Posty

Wyświetlanie postów z grudzień, 2017

473. W CO GRAMY W SYLWESTRA CZYLI O PUSZCZY BIAŁOWIESKIEJ

Obraz
GRA PLANSZOWA ŻUBR POMPIK POWSTAŁA NA PODSTAWIE SERIALU TV I SERII KSIĄŻEK DLA DZIECI TOMASZA SAMOJLIKA AUTOR: MARTIN NEDERGAARD ANDERSEN EGMONT, WARSZAWA 2017 2-5 GRACZY 4-104 LATA ROZGRYWKA OK. 20 MINUT Ten Pompik! Dzieci skandują jego imię (sama słyszałam na Festiwalu Filmów Animowanych). Książki, wywiady, podpisy, autografy, serial w TV… No gwiazda, powiadam! Nic dziwnego, że ten wyjątkowy żubr trafił też do pudła! A pudło rozmiarów raczej niewielkich – jak to dobrze! tak właśnie lubię najbardziej, bo na półkę się pięknie wpasowuje. Rzekłabym, że licząc planszę, która ze względu na swoją solidność złożyć się już bardziej nie da, to wypełnione po brzegi. No i śliczne to pudło, bo wypraska też samojlikowa – w kwiaty, jeże, wiewióry… A jak wyciągamy Pompika z pudła, to co? To dalej jest świetnie, bo można w końcu zacząć grać! To jedna z gier opartych na mechanice memory. Ciągle jeszcze takie lubimy, choć „zwykłe” memory coraz rzadziej ląduje na stole. Więc

472. ŚWIĘTA! PO RAZ TRZECI CZYLI ROZGOŚĆ SIĘ

Obraz
ZOFIA STANECKA „BASIA. WIELKA KSIĘGA PRZYGÓD 4” EGMONT, WARSZAWA 2017 ILUSTROWAŁA MARIANNA OKLEJAK Boli mnie ramię, dociążone ogromną torbą. W torbie butelka z wodą, jabłka w plastikowym pojemniku w kształcie pieska, notesy i komplet mazaków, pudełko z grą, dwie książki (jedna dla mnie, jedna dla niej), lupa, bluza i spodnie na zmianę, łopatka… Tak to zwykle wygląda, gdy wychodzimy. Bierzemy kawałek naszego świata. Dlatego lubię duże, ogromne torby. Ale lubię też małe. Gry, książki, zeszyty… Jestem kolekcjonerem wersji kompaktowych. Uwielbiam wszystko to, co się zwija, składa, a potem można rozwinąć i rozłożyć. Wersje podróżne. Wersje w mini pudełkach. Dlatego „Basi” w wersji soft i small nie odpuszczam nigdy, choć na półce stoją, równo ułożone, wszyściutkie części. „Basia” w wersji „Wielka księga przygód” jest ulgą dla mojego ramienia. A na dodatek starcza na długo, bo to zbiór! Idealnie! Najlepiej. W części czwartej mamy siedem opowiadań: „Basia i remont”, „Basia i

471. ŚWIĘTA! CZAS NA PREZENTY CZYLI ZAJRZYJMY DO ŚRODKA

Obraz
TEKST KATE DAVIES ILUSTRACJE CARNOVSKY PROJEKT GRAFICZNY NICOLA PRICE „GABINET ANATOMII” (TŁ. EMILIA OZIEWICZ I TINA OZIEWICZ) DWIE SIOSTRY, WARSZAWA 2017 Majka ukrywa w ciepłej jaglance zamrożoną truskawkę, żeby się ogrzała. Udaję, że tego nie widzę, więc wpada na pomysł, żeby zadać mi zagadkę: - A wiesz, co mam w środku? Znany ze swojego specyficznego poczucia humoru Tata Majki mówi: - Flaki i mięso. Chwilę się sprzeczają, bo Majka nie przyjmuje do wiadomości, że w jej środku mogą być takie rzeczy. To idealny czas na Dwie Siostry i ich „Gabinet anatomii”. Wyciągamy duży album, rozkładamy na podłodze. I wchodzimy do ludzkiego ciała. Bez pukania! Pomysł jest prosty, acz genialny! Po wewnętrznej stronie okładki jest kartonowa kieszonka, a w niej magiczne soczewki. W trzech kolorach – czerwonym, zielonym i niebieskim. Przez czerwoną zobaczymy szkielet, przez zieloną mięśnie, a przez niebieską naczynia i narządy krwionośne. I nagle postać człowieka na pierws

