384. WSTYD MI!
RICHARD ADAMS
„WODNIKOWE
WZGÓRZE”
(TŁ. KRYSTYNA
SZERER)
WYDAWNICTWO
LITERACKIE, KRAKÓW 2016
ILUSTROWAŁ ALDO
GALLI
Żyjesz w
zhierarchizowanej społeczności, w poukładanym świecie, w ciepłym
mieszkaniu (norze). Masz co jeść, co pić, masz kilku przyjaciół
i oddaną żonę (króliczkę). Życie toczy się stałym rytmem –
jest przewidywalne, ale dzięki temu bezpieczne. Przyzwyczaiłeś się
do niego, lubisz je nawet, nie wyobrażasz sobie świata poza swoim
„małym kawałkiem podłogi”… Po prostu skubiesz sobie swoją
trawę, grasz w kamyki i wygrzewasz futro w słońcu. Ktoś pomyślał
za ciebie, co masz w życiu robić, więc nie stajesz przed
antycznymi wyborami, nie masz dylematów. Do czasu…
Pewnego dnia jeden z
twoich przyjaciół żąda - „ucieknij ze mną!”. Przeczuwa
katastrofę. Zawsze był inny, nieco dziwny. Widzi rzeczy, których
jeszcze nie ma. Coś jak wróżbita, jasnowidz, medium… Nauczyłeś
się mu ufać w małych sprawach, ale ta sprawa jest wprost ogromna.
W jego wizje wkrada się śmierć i zniszczenie, twierdzi, że jeśli
nie uciekniecie, nie ma szansy na przeżycie. Idzie z tym nawet do
waszego przywódcy. Ale ten zbywa go, zasiedziały na swoim „tronie”,
leniwy w podejmowaniu decyzji, nie do końca wierzący w
przepowiednie. „Wszystko będzie dobrze” - frazes, który pada z
jego ust i straż, którą oddziela się od proroctwa, trochę cię
nawet uspokaja. Tylko, że do tej pory one zawsze się sprawdzały.
Nie masz czasu na zastanowienia, trzeba działać szybko, bo w
powietrzu już czuć krew.
Co robisz?
Komu zawierzysz?
Zostawisz wszystko?
Ruszysz
nie-wiadomo-dokąd?
A co, jeśli jesteś
królikiem?
Jeśli w budowę
twojego ciała ewolucja nie wpisała długich wędrówek?
Co jeśli jesteś
królikiem, a więc zwierzęciem z założenia, bo z natury,
tchórzliwym?
Ale, jak to mówią,
„nawet strachliwy królik ma w swej nazwie króla”.
Więc w drogę! Ku
lepszemu!
Króliki, które
uciekają z dawnej królikarni, spod panowania Wielkiego Królika
Jarząba, to głównie króliki „niższego stanu”. To postacie
które nie mają nic do stracenia. Szaraczki. Choć z powodu strachu
i niepewności, niełatwo im porzucić dotychczasowe życie i iść w
nieznane. Czy słusznie podejmują wielki, przekraczający możliwości
zwykłego królika, trud? Czy naprawdę ich królikarnia wkrótce
stanie się „polem krwi”? Czy to może jedynie skrywana chęć
przeżycia przygody pcha ich do tego? Albo wygórowane ambicje, które
nie mają szansy się spełnić w obrębie tej królikarni?
Motywacje pewnie są
różne, grunt że kilka królików postanawia zawierzyć
przepowiedniom Piątka i wyprowadzić się ze swojej królikarni.
Przygód po drodze będą mieli na ponad 500 stron! Będzie krew, pot
i łzy. Będzie radość i strach. Będzie słońce na futerku i
będzie na futerku kurz i błoto.
