611. TYLKO SIĘ NIE WYPROWADZAJ!
![Obraz](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjwrpAvZqD5o5kgnRI0j52vWx4bzPWXtp6BFk2bV6fYlAzQR7HQuIHjVk1j7wxebXtwP2oPwaBp-JZdQb-3D_fTFwQ4bSZfIzVA_718tiZUaoXICF4lXmKL7F-v0KUfIztY3NKXLRTgByc/s200/720032-352x500.jpg)
Już wiadomo – wyprawa na Antarktydę się nie udała (ale jakaż to była piękna katastrofa!!!). Już wiadomo, że nadopiekuńcza mama Archera wyciągnęła z tej przygody konsekwencje – Archer już nie mieszka w swoich niezwykłym, tajemniczym domu, wypełnionym wypchanymi zwierzętami (które akurat z nim lubią sobie uciąć pogawędkę), mapami, lupami, książkami i innymi pamiątkami z podróży. Mieszka teraz w szkole z internatem. Ze swoimi przyjaciółmi – Oliwierem i Adelajdą rozmawia tylko poprzez listy. Opowiadają mu na przykład o nowej sąsiadce, Kanie, która podobno wpadła do studni życzeń (bo zapomniała wypuścić z ręki monetę) i teraz umie przepowiadać przyszłość. Chłopiec bardzo za nimi tęskni. Chociaż w Kruczym Lesie nie jest w sumie tak źle. Archer zaprzyjaźnił się z Beniaminem, swoim współlokatorem, który jest zafascynowany roślinami i z którym bez przeszkód może rozmawiać o swoich dziadkach. Bo wiadomo też coś innego – dziadkowie Archera żyją! I wracają do domu. Jest tylko jeden problem – w