3.ZIELONO MI
RENI JUSIS,
MAGDA TARGOSZ
„PORADNIK DLA
ZIELONYCH RODZICÓW”
MAMANIA,
WARSZAWA 2011
Byłam
przekonana, że to kolejna książka z serii – celebryci dorwali
się do pióra. Ale coś mnie poruszyło – osadzenie „Poradnika...”
w kontekście chustowania. Jestem zwolenniczką chust i chustuję
moje Dziecko od chwili, gdy przekroczyłyśmy próg mieszkania,
wracając ze szpitala. Siedzi w chuście codziennie i jest to
najlepszy sposób, żeby ją uspokoić – nawet po bolesnej
szczepionce, gdy łzy lecą nieprzerwanie – wystarczy chusta, bicie
serca, ciepło i jest dobrze. Pomyślałam – skoro pada w tej
książce słowo „chustowanie” - nie może być tak do końca
bezwartościowa.
Więc będąc w
ciąży jeszcze poszłam do wiadomego sklepu na „E”, gdzie można
usiąść na podłodze i poczytać. Usiadłam, co prawda przy
stoliku, i utonęłam. Ta książka mnie zjadła, kawałek po
kawałku.
Od samego tytułu
już dostałam uśmiechu na ustach – od jego przewrotności i
mrugnięcia okiem - bo mając w środku moją Majkę byłam zielonym
rodzicem (nadal jestem, choć już gdzieniegdzie różowieję) –
każdy jest zielony. Nie wie nic, tylko mu się może wydawać, że
wie, nim w ramiona nie włożą mu małego krzyczącego Człowieka,
który od tej chwili jest kimś słabszym od Ciebie, zdanym na Ciebie
we wszystkim, którego musisz poznać, rozgryźć i nauczyć się.
Więc byłam zielona i trochę zielona w kwestii eko też jestem. Nie
do końca – z różnych powodów - z lenistwa, z wygodnictwa, z
nie-przekonania, albo z niewiedzy. Ale dużo założeń tej książki
jest mi bliskie, dużo jest ważnych – to nie tylko ekologia, ale
też rodzicielstwo bliskości, poszanowanie Małych Ludzi i radość
z bycia Rodzicem.
Książka
zaczyna się od porodu. O tym, jakie prawa mają kobiety, jak
sprawić, aby poród był godny, od planu porodu, który rodzące
powinny wciskać położnym w szpitalach mimo drwiących uśmieszków.
A potem jest już ten wyczekiwany ktoś – trzeba go karmić –
polecana pierś, trzeba przewijać – powrót do pieluszek tetrowych
i trzeba kąpać – niezastąpiona jest soda oczyszczona
(sprawdzone!). Pomiędzy tym wszystkim jest zabawa z zabawkami, które
zrobi się samemu, jest zdrowe jedzenie – owsianka na śniadanie!!!,
kosmetyki, które możemy zrobić z produktów spożywczych, bobomigi
i jeszcze masaż, który daje Dziecku poczucie bezpieczeństwa.
Słyszałam gdzieś zarzut, że rodzicielstwo bliskości to moda, ale
śmieszą mnie takie komentarze, przeraża, że ktoś może uznać
chęć dania Dziecku wszystkiego, co uważamy za najlepsze, za
kiepski teatrzyk, na który sprzedaje się bilety.
Ja odnalazłam w
tej książce dużo z mojego ideału Rodzica. Oczywiście znalazłam
też kilka rzeczy, które mnie przerastają i kilka, których
stosować na pewno nie będę, bo są sprzeczne z moim
światopoglądem. Ale mam wielkie worki szacunku dla ludzi, którzy
współtworzyli tę książkę, którzy w taki sposób wychowują
Dzieci, bo to niewątpliwy znak, iż są dla one nich ważne, że są
w środku, w centrum, w sercu...
Piękne są
rozdziały o bliskości, o mądrym kochaniu. Dużo zdań mnie
poruszyło, dało do myślenia, zaczarowało.
„To
absurdalne, że uczymy dzieci chodzić i mówić, a potem mówimy
'siedź cicho'.” [s.143]
„Trzeba
pamiętać, że rodzice są dla małego dziecka wszechmocni, są
przecież gwarancją jego życia.” [s.144]
„(...)dostajesz
to, co wzmacniasz.” [s.145]
Czyta się to
genialnie – jest w formie wywiadów z różnymi mądrzejszymi ode
mnie ludźmi, takich rozmówek właściwie, jak Rodzic z Rodzicem,
jak człowiek, któremu leży na sercu dobro Dziecka z człowiekiem,
który pomoże nam zrozumieć, jakie to Dziecko ma potrzeby. Usiadłam
obok Magdy Targosz i Reni Jusis i ich rozmówców i przysłuchiwałam
się, robiąc notatki.
Reni i Magda
napisały we wstępie, że „chciałybyśmy za kilka lat znaleźć
tę książkę w czyimś domu wyświechtaną i zaplamioną, bo
przekazywaną z rąk do rąk” [s.8] . Mój egzemplarz ma już
notatki na marginesach i podkreślenia, oraz zakładki w miejscach,
do których muszę mieć szybki wgląd – tam, gdzie jest przepis na
olejek do masażu i na pastę z sody oczyszczonej. I mogłabym ją
pożyczyć Przyjaciółce – ale na krótko, bo ciężko byłoby mi
rozstać się z moją zielenią.
Pozalowalam bardzo teraz, ze ja, bedac taka zielona mama, nie mialam okazji przeczytac tej ksiazki. To byl zupelnie inny czas. I niewazne, moda czy trend, dobrze, ze sa takie ksiazki, jak je odczytamy my i co z tym dalej zrobimy, to przeciez bardzo osobista sprawa, ktora moze posluzyc tym Pieknym Malym Ludziom a i nam przy okzaji - Madrzejszym, Swiadomym w ten sposob Rodzicom... Buziaki, Drogie Moje...
OdpowiedzUsuńMasz rację, ale jednocześnie wierzę, że dużo rzeczy jest w nas, jest instynktowne, takie książki jak "Poradnik dla Zielonych Rodziców" pomagają uporządkować, wydobyć, wzmocnić. Przytulas dla Zielonej Mamy...
Usuń