391. PRASÓWKA
Nie pamiętam zbyt
wiele z przedszkola.
Majaczą mi się
jakieś niskie leżaki i herbata z blaszanego wiadra, siedzenie po
turecku, śnieżne kule na obiad, nitka, zwisająca z ucha mojej
koleżanki Oli – miała świeżo przebite uszy i co chwilę ruszała
nitką w tę i z powrotem, żeby nie zarosły.
I pamiętam kącik z
„Misiami” i „Świerszczykami”.
„Miś” był dla
maluchów. Gdy przerzucało się na „Świerszczyk”, to był znak
dorosłości.
„Miś” nie
przetrwał, ale „Świerszczyk” wciąż się ukazuje – od 1945
roku.
Czytywała go moja
mama, czytywałam ja, a teraz powoli zaczyna doceniać go Majka.
Ale po co właściwie
dzieciom prasa?
Teraz dzieci bardzo
szybko dorastają do tego, by być odbiorcami mediów. Czy tego
chcemy, czy nie, będą chłonąć informacje. I tak sobie myślę,
że chyba warto podsuwać im coś mądrego, sprawdzonego,
wartościowego, żeby wyrobić w nich nawyk do sięgania do takiego
źródła.
W kontakcie z prasą
jest też aspekt powtarzalności, a więc oczekiwania, budowania
relacji, kolekcjonowania. To może z pozoru brzmieć, jak naciągane
argumenty, ale pamiętam siebie, jako dziecko, czekające pod
kioskiem na nowy numer „Świata młodych”. Odkładałam
kieszonkowe, by móc sobie kupić gazetę. Pamiętam też niestety
siebie, oczekującą pod kioskiem na nowy numer „Bravo girl” i
wiem, że nie uchronię Majki przed kolorowymi, nic nie wnoszącymi
do życia gazetkami o niczym. Dlatego chcę od samego początku
pokazywać, ze prasa może być DOBRA.
Czarownica Irenka –
otwierający każdy numer mini-komiks. Wiersze, quizy, zagadki,
krzyżówki (ależ się Majce podobało ich rozwiązywanie!), jest
Pamiętnik Bajetana Hopsa (Bajetan jest uroczym świerszczem), jest
szkoła rysowania, Kotek Mamrotek, bajeczki matematyczne, zawsze
jedno dłuższe opowiadanie, jest trochę pomysłów na zabawy
plastyczne, a na tylnej okładce Zielony Lis Paskal (mój
ulubieniec!). A od niedawna jest coś specjalnego – jest
Świerszczykowy Klub Książkowy i Kwadratowa Gra Książkowa!
Ale największą
siłą „Świerszczyka” są ludzie, którzy go tworzą! Widłak,
Stanecka, Beręsiewicz, Kasdepke, Jędjrzejewska-Wróbel – mówią
Wam coś te nazwiska? A mój ukochany Kalinowski? I nie mniej
ukochana Wasiuczyńska? A Poklewska-Koziełło? A Żelewska? To
wszystko są ludzie, którzy przykładają pióro i pędzel do
powstania „Świerszczyka”, więc warto choćby dlatego!
I jeszcze dlatego,
że na półkach w kioskach nie ma zbyt wielu dobrych, mądrych,
ważnych tytułów prasowych dla dzieci. Tym mocniej powinniśmy
doceniać istnienie tego magazynu. I wspierać jego rozwój,
pielęgnować, jak skarb…
Kolejny numer już:
A w nim:
CZEKAM!
Majka już też...
Najlepszy magazyn dla dzieci! Tosia niecierpliwie wypatruje kolejnego numeru:)
OdpowiedzUsuń