chrupiącą skórką. Smak czereśni, zrywanych prosto z drzewa. Piękno wschodu słońca (nawet, gdy jest zimno). Bujanie na huśtawce - do samej dechy. Balony z gumy do żucia. Hilda. Niebieskie włosy. Ogromne oczy. Berecik z antenką. Wyobraźnia bez granic. Oczy, które widzą dużo więcej, niż inne. Dziwne istoty, które dziwnym trafem kręcą się zawsze obok Hildy. To cała ona. Niezwykła. Niekonwencjonalna. Niesamowita. A w tych wszystkich swoich „nie” stała i niezmienna. Jak sobota zaraz po piątku. Czekam na Hildę zawsze z drżeniem, a potem pożeram ją naraz, jeszcze gorącą, na stojąco, w progu, w drzwiach, tuż po wyjęciu z koperty. Obojętnie, co dzieje się dookoła. I przeważnie czytam ze trzy razy pod rząd,

344. SZARA EMINENCJA

Obraz
MALINA PRZEŚLUGA „BAJKA O ROZCZAROWANYM RUMAKU ROMUALDZIE” TASHKA, WARSZAWA 2016 ILUSTROWAŁA JAGA SŁOWIŃSKA i MOSS PAPERS Możemy udawać, możemy się wypierać, możemy wargi wydymać w lekceważącym „pffff”, ale każdy z nas ma w sobie potrzebę, by go podziwiano. To nie pycha, to nie egocentryzm, to fakt, że jesteśmy zwierzętami stadnymi. To, że ktoś nas podziwia, znaczy, że nas lubi, docenia, a to z kolei prowadzi do akceptacji w stadzie, do znalezienia tam swojego miejsca, do bycia częścią jakiejś całości. Przyznam, że to jeden z największym moich lęków, jako rodzica – czy Majka będzie przynależeć… Nie będę się zagłębiać w psychologiczne tych lęków aspekty, choć nie byłoby trudno odnaleźć ich przyczynę. Fakt jest taki – każdy człowiek lubi być głaskany. A co z takimi, których się pomija? Bo zawsze to królewicz ratuje królewnę z wysokiej wieży, spomiędzy zębów smoka, z rąk złoczyńcy. To on zostaje obsypany kwiatami, złotem i pocałunkami przyszłej żony. Królewna się ciesz

343. ZAKAZ WJAZDU

Obraz
KATARZYNA BOGUCKA „DZIAŁKA DZIADKA DZIAŁKOWICZA” WIDNOKRĄG, PIASECZNO 2016 ILUSTROWAŁA KATARZYNA BOGUCKA Na płocie, na wejściu na działki wisiał znak. Okrągły, czerwony, z białym prostokątem w środku. Gdy ukazywał się moim oczom, wiedziałam, że zaraz wysiadamy z Malucha*, otworzymy skrzypiącą bramkę i wejdziemy w całkiem inny świat. Ta brama z zakazem wjazdu to było tajemne przejście, jakiś portal do odrapanych kolan, wspinania się na drzewo, grania w gumę na ścieżce (gdzie wzbijało się tumany kurzu), smaku mechatych owoców agrestu na języku, wyrywania chwastów garściami, małych i dużych grabi i sąsiadów zza rabatki z kwiatami. Nasza altanka to był stary domek letniskowy, przywieziony skądś przez mojego Dziadka, którego nie zdążyłam poznać. Zielony był i gdzieniegdzie odłaziła z niego farba. A w środku stało łóżko i szafa. W szafie były robocze ubrania, w które moi Rodzice przebierali się zaraz po przyjeździe. A na górnej półce całe stosy gazet i roczniki „Działkowca”

342. „KIM JEST PRZYJACIEL? TO DRUGIE JA.” [ZENON Z ELEI]

Obraz
MARIA PARR „GOFROWE SERCE. LENA I JA W ZATOCE PĘKATEJ MATYLDY” (TŁ. ANETA W. HALDORSEN) DWIE SIOSTRY, WARSZAWA 2016 ILUSTROWAŁA HELEEN BRULOT Pierwszego dnia wakacji pomiędzy dwoma domami zawisła kolejka linowa. Lena miała pierwsza przejechać na sznurze, rozwieszonym między jednym a drugim oknem. Zawsze pierwsza próbowała takich rzeczy. I przeważnie to ona je wymyślała. W połowie drogi Lenie omsknęły się nogi i zawisła między dwoma domami, na wysokości pierwszego piętra. Kręciołek najpierw zachęcał ją, by szła dalej, ale Lena nie jest zbyt silna. „Wszyscy wygrywają z nią w mocowaniu na rękę” [s. 11], więc wcale niełatwo było jej dalej iść. Kręciołek więc wymyślił jak ją uratować, przytargał z łóżka mamy i taty materac i rzucił go dokładnie pod lądującą Lenę. Na szczęście tym razem obyło się bez wstrząsu mózgu. A wstrząsy Lena już miała – dwa. Lena jest może niepozorna z wyglądu, ale siedzi w niej całe mnóstwo energii. Tej kreatywnej, tej, której mocno obawiają się r

341. W TAPETOWYCH ODPADACH BRODZĘ CZYLI HISTORIA POMARAŃCZOWEGO NIESMAKU

Obraz
MARIANNE DUBUC „DZIEŃ DOBRY, POCZTA!” (TŁ. MAGDALENA WANIELISTA) WYDAWNICTWO ENTLICZEK, WARSZAWA 2016 ILUSTROWAŁA MARIANNE DUBUC Od kilku dni nie mogę umyć włosów. Teraz pomiędzy nimi zamieszkały drobiny pyłu. Nie wiedziałam, że najlepiej szlifować w czapce. Na szlifowanie po cekolowaniu przygotowałam już jedną. Po kolana toniemy w kawałkach okropnej pomarańczowej tapety. Zasypialiśmy i budziliśmy się z nią pod powiekami przez kilka lat. W końcu basta. Zrywamy! Na gołej, poranionej szpachelką ścianie piszę MDM i jeszcze rysuję serduszko. Taka dziecięca przekora i niepowstrzymanie. Szkoda, że wywieźliśmy Majkę do Dziadków, bo też by mogła pobazgrać po tynku. A tak tylko ja mam uciechę. Ale z drugiej strony jej włosy pozostają czyste. I nie ma palców klejących się od gruntu. Trwa remont. Remont sypialni. Tego miejsca, od którego powinniśmy zacząć, gdy kilka lat temu się tu wprowadziliśmy. Trzeba zaczynać od sypialni, żeby mieć dobre sny. Ale najpierw nie było pieniędzy,