255. LIST DO A.

Jakiś czas temu miałam z A. bardzo burzliwą dyskusję na temat komiksów. Ona przekonywała, że komiks to gorsza forma powieści i że woli poczytać z synem „Bracia lwie serce”, bo czuje, ze wtedy coś mu daje, coś ważnego i mądrego. I jeszcze że komiks kradnie wielką część wyobraźni, dając gotowe rozwiązania w postaci konkretnych rysunków. I jeszcze, że komiksy są ubogie językowo.
Na pytanie, czy czytała ostatnio jakiś komiks, czy choćby przejrzała jakieś współczesne komiksy będąc na przykład w księgarni lu bibliotece, pokręciła głową, mocno trzymając się swojej tezy i nie dopuszczając moich argumentów.
A były mniej więcej takie: komiks to odrębna forma, nie można go porównywać z trylogią Sienkiewicza, bo to inny gatunek. I jeszcze, że obraz ma ogromne znaczenie, że oprócz walorów estetycznych, może przedstawiać doskonałość techniczną, na której ja (ani ona) się nie znamy. I że to obraz jest kluczowy i trzeba go oglądać uważnie i nie pomijać. I że to nieprawda, że nie pozostawia pola fantazji – to, aby z niebieskiego misia w śmiesznej żółtej czapce wyłuskać jego indywidualne cechy wymaga zaprzyjaźnienia się z bohaterem, poznania go i dodania mu cech, których nie widać, a które na przykład słychać w dialogach. Rysunek i lakoniczny tekst, który jest także cechą komiksów, to dwie płaszczyzny, które się uzupełniają. To tekst jest skrótowy i chyba jednak podrzędny wobec obrazu, ale tak ma być – to jest siła komiksu i cechy, które różnią go od powieści.
Oczywiście, jak zawsze w takich dyskusjach, zeszło na dzieci i dziecięce komikso-czytanie.
Gdy rozmawiam o tym z rodzicami w wieku 30+ okazuje się, że odnoszą komiksową rzeczywistość do tej z własnego dzieciństwa – tych nieszczęsnych Kaczorów Donaldów o wątpliwej jakości estetyczno-poznawczej. Nie zanotowali, że świat się zmienia, że komiksy się zmieniają, że powstają wartościowe, piękne pozycje, także dla Dzieci.
Pomijając to. Pamiętam mojego Brata, który stronił od książek i doprowadzał tym do łez zaczytaną Mamę, zaczytanego Tatę, a nawet zaczytaną starszą siostrę. Ale pożerał komiksy. Od nich już tylko krok do hitchcockowkiej serii o małych detektywach. A teraz pożera książki z takim samym smakiem, co cała rodzina.
Od komiksów się zaczęło.

SCENARIUSZ MACIEJ JASIŃSKI
DETEKTYW MIŚ ZBYŚ NA TROPIE. ZŁOTY SOKÓŁ TEKSAŃSKI”
KULTURA GNIEWU, WARSZAWA 2014
RYSUNKI PIOTR NOWACKI/ KOLORY NORBERT RYBARCZYK
KOMIKS WYDANY W SERII KRÓTKIE GATKI

Zacząć można od Misia Zbysia – to doskonały komiks na rozpoczęcie przygody z powieściami graficznymi*. Misia Zbysia poznałyśmy już przy okazji afery z miodem. Razem ze swoją prawą ręką Borsukiem Mrukiem, spisali się na medal i rozwiązali zagadkę znikających z ula plastrów. Teraz jadą na zasłużony urlop. Chcą odpocząć i w pociągu wiozącym ich na weekendową wycieczkę na Dziki Zachód, odmawiają pomocy pewnej miłej Pani Krowie, której znajoma zgubiła kolczyk i...
Nie mogą jednak odmówić szeryfowi. Znów zakasują rękawy i przyrzekają, że odnajdą złotą figurę sokoła teksańskiego, która podstępnie została ukradziona! Uzbrajają się w rewolwery na wodę, buty z ostrogami i kowbojskie kapelusze i wyruszają na ulice Dzikiego Zachodu. Szalone pościgi w kopalni złota, walka o życie na pustyni i zaskakujące rozwiązanie zagadki – czy można chcieć czegoś więcej, by dziecko słuchało z otwartymi ustami o Misiu Zbysiu i Borsuku Mruku? Nie można...





