403. Z ŻYCIA WZIĘTE
ZOFIA STANECKA
„BASIA I
BIBLIOTEKA”
EGMONT, WARSZAWA
2017
ILUSTROWAŁA
MARIANNA OKLEJAK
Pewnego razu mama i
córka poszły razem do biblioteki na spotkanie autorskie z pisarką
i ilustratorką. Wiedziały, że czeka ich miłe przedpołudnie, bo
autorkę i ilustratorkę bardzo ceniły. Nie spodziewały się
jednak, że to będzie najlepsze spotkanie autorskie, w jakim brały
udział! I mama i córka bawiły się świetnie! Pisarka i
ilustratorka najpierw przeczytały opowiadanie ze swojej książki –
z podziałem na role!, potem opowiedziały trochę o swojej pracy,
zrobiły przedstawienie kukiełkowe z bohaterami swoich książek w
rolach głównych, a na końcu rozdały dzieciom czarne kartki i
poprosiły, żeby narysowały to, co widać w ciemności. Nie
zabrakło autografów!
Tych kilka słów
nie oddaje czaru, jakie rzuciły na mnie i na Majkę Zofia Stanecka i
Marianna Oklejak. Zahipnotyzowały nas! Swoim poczuciem humoru, swoim
świetnym kontaktem z dzieciakami, swoją swobodą… Wiem –
bibliotek w Polsce jest pewnie z tysiąc, pewnie odwiedzają je raz
po raz, spotykając kolejne dzieci, imion nie zapamiętując, a
twarze zlewają im się jedno… Ale potraktowały nas tak, jakbyśmy
były jedynymi dzieciakami i rodzicami w całej Polsce! Oddały sto
procent siebie, brawurowo odczytały opowiadanko o Basi i Franku
(było nawet chodzenie na czworaka!), poprowadziły świetną
dyskusję na temat tego, jak to się dzieje, że powstaje książka,
jaki eliksir na literę W jest potrzebny do pisać/rysować i
zapewniły wszystkie dzieci, że każdy, absolutnie każdy może być
twórcą. Dzieci sprzedane! Dzieci kupione! Z zapałem bazgroliły po
czarnych kartkach i każde chciało opowiedzieć Mariannie i Zofii o
tym, co jest na jego rysunku.
Dokładnie o tym
jest najnowszy tom przygód Basi! Mogłoby się wydawać, że o
wypożyczaniu książek – po to przecież są biblioteki! Ale coraz
częściej stają się też ośrodkami kultury i to o takiej ich roli
opowiada nowa „Basia”.
O tym, jak cała
grupa przedszkolna poszła do biblioteki na spotkanie z Różą
Marcinek – pisarką i ilustratorką książek dla dzieci. O tym,
jak Basia fiknęła koziołka z radości, bo panią Marcinek można
chyba nazwać ulubioną autorką Basi. O tym, jak autorka opowiadała
im o magicznej mocy, którą ma każdy z nich, a jej nazwa zaczyna
się na literę W, o tym, że każdy z nich może tworzyć – pisać,
rysować, opowiadać, zmyślać… O tym, jak każde dziecko mogło
kupić od pani Róży książkę jej autorstwa i jeszcze o tym, jaki
piękny i zupełnie niepowtarzalny autograf złożyła w każdej
książeczce…
Jakbym przeniosła
się w czasie do tego dnia, gdy maszerowałam z Majką na spotkanie z
Marianną Oklejak i Zosią Stanecką…
Dzieci w „Basi i
bibliotece” były zachwycone i na pewno wrócą do biblioteki.
To całkiem,
zupełnie, absolutnie, tak samo jak my!
Komentarze
Prześlij komentarz
Dziękuję za słowa do prywatnej kolekcji...