592. TROCHĘ SOBIE POPŁACZĘ



Kiedy byłam mała to w sklepie nie było lalek. W sklepie nie było niczego. Tylko ten ocet i ta musztarda. Ale moja chęć zabawy wcale nie byłą mniejsza niż chęć zabawy każdego współczesnego dziecka. I tak, owszem, chciałam mieć lalki. Co tu zrobić, co tu zrobić? Zrobić lalkę oczywiście! No i się robiło. Wycinało się z bloku technicznego kształt ludzika. Można mu było zrobić długie włosy (wtedy wiadomo było, że jest dziewczynką). Koniecznie oczy, nos i buzię. A potem z bloku rysunkowego wycinało się dla tej papierowej laleczki stroje. Był tylko jeden ważny szczegół, o którym nie można było zapomnieć – trzeba było zostawić kilka dodatkowych kwadracików, żeby móc lalkę ubrać – zaginało się te kwadraciki na sylwetce lalki i już – lalka ubrana. Ile te lalki mogły mieć strojów! Tyle ile kartek w bloku rysunkowym. A jeśli zrobiło się niewysoka laleczkę, to nawet razy dwa albo i trzy! A potem było najlepsze: wyciągało się kredki i mazaki i kolorowało te sukienki, te spódniczki, te spodnie, te bluzki i płaszcze. Tu dodało się kieszonkę, tam dwie, tu serduszko, a tam kwiatek, kolorowe były te ciuchy i wszystko pięknie do siebie pasowało. Każda z nas była kreatorką mody. I laleczki bez problemy mieściły się nie tylko do tornistra, ale nawet do małej torebeczki.
Adelina Sandecka wpadła na pomysł, by narysować swoje wspomnienia. Zaprojektowała z bloku technicznego sylwetki pana i pani (pani ma modny koczek na głowie), a z trochę cieńszego papieru kilkadziesiąt strojów. Dokładnie tak, jak kiedyś – szalone, modne wzory, spódniczki i spodnie, tuniki i stroje kąpielowe. A wszystko bardzo sprytnie, bo dwustronnie (takiego patentu na oszczędzanie papieru nie pamiętam z dzieciństwa). Narysowała nawet kitel lekarski i strój kosmonauty (i kosmonautki!). I zdradziła jeden prosty trick – teraz możecie odrysować kształty ubrań na kartce (nie zapominając o dodatkowych kwadracikach na zagięcia) i zaprojektować swoją autorską kolekcję. Mało tego! Na końcu książki są dwa arkusze naklejek (wiadomo, naklejki rządzą!). Można szaleć! Naklejać je na ubrania, które zaprojektowała Adelina albo na te swoje, które wymyślimy sami.
Ja nie mogę wypowiadać się na temat tej książki, bo dla mnie to podróż sentymentalna. A jak sentymenty to zaraz łzy wzruszenia, smarki, gile i nie da się sklecić sensownego zdania. Więc oddałabym głos mojej sześcioletniej córce. Tyle, że ona nie może mówić, bo aktualnie wycina. Co wycina? Wycina właśnie faceta, bo kobietę już ma i wszystkie damskie ciuszki też. A zaraz potem będzie wycinała swoje własne stroje, bo ma już pomysł na kolekcję „Summer 2019 by Majka”. Tym samym szczęk nożyczek zagłusza dalszą relację i nie powiemy nic więcej ponadto, że to po prostu bardzo trafiony pomysł jest. I ja tu teraz będę sobie płakać ze wzruszenia. A zaraz potem pójdę wycinać te formy odbite na bloku rysunkowym, bo przecież każdy sławny projektant ma swojego asystenta. Do zobaczenia w wielkich salonach mody i na pokazach!












Komentarze