SCENARIUSZ TOMASZ SAMOJLIK
RYJÓWKA PRZEZNACZENIA”
KULTURA GNIEWU, WARSZAWA 2014
RYSUNKI TOMASZ SAMOJLIK
KOMIKS WYDANY W SERII KRÓTKIE GATKI

Dla trochę starszych czytelników Kultura Gniewu wznowiła właśnie „Ryjówkę przeznaczenia”. Tomasz Samojlik jest naukowcem – badaczem przyrody Puszczy Białowieskiej i jej historii. Jest uważny i dokładny, bo oprócz żubrów, które zazwyczaj są dość pokaźnych rozmiarów, wypatruje w trawie ryjówkę malutką, najmniejszego ssaka żyjącego w Polsce i postanawia powierzyć mu misję ocalenia lasu. Bo małe też jest ważne w łańcuchu przyrody, bez tego najmniejszego ekosystem się nie obejdzie.
Dobrzyk jest raczej nieporadną ryjówką – ma miękkie serce – zawsze daruje życie pająkowi, który jest bardzo rzadki, nie wyssie żółtka z jajka, które zatroskani ptasi rodzice bardzo kochają i zazwyczaj wraca do domu z pustym brzuszkiem. Ma jednak fantastyczną przyjaciółkę Śmiłkę, która zawsze dzieli się z nim ostatnim kawałkiem larwy. Razem z nią właśnie kończy naukę u Sorka, starej, mądrej ryjówki. Dobrzyk i Śmiłka są już jedną łapą w dorosłości, ale wciąż są jeszcze młodzieńczo roztrzepani i młodzieńczo niedoświadczeni. Z dorosłością kojarzą po prostu wielki luz, a nie wielkie czyny. Dlatego, gdy okazuje się, że las zaatakował Czarny Nieprzyjaciel – wróg wszelkiego istnienia i że to Dobrzyk ma uratować polanę, są – delikatnie mówiąc -zaskoczeni. Nie oczekiwali, że wszelkie nauki, które dostali od Sroka, tak naprawdę się przydadzą. Otrzepują z kurzu zapomnianą wiedzę i ruszają – bo wiadomo, że najlepsza przyjaciółka nie opuści bezradnego Dobrzyka w potrzebie. Tylko gdzie jest ryjówka przeznaczenia, która jako jedyna jest w stanie wykonać tak trudną misję?
Po raz kolejny Samojlik przełożył na komiks ekologię i swoją ogromną miłość do przyrody, a także wiedzę na jej temat i strach o to, że człowiek może zniszczyć naturę, że już wyrządził jej nieodwracalne szkody. Po raz kolejny pomiędzy komiksowe okienka włożył zgryźliwe żarty, które śmieszą także dorosłych (a może przede wszystkim dorosłych?). Brawurowe akcje, które zmieniają bieg historii, zapierające dech w piersiach momenty, niepewność, co do powodzenia akcji i porcja wiedzy, którą przyswaja się zupełnie mimochodem.
Czy to nie wystarczy, żeby przyciągnąć młodego czytelnika?
Wystarczy.






Moja droga A. - to dla Ciebie ten tekst, bo wciąż żywa jest we mnie Nasza dyskusja i już teraz mogę zapowiedzieć, że się nie poddam i będę inwigilować!

[Dziękujemy Kulturze Gniewu za złotą figurkę i królewskie znamię na brzuszku]


*omijam tutaj temat „Komiks a powieść graficzna”...

Komentarze

  1. Rozumiem A., bo też taki stosunek miałam do komiksów. Dłuuugo... Próbowałam się oswoić z nimi, polubić - M.G. przesłał mi listę tytułów komiksów dla dzieci - dla młodszych, starszych... i znowu zwlekałam. Potem nieśmiało pożyczyłam Misia Zbysia i bardzo przypadł chłopakom do gustu, mnie też, potem był drugi komiks i tak małymi kroczkami...Ale bez szaleństwa ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mój 4 latek wprost zakochał się w Ryjówce. Książka trafiła do nas przez przypadek, po prostu komuś nie przypadła do gustu i na zasadzie wymiany Ryjówka przeznaczenia trafiła na naszą półkę. Przyznam , że lubię tę książkę ale nie jest moją ulubioną, ale gdzie jej nie włożę , czy na górną półkę czy na dolną to syn zawsze ją odszuka i prosi by czytać.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za słowa do prywatnej kolekcji...