64.SAM SIĘ NIE POGILGOCZESZ!
KEVIN WALDRON
„PAN PIKULIK I NIEPOROZUMIENIE W ZOO”
(TŁ. ANNA BŁASIAK)
ŁAJKA, GDYNIA 2012
ILUSTROWAŁ KEVIN WALDRON
[Łajka pierwsza poleciała w kosmos,
teraz my możemy latać w kosmos z Łajką]
Pan Pikulik jest dyrektorem zoo. Ma
swoje rytuały, dzień poukładany, niczym w schowkach, zamykanych na
złoty kluczyk – tu poranne śniadanie, tam obchód całego terenu
ogrodu, jeszcze dalej obiad, zabawa z synem. Maleńkie trybiki, co
się zazębiają i układają w odpowiedni wzór – wszystko gra, a
pan Pikulik z radością wykonuje swoje obowiązki i pcha swoje życie
do przodu. Tego ranka, jak co ranka, wstaje i ubiera swoją ulubioną
zieloną kurtkę. Ale z kurtki niestety wyskakuje guzik, zbyt ciasno
opina ona sylwetkę szacownego dyrektora zoo. Pan Pikulik przytył,
zbyt się objada, za mało ma ruchu i starzeje się. Guzik toczy się
„niewiadomogdzie”, a z nim dobry nastrój naszego bohatera. Tego
dnia nic nie będzie na swoim miejscu, bo nawet zwierzęta są jakieś
smutne...
Nie możemy powiedzieć więcej, ani
ja, ani Majka. Bo gdybyśmy choć jeszcze jedno słowo, choć dźwięk
jeden jeszcze, to mogłoby być za dużo.
Fabuła ta bowiem to delikatna i
misterna konstrukcja, która łatwo może się zawalić, jeśli
poznamy zbyt wcześnie za dużo szczegółów.
To jak dobry dowcip, którego pointa
czeka, czeka, a potem wyskakuje na nas zza rogu, łaskocze i gilgocze
w stopy, a my śmiejemy się w głos. Co by było, jeśli byśmy się
spodziewali? Przecież z jakiegoś powodu samemu nie można się
pogilgotać!
„Pan Pikulik” to humor, jaki lubię.
Nienachalny, może też niezbyt wyszukany, ale to taki prywatny
masażer mięśni brzucha. Taka książka, do której się wraca i
którą dzieci, zapłakane ze śmiechu, mogą oglądać/słuchać/czytać
wciąż i wciąż.
I te ilustracje!!!! Hobby Waldrona było
rysowanie zwierząt – gdy było ich już tak wiele, że sam nie
dawał rady się nimi zająć, musiał przecież wymyślić kogoś,
kto da im jeść, zajrzy w paszczę, sprawdzi, czy wszystko w
porządku i który będzie je kochał niemal tak samo jak sam
stwórca.
Powstał Pan Pikulik – dyrektor –
pewnie na rozmowie kwalifikacyjnej z Waldronem zadanie miał nader
proste, bo on i jego syn są przeuroczy.
Ale ja oczywiście najbardziej
pokochałam słonia i do tego obrazka wracam najczęściej!
A Majka zakochana w niedźwiedziu.
Dobrze, że niedługo kolejna wycieczkado zoo Waldrona – bo mało nam, oj za mało!
[Dziękujemy Łajce, że zamerdała dla
nas ogonem i zamiast kapci przyniosła w pyszczku książkę]
Książki Wydawnictwa Łajka najlepiej
kupować w księgarni sopockiej Ambelucja! (lub na www.ambelucja.pl)
byliśmy w Ambelucji na warsztatach plast. dotyczących tej książki ;) świetna jest!
OdpowiedzUsuńOj, to prawda! Niby prościutka, ale daje tak wiele satysfakcji!
UsuńOhoho! Chyba mam ochotę na tę książkę :)Masażer mięśni brzucha - brzmi świetnie :)
OdpowiedzUsuńMasz ochotę - zdecydowanie! ;-)
Usuń