298. RYZYK-FIZYK
Pamiętam siebie – kilkuletnią – na szczycie ogromnej (tak mi się wtedy zdawało) zjeżdżani nad basenem, gdzieś w ośrodku wczasowym, gdzie wypoczywaliśmy na wakacjach. Chciałam zjechać, ale bałam się okrutnie. Nad tym ślizgiem wisiał cały wór ryzyka! Bo co jeśli spadnę, bo co jeśli nie zdążę złapać oddechu przez wpadnięciem do wody, bo co jeśli się uderzę? Walczyłam ze sobą przepuszczając kolejne dzieci, które beztrosko rozpryskiwały wodę z dna basenu. Z dna basenu, które widać było gołym okiem, w którym woda sięgała mi do kolan. Zjechałam, krzyczałam z radości na całe gardło! Ryzyko to słowo kluczowe w tej grze. Kot poluje na myszy. Bo chce się najeść. Oblizuje pyszczek i dziarsko podąża po planszy za każdym razem, gdy na kostce wypadnie wizerunek kota. Porusza się coraz szybciej z każdym okrążeniem. A myszki? Też im burczy w brzuszkach i chciałaby się najeść do syta. Głód zaspokoi na jakiś czas malutki kawałeczek serka. Ale im większy, tym myszka bardziej zadowolona. A nasyci w...