591. THE WEEK OD HOPE: NA RÓŻOWO
LAURA
ELLEN ANDERSON
„AMELKA
KIEŁ I WŁADCY JEDNOROŻCÓW”
(TŁ.
MARIA JASZCZUROWSKA)
WYDAWNICTWO
LITERACKIE, KRAKÓW 2019
ILUSTROWAŁA
AUTORKA
W
Kiełkowym Pałacu dzwoni budzik. Dziwne, bo dzwoni z rana, wtedy,
gdy wampiry i inne stworzenia z Królestwa Mroku, powinny właśnie
kłaść się spać. Tymczasem Amelka (wampirka), Dyńka (jej żywa
dynia), Tadżin (pół wampir, pół wróżek), Florka (rzadki
gatunek yeti – nie mylić z bestią!) i Kostek (syn Śmierci)
właśnie się budzą i wstają z gościnnych trumien w zamku Państwa
Kieł. Zaraz, zaraz! Co oni robią? Naciągają na siebie kostiumy
jednorożców, wróżek i aniołkociaków? Ale po co, ale dlaczego?
Ach
tak…
Jesteśmy
na początku drugiej części przygód niezwykle sympatycznej
wampirki Amelki i jej przyjaciół. W pierwszej części okazało się, że mama Tadżina zaginęła i Amelka zadeklarowała się, że
wyruszy do Królestwa Światła, żeby jej poszukać. No i nadszedł
(w końcu!!!) ten czas. To tego dnia przyjaciele, pod okiem króla
Draka, taty Tadżina, wyruszają w podróż pełną niebezpieczeństw,
brokatu, cukru i jednorożców. Na upiornie uroczą ekspedycję
ratunkową dla królowej Promyczek La Puszek z Królestwa Światła.
Ruszają do Brokatowic, „miasta, gdzie słońce nie zachodzi, a
marzenia się spełniają”. Brrrrr.
No
co tu dużo mówić – Amelka Kieł rządzi! A właściwie rządzą
autorka i tłumaczka książki. Ta druga – z powodów oczywistych!
Zapewne jest bardzo wysportowana. Trzeba mieć bowiem niezłą
kondycję, żeby wejść na takie szczyty kreatywności językowej.
Aniołkociaki, śpiączka cukrowa, puchopchełka, Spłukiwacz Pamięci
czy „McDonald Świetlista Kropla Rosy O Poranku Lśniąca Niczym
Skierka, w skrócie Iskierka” wymagały pewnie językowej
gimnastyki. A ta książka jest ich po prostu pełna! I tak mi się
podoba to językowe szaleństwo, to podkreślanie różnic słowami –
w Królestwie Mroku wszystko nurza się w szlamie, śmierdzi i się
lepi, a w Brokatowicach można po prostu dostać próchnicy i
uśmiechowego ścisku szczęki od samego czytania! Jest dokładnie
tak, jak ma być – absolutnie dosłownie, sztampowo i stereotypowo.
Na każdym poziomie. Po co? Żeby podkreślić różnice! Żeby nikt
się nie pomylił w ocenie, co jest czarne, a co białe. Te dwa
królestwa od zawsze dzieli granica – gruba, jednoznaczna i nie do
przekroczenia. Tu jest ciemno, tam jest jasno, to jest obrzydliwie,
tam jest obrzydliwie ślicznie, tu jest gorzko, tam słodko.
Ta
książka, to nie tylko historia o wampirach i jednorożcach. W ten
kostium ubrała się historia o akceptacji, o tolerancji, o szacunku
dla różnic. I tu wielkie brawa dla autorki! Zbudowała ze słów
dwa kompletnie różne królestwa, po dwóch stronach świata. Czarne
i białe. Jedni nienawidzą drugich. Jedni boją się drugich.
Okazuje się nagle, że jedni po prostu nie znają drugich. Stąd
lęki, stąd podejrzliwość. Czy to nie przypomina czasem historii
ludzkości? Te podziały na black and white, to tępienie inności,
te wagony, sklepy, dzielnice „tylko dla białych”… Być może
za daleko idę w interpretacji książeczki dla dzieci o wampirach i
jednorożcach, ale nawet gdyby… jak pięknie można od tej historii
wyjść do dyskusji z dzieckiem o poszanowaniu inności, o różnicach
kulturowych między ludźmi, o lepszym świecie, który kiedyś
stworzą właśnie nasze dzieci. A do tego ta historia czyta się
doskonale: napięcie dramaturgiczne jest, nietuzinkowi bohaterowie
są, no i zagadka jest. Bo komu i dlaczego zależy na tym, żeby
mieszkańcy Krainy Mroku i Krainy światła nie poznali prawdy o
sobie nawzajem? Komu zależy na tym, żeby zamknąć jedyne przejście
między tymi światami – na zawsze? No właśnie – to jest
właśnie ta zagadka, którą można rozwiązać tylko udając się
Tęczową Koleją do Brokatowic, miasta, w którym słońce… i tak
dalej...
Komentarze
Prześlij komentarz
Dziękuję za słowa do prywatnej kolekcji...