Nie zaprzyjaźniłam
się z tą książką od razu. Po stokroć wolałabym posłuchać
autora, jak opowiada te wszystkie piękne historie w różowym blasku
zachodzącego słońca. Tak sobie wyobrażam jego opowieści – bo
od gadania się zaczęło. Richard Adams opowiadała o Wodnikowym
Wzgórzu swoim córkom, podczas długich samochodowych wycieczek, a
one, oczarowane historią, namówiły go na spisanie opowieści. I
tak oto jest, od 1972 roku. Wychwalana, ulubiona przez wielu, kultowa
książka. Klasyka. Powtarzałam to sobie na początku,
zdeterminowana, by poznać tę historię, ale niezaprzyjaźniona z
tekstem. I jeszcze opinię z „The Economist”, że „jeżeli w
księgarni nie ma miejsca dla 'Wodnikowego Wzgórza', to znaczy, że
literatura dla dzieci umarła”. Kilka razy podchodziłam pod
stromiznę pierwszych kilkunastu, kilkudziesięciu stron. Zaczynałam
i odkładałam, przerażona ogromem obcych słów, ilością
bohaterów, która wydawała mi się nie do ogarnięcia – jak stado
identycznych, szarych królików na łące! A potem nagle zaczarowała
mnie ta historia! Zauroczyła, wstrząsnęła, zafascynowała.
To nie jest dla mnie
bajka zwierzęca, to nie jest człowiek, zaszyty w futrze królika,
to nie jest opowiadanie o ludzkości. To najprawdziwsza wariacja na
temat króliczego życia! Chylę czoła wyobraźni autora i
przemyślanej strukturze króliczego świata, który stworzył. To
zupełnie niesamowite, jak wykorzystał faktyczne królicze cechy,
możliwości, zdolności do tego, by stworzyć taki nietypowy
mikrokosmos. Te króliki nie tylko mają swoje imiona, charaktery,
nie tylko swoistą hierarchię w stadzie – mają własny język,
własną kulturę, poezję, mitologię, wierzenia religijne! No tak
się właśnie tworzy fantastykę – można rzecz – wymyśla się
świat, mebluje go, zaludnia i w nim tworzy się przygody. W tym
przypadku nie bez znaczenia jest fakt, że bohaterami są tu króliki!
Adams nałożył wyobrażenie na szkielecik realnego zwierzęcia, z
jego naturalnymi cechami, z ograniczeniami i atutami, z silnymi
skokami, z czułymi słuchami i nieustannie węszącym nosem! Chapeau
bas!
Dlatego też tak
mocno ta książka mną wstrząsnęła! Zderzyła królika-istotę
myślącą z człowiekiem–istotą bezmyślną, której wydaje się,
że na ziemi może robić co tylko mu się podoba… Ech, boli ta
wizja człowiecza w „Wodnikowym Wzgórzu”, wstyd mi przez
Piątkiem, Czubakiem, Leszczynkiem i całą resztą, że jestem
człowiekiem, wstyd mi przed każdą żywą istotą, która pojawia
się w tej opowieści. Wszystkie wolne stworzenia bez wyjątku, widzą
człowieka jako swojego największego wroga.
Jestem pod wrażeniem
tej książki także jako przedmiotu. Pamiętam moje wydanie sprzed
wielu lat. Tak źle zrobione, że odłożyłam na półkę po
pierwszych paru przeczytanych stronach i nigdy więcej do niej nie
sięgnęłam. Aż do teraz, do tego wydania pełnego magii.
Przepiękne ilustracje zrobił do niego Aldo Galli. Tak jak sam
Richard Adams miał problemy z wydaniem swojej książki (w 1972 roku
wydało ją niewielkie wydawnictwo Rex Collings), tak Galla miał
problemy z przekonaniem wydawców do wydania ilustrowanego, choć
miał poparcie samego autora. Ale jest! Piękne, magiczne, wydanie,
które na szczęście Richard Adams zdążył jeszcze zobaczyć przed
śmiercią. Panie Richardzie mam nadzieję, że biega Pan teraz
gdzieś po wiosennej, ciepłej łące jako wielki Królik –
zasługuje Pan na to!
Komentarze
Prześlij komentarz
Dziękuję za słowa do prywatnej kolekcji...