534. NIE MAM ULUBIONEGO DINOZAURA
MK
REED
„NAUKOMIKS:
DINOZAURY. SKAMIELINY I PIÓRA”
(TŁ.
ANNA STUDNIAREK)
NASZA
KSIĘGARNIA, WARSZAWA 2018
ILUSTROAŁ
JOE FLOOD
Z
czym kojarzy mi się słowo „paleontolog”? Z Rossem z serialu
„Przyjaciele”. No może trochę z filmem Jurrasic Park…
Oczywiście, z dinozaurami. Ale nie mocno… Nigdy nie miałam
ulubionego dinozaura, nie fascynowało mnie triceratopsy, t-rexy i
allozaury, a nazwę diplodoka łączyłam tylko z komiksem Tadeusza
Baranowskiego. Owszem, uważałam je za imponujące, ale nie chciałam
zgłębiać ich historii i wiedzieć, dlaczego nie biegają już
przed moim domem. Tym samym miłością do dinozaurów nie zaraziłam
mojej Córki. Owszem, ogląda od czasu do czasu „Dinopociąg”,
ale też nigdy nie miała ulubionego dinozaura. Nie mniej jednak, gdy
w nasze ręce trafił Naukomiks „Dinozaury. Skamieliny i pióra”
to przepadłyśmy obie!
Wiadomości
w tym komiksie jest tyle, że Majka dzieliła ich dawkowanie na trzy
razy. Ale ja łyknęłam cały na jeden raz. Nie mogłam się
powstrzymać! Gdy ona włożyła zakładkę na 40 stronie, wysłałam
ją do kąpieli, a sama pochłaniałam kolejne, i kolejne, i
kolejne…. Aż do samiutkiej wyklejki. To fascynujące – że po
ziemi, po której teraz chodzimy, chodziły takie stwory, jak z
baśni, jak z legend. To fascynujące, jakie były różne, jak się
przystosowywały do swojego środowiska naturalnego. To fascynujące,
że ptaki są właściwie… dinozaurami! To fascynujące, że od tak
wielu lat temat dinozaurów wywołuje takie emocje, takie wypieki na
twarzach, takie wojny i taką rywalizację między naukowcami. To
fascynujące, jak wygląda praca paleontologa, jak wiele musi mieć
cierpliwości, samozaparcia, siły, wiedzy, ale też wyobraźni! To
fascynujące, że tyle kobiet było paleontolożkami, że także płeć
piękna miała znaczące zasługi na tym polu, że temat dinozaurów
jest nie tylko męski (jestem wdzięczna Autorom Naukomiksu, że o
tym nie zapomnieli!). To fascynujące w jaki sposób całą tę
niesamowitą wiedzę MK Reed i Joe Flood przedstawili. Naukomiks –
świetny pomysł! Dlaczego? Wiadomo, że dinozaurów nie da się
opowiedzieć tylko słowami, że trzeba pokazać całą ich
monumentalność, mityczność, ich baśniowość obrazem. Ludzki
umysł nie ogarnąłby stworzenia, jakim jest (był!) dinozaur, bez
obrazu, bo po prostu współczesnemu człowiekowi dinozaur by się w
nim nie pomieścił! Dlatego taka forma to strzał w dziesiątkę.
We
wstępie Dr Leonard Finkelman, profesor filozofii nauki, obiecuje, że
„kiedy czytacie, duch odkrycia jest w was”. Mocno to poczułam
przy lekturze tego komiksu. I zaczęłam drążyć – na przykład,
czy wszystkie dinozaury miały pióra?
A co
jest idealnym dopełnieniem Naukomiksu o dinozaurach? Memory z
dinozaurami! A jak memory to skąd? Od Jacobsonów oczywiście!
Dlaczego? Przede wszystkim dlatego, że to ludzie z pasją, zacięciem
i wiedzą. A jak wiedzy mają za mało albo tylko troszkę, to udają
się do specjalistów. W tym wypadku współpracowali z The Dino
Academy, z Muzeum Ewolucji Instytutu Paleobiologii PAN oraz z bardzo
ważnymi zagranicznymi panami od dinozaurów, o których nie chcą
mówić głośno z różnych względów. Opowiadali mi, że dyskusje
na temat wyglądu dinozaurów między naukowcami, są czasem bardzo
zacięte i że ich kafelki mądre głowy oglądały na wszystkie
sposoby, żeby na pewno wszystko było zgodne ze stanem wiedzy na
dzień, w którym memo trafiło w ręce graczy. Żeby kolor się
zgadzał. I ilość rogów. I pazurów. I zębów. I żeby proporcje
były zachowane. To nie jest tak, że wzięli sobie ilustratora,
dali mu pusty kafelek i kazali przerysować z internetu dinozaury. To
nie byłyby Jacobsony! U nich wszystko musi być „right” i
„perfect”. Dopóki nie byli pewni, że jest, to memo wciąż się
tworzyło. Podziwiam ich za tę determinację w szerzeniu wiedzy.
Można być pewnym, że gdy bierze się do ręki ich stegosaurusa czy
iguanodona, to on na pewno będzie właśnie taki, jak na twardym
dysku komputera najważniejszych fachowców od dinozaurów. No i
jeszcze dobór dinozaurów, tak, żeby było ich 20. Jako laik
dinozaurowy (dinozaurzany?) nie znam zbyt wielu nazw, ale kojarzę
kilka, kilkanaście. Więc tu ich raczej nie znajdę. To nie jest
„kolejna nudna gra z dinozaurami w roli głównej”. To jest gra
po coś. Po co? Po wiedzę. Więc wybrali stwory, które nie
przewijają się najczęściej we wspomnianym „Dinpociągu” (ja
nie słyszałam dotąd o Ankylosaurusie...). No bo po co powielać
wiedzę? Lepiej uczyć się czegoś zupełnie nowego, prawda? Ale
uspokajam – stary, dobry Tyrannosaurus Rex jest (bez niego nie ma w
ogóle tematu dinozaurów)! No i mamy dwa polskie dinozaury!
Silesaurusa i Smoka Wawelskiego. Dla mnie to wielkie odkrycie, bo
wydawało mi się, że te stworzenia żyły gdzieś daleko, hen, hen,
za górami, za lasami, a okazuje się, że były wszędzie, także
tu, gdzie teraz mieszkamy my. Niesamowite!
Jeśli
ktoś kolekcjonuje (tak, jak my) memorki od Jacobsonów, to zauważy,
że pudełko jest całkiem inne – zielone. „No oczywiście!
Przecież dinozaury to nie jest 'świat wokół nas', ich już nie
ma. Na szczęście!” - powiedzieli mi, wskazując oczywistą
oczywistość, na którą ja nie zwróciłam uwagi. No to gramy,
ucząc się tych język-łamiącyh nazw.
Także
owszem, nie mamy ulubionego dinozaura, ale mamy ulubione źródła
wiedzy na ich temat. A stąd już tylko mały krok do tego, żeby
nazwać wszystkie kafelki w czterdziestokafelkowym memory imionami
własnymi.
Komentarze
Prześlij komentarz
Dziękuję za słowa do prywatnej kolekcji...