478. MUSZĘ SIĘ PODZIELIĆ
FLEUR DAUGEY
„SEKRETY ZWIERZĄT”
(TŁ. ANDRZEJ
STAŃCZYK)
WYDAWNICTWO
LITERACKIE, KRAKÓW 2017
Od zawsze
uwielbiałam Zeszyty. Te pisane wielką literą ze względu na
zawartość i emocjonalne przywiązanie (bardzo często lądowały na
noc pod poduszką). Tematy Zeszytów były różne na różnych
etapach mojego rozwoju. Od zwierząt, poprzez fotografie ulubionych
aktorów, po poezję własną i cudzą i cytaty z ulubionych książek
i piosenek. Nie mniej jednak zawsze uwielbiałam, gdy były grube,
kolorowe, gdy na ich stronach powstawały kolaże z obrazków, prób
dziecięcej/nastoletniej kaligrafii (dominowały serduszka zamiast
kropek i ogonki od „y” jak bluszcz oplatające inne litery), gdy
mieszały się faktury (codzienna gazeta z magazynem o nieco
grubszych, bardziej śliskich kartkach), kolory (w takich Zeszytach
czasami wypróbowywało się wszystkie kolory świeżo zakupionych
mazaków, wykorzystując do tego na przykład jakże wdzięczne słowo
„LOVE”). No i naklejki! Och, uwielbiałam moje Zeszyty z
naklejkami, w których działy się już w ogóle cuda! Koty obok
Smerfów, świąteczne motywy obok dziwnych słów, w nieznanym
języku, pisanych dziwnymi czcionkami (mogło się na przykład
okazać, że to nazwa zespołu np. The Doors albo Nirvana). Do dziś
z lubością oglądam w internecie wszelkie Bullet Journale, Plannery
i Pamiętniki, w których panuje dokładnie taka sama anarchia, jak w
moich Zeszytach, tylko wszystko jest estetyczne i nadaje się na
zdjęcia w ascetycznych, szwedzkich wnętrzach z kubkiem herbaty w
tle.
Dlatego właśnie od
razu pokochałam „Sekrety zwierząt”.
W pierwszej chwili
za tę formę. Za misz-masz, pomieszanie z poplątaniem, za ten
galimatias, rozgardiasz i rwetes. Rysunki, obrazy, infografiki,
różnej wielkości czcionki, ramki, tabelki, cytaty, wyróżnienia,
podkreślenia, znaki specjalne, justowanie, równanie do lewej, tekst
układający się w parasol… Dokładnie zaplanowany, uporządkowany
chaos! A treść? Oczywiście, że nie może być poukładana i
jednolita. Właściwie jedyną wspólną cechą dla wszystkich tych
tekstów i tekścików są „Zwierzęta”. Ale tematyka też jest
potraktowana baaaardzo szeroko. Bo są i mity, i nazwy chorób, i
wiadomości z pierwszych stron gazet, i statystyki, i lingwistyka, i
czysto biologiczne notatki. Otwieram przykładową stronę:
informacja o tym, że zwierzęta umieją się uczyć i są
wynalazcami (przykład badanego w 1960 roku stada makaków i ich
nauki obmywania batatów z piasku); cytat z Jeana La Fontaine
(„Odwołuję się do zwierząt, by uczyć ludzi”), informacja o
tym, że w 2016 roku Światowa Unia Ochrony Przyrody opublikowała
listę 2065 gatunków zwierząt zagrożonych wyginięciem (i kilka
przykładów: goryla górskiego zostało na świecie tylko 500
sztuk…); ciekawostka o cukierniku Ludwika XIV, który piekł
biszkopty specjalnie la piesków swojego pana, a na koniec wiadomość,
że sowy i puszczyki mają tak aksamitne pióra, że powietrze ślizga
się po nich i dzięki temu umieją latać bezszelestnie.
A co dalej?
Na przykład
informacja, że w zoo w nowojorskim Bronksie można się przejechać
na karuzeli, w której wagoniki to ręcznie rzeźbione owady, a
muzyka towarzysząca przejażdżce została nagrana z użyciem
odgłosów prawdziwych owadów. Tak, jest adres karuzeli.
Informacja o tym, że
odcisk psiego nosa jest tak samo niepowtarzalny, jak linie papilarne.
Informacja o tym,
ile kosztuje najdroższy ser na świecie i z jakiego zwierzęcia
pozyskiwane jest mleko do jego wyrobu.
Informacja, które
zwierzęta potrafią przewidywać katastrofy.
Legenda o filozofie
Chryzypie, który zginął przez osła jedzącego figi ze stołu
podczas biesiady.
Rozpiska ilości snu
potrzebnego w ciągu dobry różnym zwierzętom (żyrafa 1 godz 54
minuty, a tygrys 15 godz. 48 minut…)
Informację o tym,
jak nazywa się poród u różnych zwierząt (owca się BAGNI (sic!))
Informacja o tym, że
goryle i szympansy mogą się zarazić katarem od człowieka.
Jest informacja jak
rozpoznać umaszczenie konia, wiersze, przestroga przed karmieniem
królików domowych sałatą lodową, wspomnienie w jakie zwierzęta
zmieniał się Zeus w mitologii, piosenka, a także rozdział o
zwierzęcym homoseksualizmie i nazwy zwierzęcych odchodów
(cietrzewie robią knoty).
Albo absolutnie
wzruszająca informacja o wydrach morskich, które przez dwa miesiące
zabierają je ze sobą wszędzie, dopóki małe nie nauczą się same
pływać. A gdy nurkują po pożywienie – zawijają je w pędy
wielkomorszczu gruszkonośnego, który jest zakotwiczony w podłożu,
a sierść małej wyderki pozwala jej unosić się na wodzie. Słodko!
Z racji tego, że ta
książka to taka mieszanka – absolutnie nie można się przy niej
nudzić! Można czytać od początku do końca, od końca do
początku, od środka, na wyrywki, albo zacząć od indeksu
zwierzaków i badać po kolei te, które nas interesują. W przypadku
młodszych dzieci można po prostu niektóre informacje pominąć
(jak te o kopulowaniu, jeśli nie chce się jeszcze odpowiadać na
pytanie „Skąd się wziąłem” albo te o śmierci).
Chociaż nie wierzę,
że kogoś może nie zainteresować WSZYSTKO! Ostatnio Tata Majki
zaczął „ćwiczyć głowę” - robi zadania logiczne, ćwiczenia
z zapamiętywania i czytuje ciekawostki z różnych dziedzin życia.
Kładę mu więc koło łóżka „Sekrety zwierząt” i jestem
pewna, że jutro usłyszę „Niemożliwe!”, „No popatrz!”,
„Nie wiedziałem!, „Niesamowite!”.
A jako, że gdy się
przeczyta na przykład o tym, że jajo strusia jest większe od jego
mózgu, to absolutnie i od razu chce się z kimś tą wiadomością
podzielić. Więc ja się dzielę. I namawiam na odkrywanie sekretów
zwierząt.
Komentarze
Prześlij komentarz
Dziękuję za słowa do prywatnej kolekcji...