407. TROCHĘ STARSI: ŁEZ ŁAKNĄCY
![Obraz](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgVrfcjeit81JoWwSzXBAVh7j6brM_CDywxmsaGPAdsJey1GCJFryuP99SMCH4i0_iomCQX9K9cPGm_S4jgg8pzG53rvu-jM2FpVQcfcbQmnAUC-RM_GKwhkpK8FQKGwfceJ4hyphenhyphen6EQ04gc/s200/4363f85d5ac5648e01785b00a35fb1ba.jpg)
MARCIN SZCZYGIELSKI „TEATR NIEWIDZIALNYCH DZIECI” INSTYTUT WYDAWNICZY LATARNIK, WARSZAWA 2016 Jak tak można? Jak tak w ogóle można? Kraść noce, kraść dnie, myśli zajmować, łzy wyciskać ze mnie, zabierać, jak swoją własność, gromadzić je między kartkami? Michał, lat dziesięć. Od jakichś siedmiu w domu dziecka. Niby nie pamięta smaku domowej pomidorowej, tylko tej z wielkiego gara, z której rozlewa się do wszystkich talerzy, niby nie pamięta, czy miał swój pokój, bo niemal „od zawsze” śpi w wielkiej sypialni, obok kilkunastu innych chłopców, niby nie kiwa się, jak Kiwaczek z łóżka obok (to się nazywa choroba sieroca), ale gdzieś w środku ma niezaspokojoną tęsknotę. Za miłością, za głaskaniem, za jakimś uchem, które słucha tylko jego, zawsze wtedy, gdy ma coś do powiedzenia i wcale, a wcale nie spieszy się to ucho, nawet wtedy, gdy Michał się jąka i zacina i nie potrafi wydobyć szybko z głowy tego, co tam siedzi i co strasznie chciałoby wyjść… Za rodzicami po prostu tęs