392. MAŁE RYTUAŁY
CATARINA SOBRAL
„MÓJ DZIADEK”
(TŁ. AGATA BŁOCH)
KOCUR BURY, ŁÓDŹ
2016
ILUSTROWAŁA AUTORKA
Jest ich dwóch.
Jeden rozedrgany,
pospieszny, niezatrzymany. Doktor Sebastian, który budzi się co
rano o siódmej. A od chwili, gdy jego powieki się rozchylą, doktor
Sebastian biegnie. Bo musi zdążyć, bo nie może się spóźnić,
bo musi, bo nie może…
Codziennie mijają
się na schodach. Uchylają sobie kapeluszy na powitanie. Doktor
Sebastian niecierpliwie, choć z pełną kulturą i galanterią. I
wciąż spogląda na zegarek, choć „nie jest przecież
zegarmistrzem”…
A ten drugi? Po
prostu z radością! Z uwagą i doceniając wszystkie małe dobre
rzeczy, które codziennie mu się przydarzają.
Jeden i drugi wiodą
życie na sąsiadujących kartkach książki, ale tylko jeden wie,
jak się nim cieszyć. Czyta, uprawia ogród (i pilates w dodatku),
uczy się niemieckiego i urządza śniadania na trawie, spotyka się
z ludźmi i przeprowadza mopsy przez ulicę. To osoba, która umie
cieszyć się życiem, która ma mnóstwo czasu, ale nie trwoni go, a
spędza. To osoba, która już nic nie musi, ale wiele chce.
A najbardziej chce
być ze swoi m wnukiem – zawsze ma czas, by odebrać go ze szkoły.
Wnuka widać przy porannym rytuale czytania gazety – jak szybko
wiadomości schodzą na dalszy plan w obliczu składania papierowych
samolotów! Na pikniku nie brakuje dla wnuka miejsca na kocu. Wnuk ma
swoją małą konewkę, którą zrasza część grządek, a jego mała
dłoń podaje pomidora, gdy dziadek szykuje spaghettoni.
Dziadek jest osobą
doświadczoną życiowo – zapracował sobie na spokojny czas dla
siebie, zapracował na możliwość bycia tym, kim chce, zapracował
sobie na to, by móc całe popołudnie wyglądać przez okno, jeśli
tylko chce.
Ale to człowiek
mądry, bo odkrył, co jest w życiu najważniejsze. Paryż nigdy nie
będzie wyglądał pięknie, jeśli nie podzieli się z kimś
widokiem wieży Eiffela. Lepiej oglądać go w albumie z ciepłą,
małą rączką, odwracającą strony, niż samemu moknąć w deszczu
pod prawdziwą konstrukcją.
„Czas płynie
szybko, gdy jestem z moim Dziadkiem” - mówi wnuczek. To on
opowiada całą tę historię. On tak dokładnie zna rozkład dnia
Dziadka, wie, co Dziadek lubi, czego nie, co sprawia mu przyjemność,
co wywołuje uśmiech na twarzy. To dowód na to, że łączy ich
szczególna więź… Że to, co Dziadek dał wnukowi – czas,
cierpliwość, swoją uwagę – zwraca mu się w dwójnasób.
Piękna,
minimalistyczna książka obrazkowa o tym, że przemijanie nie musi
boleć, że może dawać radość, jeśli się spojrzy na nie z
właściwej perspektywy.
Małe rytuały,
uśmiechy tylko między nimi, własne wydeptane ścieżki, ulubione
miejsca w mieście, potrawy, gotowane specjalnie dla niej, to, czego
ją uczy i to, jak czasem – dosłownie – wchodzi mu na głowę…
To ich świat Dziadko-Wnuczkowy, do którego nikt nie ma wstępu.
Owszem, można przysiąść obok, podziwiać, ogrzać się w tym
cieple, łezkę wzruszenia uronić, ale nigdy nie wejdzie się do
niego tak naprawdę. Ich sposób na cieszenie się życiem, będąc
razem, Jego gotowość na to, by być dla niej, gdy Go zawoła…
Trafił się jej
najlepszy Dziadek – zupełnie taki, jak ten z książki, taki,
który wie, że „szczęście to jedyna rzecz, która się mnoży,
gdy się ją dzieli” (Albert Schweitzer).
Dziś ma urodziny.
Wszystkiego
najlepszego Dziadku!
Komentarze
Prześlij komentarz
Dziękuję za słowa do prywatnej kolekcji...