470. ŚWIĘTA! PO RAZ DRUGI CZYLI JAZDA BEZ TRZYMANKI

Obraz
ANDREA DE LA BARRE DE NANTEUIL „MADEMOISELLE OISEAU I LISTY Z PRZESZŁOŚCI” (TŁ. MARIA JASZCZUROWSKA) WYDAWNICTWO LITERACKIE, KRAKÓW 2017 ILUSTROWAŁA LOVISA BURFITT To już pięćdziesiąt dziewięć dni… Mademoiselle Oiseau udała się do Wenecji, do swojej siostry. A Isabella została tutaj – troszkę samotna, troszkę niespokojna, troszkę tęskniąca. Ale pełna życia – od Mademoiselle dostała trochę pewności siebie, trochę uśmiechu, trochę wyprostowanych pleców, trochę jasnego spojrzenia, trochę trzymania wyżej podbródka i trochę słońca, które zamieszkało w jej kieszeni. No i – dzięki Mademoiselle – Isabella ma przyjaciółkę: ognistowłosą, nieco szaloną, zdecydowaną i pewną siebie Isis. U jej boku Isabella nie zapomina, że na świecie istnieje magia. Dziewczęta wciąż przesiadują w niezwykłym domu Mademoiselle na szóstym piętrze. Tam jest im najlepiej, jakby to właśnie było ich miejsce na ziemi. Choć bez Oiseau to już nie to samo… Pewnego dnia pod jedną z licznych komódek Mademoi

469. ŚWIĘTA! CZAS NA PREZENTY CZYLI SKŁADAM ZAŻALENIE

Obraz
KIMBERLY BRUBAKER BRADLEY „WOJNA, KTÓRA OCALIŁA MI ŻYCIE” (TŁ. MARTA BRĘGIEL-PANT) ENTLICZEK, WARSZAWA 2017 Uprzejmie donoszę, że Kimberly Brubaker Bradley jest winna zalania podłogi w pociągu, łysienia plackowatego oraz utraty około 6 godzin z normowanego czasu pracy (które musiałam odrobić w nadgodzinach), a także narażenia na szwank mojej reputacji oraz poprawnych i przyjacielskich stosunków międzyludzkich. Ta kobieta bezwstydnie napisała doskonałą, wciągającą książkę, która sprawiła, że: a) poryczałam się w pociągu, którym jechałam do pracy (siódma rano, tłok, ścisk i wszyscy się na mnie gapią!). I to nie raz, oj, nie raz… b) wyrwałam sobie z głowy chyba tysiąc włosów – w kępkach, po kilkanaście, bezwiednie… c) po całonocnym czytaniu przyszłam spóźniona (zaspałam!) do pracy i nie mogłam myśleć o niczym innym tylko o Adzie i jej braciszku… d) podczas czytania „Wojny, która ocaliła mi życie” funkcjonowałam w dwóch światach jednocześnie – tym fikcyjnym i tym

468. ŚWIĘTA! PO RAZ PIERWSZY CZYLI OSZUKIWAŁAM

Obraz
ULF NILSSON „HURRA, SĄ ŚWIĘTA!” (TŁ. MARTA WALLIN) ZAKAMARKI, POZNAŃ 2017 ILUSTROWAŁA EMMA ADB Å GE Pamiętam kalendarze z czekoladkami. Nie kojarzę, żebyśmy nazywali je adwentowymi. Ale doskonale pamiętam smak kiepskiej czekolady i obietnicę, jaką składałam sama sobie każdego roku – wytrzymam! Nigdy mi się nie udało… Zawsze zajrzałam w dwudzieste czwarte okienko…. To nawet nie chodziło o to, żeby zjeść czekoladkę, ale żeby zobaczyć, jaki kształt kryje się w każdym kolejnym okienku. Gdy tajemnica została rozwiązana, często zapominałam nawet poczęstować się słodyczem. But, choinka, aniołek, sanki, Mikołaj, gwiazdka… wszystko wiruje mi teraz przed oczami… Nic się nie zmieniło… Dalej nie potrafię cierpliwie czekać… Zaczęło się od „Wierzcie w Mikołaja” , potem był „Prezent dla Cebulki” i „Święta dzieci z dachów” . Teraz jest opowieść „Hurra, są Święta!”. To historia Prosiaka Rufusa, który ucieka z farmy. Pewien stary knur przestrzegał go przed Świętami – są niebezpiecz