474. PRZESŁANIE NOWOROCZNE

FRIDA NILSSON
„HEDWIGA”
(TŁ. BARBARA GAWRYLUK)
DWIE SIOSTRY, WARSZAWA 2017
ILUSTROWAŁA ANKE KUHL

Mam kubek. Na tym kubku jest napisane w mądrym angielskim języku, że urodziliśmy się po to, by być szczęśliwymi, a nie doskonałymi. Zgadzam się z moim kubkiem*. A jak czytam „Hedwigę” to wręcz nie wypada mi się z moim kubkiem nie zgodzić. Czy okiem choćby mrugnąć. Bo Hedwiga, jak dorośnie, powinna sobie zrobić właśnie taki tatuaż!
Hedwiga ma siedem lat. Teraz bardzo często się nudzi, bo mieszka daleko, dalej niż wszystkie inne dzieci i nie ma się z kim bawić. Wokół jej małego czerwonego domku są tylko pola i domki letniskowe, które wynajmują turyści. Ale zimą albo wczesną wiosną nie ma nawet turystów. Rodzice nie zawsze mają przecież dla niej czas. Całe szczęście Hedwiga niedługo pójdzie do szkoły, a tam to dopiero się będzie działo! Będzie miała cudownych przyjaciół i już nigdy, nigdy nie będzie się nudzić.
I owszem - Hedwiga już się nie nudzi. Poznaje całe mnóstwo dzieci i jedną zupełnie specjalną osobę – Lindę, co ma krzywy ząb i zostaje jej najlepszą przyjaciółką. I spokojne, nudne życie na skraju pustkowia przestają wieść też rodzice Hedwigi… bo owszem, dzieje się! Dzieje się nieustannie! A to na przerwie Ellen zamienia się z dziewczynki w rozbrykanego źrebaka i trzeba ją zamknąć w szopie. I tak się przypadkiem dzieje, że gdy się wraca na lekcje, to się o niej zupełnie zapomina… Albo trzeba dać nauczkę temu głupiemu Ricardowi, z którym od samego rana się kłóciło i ciągało za włosy – wlewa się do jego soku mydło w płynie… A to chce się zerwać bukiet pięknych kwiatów dla mamy i trafia się na wyjątkowo dorodne fioletowe, tuż obok domku letniskowego sąsiadki… A to chce się nakarmić kijanki, które hoduje się od kilku dni, słodką śmietaną… I tak od jednej psoty do drugiej, o jednego telefonu ze skargą na Hedwigę do drugiego. Od jednego bólu brzucha ze strachu do drugiego… Ale Hedwiga, ten urwis, ten łobuziak, ten ananas to przecież najukochańsza dziewczynka na świecie! Wrażliwa, mądra, przyjacielska, ciekawa świata. A te wszystkie psoty to przecież niechcący. To nie jej wina, że wychodzi na opak. Że ona zawsze chce dobrze! Skąd miała wiedzieć, ze kijanki mogą umrzeć od słodkiej śmietany? Przecież pokarm dla rybek to straszne ohydztwo…
Hedwiga to zwykła dziewczynka. Taka jak większość siedmiolatek, które będą o Hedwidze czytać. O wielkich sercach. Tak wielkich, jakie mają tylko kilkuletnie dziewczynki. Tak wielkie, że w tych sercach mieści się całe bajoro kijanek, dwa koty, świnka morska , stado koleżanek i jeszcze ta najważniejsza – przyjaciółka od serca. To dziewczynki pełne energii, z głową wypchaną pomysłami i nie mające pojęcia, jakie konsekwencje może mieć wcielanie tych pomysłów w życie. Ale przecież kto nie próbuje, ten nie pije szampana! Nikt nie jest idealny, ale ważne, by być dobrym, prawda? A z dobra bierze się szczęście. A to szczęście mieć taką przyjaciółkę, jak Hedwiga!






[Polecam też dodanie do stałych lektur okołoświątecznych rozdział o Bożym Narodzeniu. Drgająca broda, smarki, tysiąc zużytych chusteczek – i przypomnienie, o co tak naprawdę chodzi w Świętach! Siedmioletnia dziewczynka, która pół wieczoru piecze z Tatą wymarzony domek z piernika. Śliczny, z piernikowymi świnkami na dachu. Sklejany skarmelizowanym cukrem. Cudeńko! Nauczyciel w szkole, który przypomina, że nadchodzi ostatni dzień przed przerwą świąteczną, że będzie wyjątkowo w szkole i żeby nie zapomnieli przynieść czegoś słodkiego. I najlepsza przyjaciółka, która nie przyniesie nawet pierniczka, bo jej mama wzięła dodatkową pracę, żeby podreperować budżet przed świętami i nie ma czasu upiec z córką ciasteczek. I Hedwiga, która doskonale wie, co robić. Upewnia się tylko u taty, że ten nie ma nic przeciwko temu – przecież piernikowy domek to była ich wspólna kilkugodzinna praca… I domek ląduje w reklamówce, a potem na szkolnej ławce tuż przed Lindą… to dla niej… Wzrusz totalny, TAKA właśnie jest Hedwiga! I ta naturalność, dobroć, spontaniczność i szczerość przynosi jej szczęście!).


*choć czasem o tym zapominam

Komentarze

  1. Będziemy czytać. Młodsza znalazła Hedwigę pod choinką:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mój Młodszy /lat 10/ przeczytał tę książkę 1 stycznia zaśmiewając się co jakiś czas. Ja też przeczytam. Obowiązkowo! :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak tak wszyscy chwalą, to jutro zgadnę z biblio :) Choć i tak miałem zamiar :P

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za słowa do prywatnej kolekcji...