479. W CZYM NOTUJEMY LISTY BARDZO WAŻNYCH SPRAW

Gdy nadchodzi grudzień, szukam niespokojnie. Węszę i tropię. Muszę mieć kalendarz! Koniecznie dzienny. Koniecznie A5. Koniecznie dość lekki. Z dużą ilością miejsca na notatki (notuję co trzeba zrobić, kupić, listy książek - do kupienia, do przeczytania i tych już przeczytanych, nazwy gier, w które koniecznie chcę zagrać z Majką teraz albo za 5 lat, tytuły filmów, na które nigdy nie mam czasu, ale może kiedyś nadejdzie emerytura…, plan postów na blog, a także początki moich recenzji. Czasem piękne zdania z książki, którą właśnie czytam). Szkoda mi zawsze wydawać dużej ilości pieniędzy na piękny kalendarz, więc zazwyczaj po prostu kupuję zwykły za parę groszy i ozdabiam rysunkiem Majki albo naklejką. Tak zrobiłam też w grudniu 2017, ale coś nie miałam przekonania do tego kalendarza. I nagle czytam, że Biblioteka Gdańska wydaje swój, książkoholikowy, kalendarz. No i mam swojego Josepha. No i się w środku stycznia przeniosłam do nowego kalendarza. Już się zaprzyjaźniliśmy, ja i J., już powierzyłam mu trochę swoich myśli i zadań specjalnych.
A od dziś kalendarz dostępny w PROMOCYJNEJ CENIE!




W tym roku Majka też zażądała kalendarza, bo przecież ma do zapisania milion ważnych spraw. Na przykład musi notować sobie przeczytane książki. Teraz robi to na kartce w zeszycie, ale musi pisać datę, a tak by przecież nie musiała - tłumaczy zawzięcie. Uśmiecham się delikatnie. Kiwam głową. Wybiera kalendarz z Gwiezdnymi Wojnami (oczywiście!). Cieszy się niezmiernie. Pierwsze notatki już powstały!







Co roku kupujemy też najpiękniejszy wiszący kalendarz – Kalendarz Pana Kuleczki. Wzrusza mnie on zawsze. Uwielbiam go co roku bardziej, a ElżbietaWasiuczyńska co roku więcej z siebie daje, malując ten kalendarz. No zachwyt, no! I naklejki! I miejsce na notatki! I opowiadanie na początku! Bez panakuleczkowego kalendarza jak bez ręki! Nie, jak bez duszy raczej! Być musi. Co roku.  







Komentarze

  1. W tym roku doszło do tego, że kalendarz Elżbiety Wasiuczyńskiej zamówiłam od Mikołaja dla siebie (dzieci chwilowo wyrosły z Pana Kuleczki). Nie dziwię Ci się, że z roku na rok uwielbiasz go bardziej. Mam takie same odczucia. On jest po prostu z roku na rok coraz lepszy, chociaż kilka lat temu też był dla mnie idealny;) Wystarczy porównać obrazki z pierwszych kalendarzy z tym ostatnim. Patrzę na tegoroczne ilustracje i nie mogę wyjść z zachwytu. To są obrazy, które mogłyby istnieć niezależnie od historii o Panu Kuleczce i na pewno by się obroniły.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za słowa do prywatnej kolekcji...