533. KŁOPOT Z PANEM K.
GRZEGORZ KASDEPKE
„BODZIO I PULPET”
SERIA POCZYTAM CI
MAMO
NASZA KSIĘGARNIA,
WARSZAWA 2018
ILUSTROWAŁ DANIEL
DE LATOUR
Z Panem Grzegorzem
K. mam nie lada kłopot. Wiem, że napisał już chyba z tysiąc
książek dla dzieci (no a już na pewno ze czterdzieści). Że wiele
z nich nieustannie się wznawia. Że jest jedną z najjaśniejszych
gwiazd polskiej literatury dla dzieci. Że zdobywa nagrody. Że był
redaktorem naczelnym uwielbianego przez nas „Świerszczyka”.
Miłością zabójczą wręcz kocham „A ja nie chcę być księżniczką”. A w odtwarzaczu majkowym w kółko (na przemian z
„Dziećmi z Bullerbyn”), kręci się dysk z „Kacprem z
szuflady”.
Ale nie kupuję
„całego Grzegorza K.”. Może rączkę, może nóżkę. Może
oczka. Ale cały…? No nie…
De Latoura kupuję
zaś całego, w ciemno, za każde pieniądze. Więc postanowiłam dać
szansę temu duetowi. A oprócz szansy, to postanowiłam dać głos
mojej latorośli, która jest mniej więcej targetem tej książki.
Piszę mniej więcej, bo Bodzio i Pulpet są już uczniami, a Majka
jeszcze nie. Piszę mniej więcej, bo to książka w serii dla
początkujących czytelników „Poczytam ci mamo” - owszem, jest
do tego doskonała, bo ma dość duże litery, świetnie złożony
tekst i krótkie rozdziały, ale takich ilości liter moja córka
jeszcze nie połyka.
Ale jeśli chodzi o treść – dwóch chłopców, ich codzienne przygody i niecodziennie przewijające się to tu, to tam UFO – to jak najbardziej, bez żadnego mniej więcej.
Ale jeśli chodzi o treść – dwóch chłopców, ich codzienne przygody i niecodziennie przewijające się to tu, to tam UFO – to jak najbardziej, bez żadnego mniej więcej.
Zaczęłyśmy od
wstępu, w którym Pan Grzegorz mówi, że „Bodzio i Pulpet to
książka zabawna”. No i moja Córka się tego zdania uczepiła jak
rzep wiadomo czego…
Czytamy. Wybuchów
śmiechu brak. Po każdym krótkim rozdziale, nieco rozczarowania w
głosie i podsumowanie: „No ta nie była zabawna”. Z całego
tomiku (opowiadań jest piętnaście) jedną uznała za śmieszną
(tę, w której dzieciaki idą na akcję sprzątania świata). Cóż…
Nie śmiała się, gdy Bodzio skonstruował urządzenie tłumaczące
język ufoludków, ani gdy obydwaj wspólnie skonstruowali urządzenie
do kontaktu z obcymi, nie śmiała się, gdy Bodzio i Pulpet w ramach
szkolnego dyżuru dostali za zadanie podlewanie kwiatków i co lekcję
biegali po wodę (nie śmiała się nawet wtedy, gdy okazało się,
co z tego wynikło), nie śmiała się, gdy chłopaki robili „imprezę
składkową” („Na czym polega impreza składkowa? Na tym, że
dzieci przynoszą klocki i razem je składają.” [s. 69]), nie
śmiała się, gdy chłopaki pojechali na wakacje (jeden w stroju
nurka). Poganiała mnie co prawda mówiąc „czytaj, czytaj!” i
dopytywała, kiedy poczytamy dalsze przygody Bodzia i Pulpeta, ale
miałam wrażenie, że to tylko testy na poziom śmiechu i zabawności
w kolejnych opowiadaniach.
Za to graficznie – miodzio, cymesik, pięknie! Przede wszystkim w tej książeczce doceniam typografię, jaką de Latour zastosował, pisząc nazwy kolejnych rozdziałów – świetne pomysły! De Latour utrzymuje się więc wciąż na szczycie listy naszych ulubionych ilustratorów. A co z Panem Grzegorzem K.? Niewątpliwie stoi na tym szczycie jedną nogą – za wspomnianą księżniczkę i za wspomnianego Kacpra. Właściwie Autor jest z nami codziennie (sic!), bo codziennie bawimy się w „Krowę za dziesięć” (to zabawa, której zasady przedstawia w jednym z rozdziałów „Kacpra z szuflady”), ale w Bodzia i Pulpeta raczej nie będziemy się bawić.
Za to graficznie – miodzio, cymesik, pięknie! Przede wszystkim w tej książeczce doceniam typografię, jaką de Latour zastosował, pisząc nazwy kolejnych rozdziałów – świetne pomysły! De Latour utrzymuje się więc wciąż na szczycie listy naszych ulubionych ilustratorów. A co z Panem Grzegorzem K.? Niewątpliwie stoi na tym szczycie jedną nogą – za wspomnianą księżniczkę i za wspomnianego Kacpra. Właściwie Autor jest z nami codziennie (sic!), bo codziennie bawimy się w „Krowę za dziesięć” (to zabawa, której zasady przedstawia w jednym z rozdziałów „Kacpra z szuflady”), ale w Bodzia i Pulpeta raczej nie będziemy się bawić.
Komentarze
Prześlij komentarz
Dziękuję za słowa do prywatnej kolekcji...