436. OKULARY W PASZTECIE
![Obraz](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgzgIBQi0uivvgCfzInHPP1vrGBNDfcyM4iwex2GUA35wbzu3JH-jTTAOX2By3279oNmW6cQhPRbORYCd31NTCPtk1lSTSLb0ZTzRfQgAvBcj3KBJuM3UjVg0jwJdHoMTa_o3CoJcGRyx4/s200/pasztety-do-boju-b-iext48607214.jpg)
CL É MENTINE BEAUVAIS „PASZTETY, DO BOJU!” (TŁ. BOŻENA SĘK) DWIE SIOSTRY, WARSZAWA 2017 Pamiętam pewno okropne, koszmarne badanie u szkolnej pielęgniarki na koniec podstawówki. Wszyscy grzecznie stali w kolejce, ważyli się, mierzyli, a potem zasiadali przed tablicą z cyferkami i literkami, do jednego oka przykładali drewniany lizak , a drugim mieli odczytywać literki i cyferki. Standard. Zwykła formalność. Czekałam, roześmiana, rozgadana, w grupie koleżanek. Zupełnie spokojna. Do czasu, gdy zasiadłam sama na twardym krześle i wzięłam do ręki lizak… Jaka to litera? Jaka to cyfra? Nie widzę… Pamiętam jak przez mgłę, że koleżanki ucichły. Po ciasnym, małym gabinecie poniosły się szepty… A ja siedziałam ze ściśniętym gardłem i obserwowałam rękę pielęgniarki, notującej coś czerwonym długopisem na mojej karcie zdrowia. W domu zakopałam się pod kołdrą i najzwyczajniej w świecie rozryczałam, a mama nie mogła wydobyć ze mnie, co się stało. To był płacz histeryczny, płacz spazmaty