471. ŚWIĘTA! CZAS NA PREZENTY CZYLI ZAJRZYJMY DO ŚRODKA

TEKST KATE DAVIES
ILUSTRACJE CARNOVSKY
PROJEKT GRAFICZNY NICOLA PRICE
„GABINET ANATOMII”
(TŁ. EMILIA OZIEWICZ I TINA OZIEWICZ)
DWIE SIOSTRY, WARSZAWA 2017

Majka ukrywa w ciepłej jaglance zamrożoną truskawkę, żeby się ogrzała. Udaję, że tego nie widzę, więc wpada na pomysł, żeby zadać mi zagadkę:
- A wiesz, co mam w środku?
Znany ze swojego specyficznego poczucia humoru Tata Majki mówi:
- Flaki i mięso.
Chwilę się sprzeczają, bo Majka nie przyjmuje do wiadomości, że w jej środku mogą być takie rzeczy. To idealny czas na Dwie Siostry i ich „Gabinet anatomii”.
Wyciągamy duży album, rozkładamy na podłodze. I wchodzimy do ludzkiego ciała. Bez pukania!
Pomysł jest prosty, acz genialny! Po wewnętrznej stronie okładki jest kartonowa kieszonka, a w niej magiczne soczewki. W trzech kolorach – czerwonym, zielonym i niebieskim. Przez czerwoną zobaczymy szkielet, przez zieloną mięśnie, a przez niebieską naczynia i narządy krwionośne. I nagle postać człowieka na pierwszej stronie okazuje się być zbudowana z warstw. Możemy rozebrać go na części pierwsze, obejrzeć każdą kosteczkę, a potem przypasować do tych kości inne narządy – jak oko do oczodołu na przykład. Perfect match! Coś niesamowitego! A jak na to wszystko nałożyć tę wielometrową sieć żył i tętnic? I przykryć jeszcze mięśniami? A dopiero potem skórą? Taki obrany jak cebulka człowiek, okazuje się być najdoskonalszym mechanizmem! Wszystko pasuje idealnie, wszystko się zazębia i okazuje się być w pełni logicznym, przemyślanym projektem. No bo dlaczego na przykład lewe płuco jest mniejsze od prawego, nieco smuklejsze? Dlatego, żeby pomieściło się obok niego serce… Uświadamiam sobie nagle, jak doskonali jesteśmy, jak dopracowani. I że to cud wielki – z dwóch osób powstaje kolejna, rodzi się, a ciało matki jest idealnie przygotowane na to, żeby ją nosić, a potem podarować światu. I tak, od samego początku, dzieje się magia. Od tych narodzin, co ich tak do końca nie można ogarnąć rozumem. Przez wzrost, rozwój, dostosowywanie się do wzoru. Ale i codziennie – gdy zginam palec wskazujący, żeby przewrócić kartkę w książce, gdy mrugam powieką, nawilżając oko, gdy moje stopy biegną na przystanek autobusowy, a kość piętowa unosi ciało, naciskające na nie z siłą ośmiokrotnie większą od własnego ciężaru…
Oryginalny tytuł książki to „Illumanatomy” - i doskonale odzwierciedla to, co się dzieje, podczas czytania/oglądania tej książki – iluminacja! Oświecenie! Błysk zrozumienia! Oprócz ilustracji są jeszcze opisy. Tekst jest doskonały! Krótki, treściwy, daje to, co najważniejsze, prosto i zrozumiale, a jednak z tą odrobiną poetyckości, ze szczyptą zachwytu, z tym pytaniem – podskórnym, podtekstowym – czy to naprawdę mogło się zdarzyć? czy to naprawdę jest możliwe? taka perfekcja i wyrafinowane rozwiązania?
Piękna książka, mądra, przemyślana, dopracowana, zaskakująca. No i te soczewki – mistrzostwo świata, edukacja level master!
A oprócz tych wielokolorowych grafik są jeszcze grafiki czarno-białe. I może coś jest ze mną nie tak, ale z wielką chęcią powiesiłabym sobie nad łóżkiem niektóre z nich. Na przykład mózg. Albo serce.

Bo nagle okazuje się, że „flaki i mięso” mogą być czymś nie tylko fascynującym, ale i niezwykle pięknym.  













Komentarze