477. 4 POWODY, DLA KTÓRYCH MUSISZ TO MIEĆ (INACZEJ MUST HAVE)
VICTOR ESCANDELL
„ZWIERZOŁY”
(TŁ. KATARZYNA
SOSNOWSKA)
DWIE SIOSTRY,
WARSZAWA 2017
Książki z
zadaniami moglibyśmy kupować na kilogramy - jak ziemniaki czy
marchewkę. Majka uwielbia, a czasem, jak się dorwie, to robi kilka
naraz. Więc pożądane są te grubsze, bo starczają na dłużej. A
tu nagle… „Zwierzoły”… „Panie i panowie, przed wami 120
stron malowania, kolorowania, bazgrania, miętoszenia, gryzienia,
wyrywania...”. Podchodzę nieco nieufnie, zaglądam do środka… i
przepadam.
Nie ma nas przez
najbliższy czas, bo wycinamy, rysujemy, doklejamy i oglądamy przez
lupę, ale gdy Majka zajmuje się dorysowywaniem Krocionogowi
Józefowi nóg motylkowych, nóg trójkowych, nóg choinkowych i nóg
serduszkowych, ja wpadnę na chwilę, żeby wypunktować 4 powody –
jak w tytule.
Powód 1: GRAFIKA
Victor rysownik
skradł moje serce. To ten rodzaj ilustracji, które się kocha
właściwie nie wiadomo za co. Za to, że są brązowo-niebieskie?
Albo za to, że są dziwne? A może za to, że są nieforemne, a
zwierzęta mają obydwoje oczu z jednej strony głowy? Być może –
o gustach się nie dyskutuje. I zdaję sobie sprawę, że nie
wszystkim się spodobają. Ale jam zakochana…
Powód 2: WYGODA I
RWANIE
Czasem jest tak, że
aby dostać się do jakiegoś zadania, które bardzo, ale to bardzo
chcemy zrobić, rozpłaszczamy książeczkę, obciążamy ją z dwóch
stron łokciami i w tej niewygodnej pozycji coś tam sobie rysujemy,
bazgrzemy czy dopisujemy. A i tak w miejscu grzbietu kredka
pozostawia słabszy ślad… No to tutaj tak nie jest! Książka ma
format bloku rysunkowego i rozkłada się niemal na płask. Dobra
nasza!
No a poza tym… „Pamiętaj, że możesz wyciąć gotowe rysunki i podarować je komuś, kogo kochasz...” - ależ wiadomość! Na pierwszej stronie książki. To trochę jak odkrywanie niezakrytego, trochę jak uświadamianie sobie oczywistości, ale do tej pory nikt tego nie powiedział głośno! Przynajmniej my nie słyszałyśmy! A teraz jest – brązowo na białym! Więc Majka wybiera, które rysunki pośle najlepszej Przyjaciółce, które Babci, a które bezapelacyjnie muszą zostać z nią (no jednak większość).
No a poza tym… „Pamiętaj, że możesz wyciąć gotowe rysunki i podarować je komuś, kogo kochasz...” - ależ wiadomość! Na pierwszej stronie książki. To trochę jak odkrywanie niezakrytego, trochę jak uświadamianie sobie oczywistości, ale do tej pory nikt tego nie powiedział głośno! Przynajmniej my nie słyszałyśmy! A teraz jest – brązowo na białym! Więc Majka wybiera, które rysunki pośle najlepszej Przyjaciółce, które Babci, a które bezapelacyjnie muszą zostać z nią (no jednak większość).
Powód 3: RÓB, CO
CHCESZ
Na trzeciej stornie
jest jeszcze jedno bardzo ważne zdanie. Pokusiłabym się nawet o
stwierdzenie, że NAJWAŻNIEJSZE. Pochodzi od Autora i brzmi: „Drodzy
przyjaciele, zdradzę wam pewien sekret… Jedyną reguła w tej
książce jest to, że… NIE MA REGUŁ. Malujcie i rysujcie to, na
co macie ochotę1”. No i to niby też oczywista oczywistość.
Jeszcze chyba oczywistsza od tego wyrywania i podarowywania. Ale czy
na pewno? Czy nie jest tak, że czasem kusi nas, by zawołać: ”Nie
wyjeżdżaj za linie!”, „Nie, tu powinieneś użyć czerwonego!”,
„W instrukcji jest napisane, że TRZEBA pomalować, a nie
porysować”… itd., itp. Hm, czasem nawet nas nie kusi, czasem
nawet tak mówimy. Dlaczego właściwie? Bo obawiamy się co ludzie
powiedzą?! Niebieski tam, gdzie miał być czerwony? I te kredki
zamiast farby! I, o zgrozo!, wyjechanie za linie! Dlatego Victor
rysownik od razu robi krok do przodu, staje po stronie dzieci (i
innych twórców, którzy będą się bawić tą książką),
wyprzedza wszelką krytykę i oznajmia: Rób, co chcesz. Ja jednak
znalazłam jedną ważną regułę – to, co robisz, ma ci sprawiać
radość – wtedy „Zwierzoły” spełniają swoje zadanie!
Powód 4: BEZ
SZABLONU
Jakież tu są
twórcze zadania! Jakie inne, nowe, świeże, nieszablonowe! Można
wycinać, doklejać, dorysowywać, zamalowywać, można liczyć,
można nawet użyć lupy, żeby zobaczyć rysunki w powiększeniu.
Można na przykład pisać bajki. Albo rysować psa. Albo dokańczać
langustę. Albo sprawdzać, jak Osiołek Dżordż będzie wyglądał
z kręconymi włosami. Albo rysować Sokola Otta, który jest ślepy,
z zamkniętymi oczami… Albo sprawdzić, ile mrówek da radę
narysować w pięć minut. Świetne! Nietuzinkowe! Pochłaniające!
Więc jak dużo
trzeba mieć talentu, żeby zrobić książkę z zadaniami dla
dzieci? W ogóle! Wystarczy Ctrl+C o Ctrl+V. Połącz kropki,
pokoloruj, policz bałwanki (w wersji wiosna – przebiśniegi),
wskaż, który cień należy do której zabawki… I nawet
ilustratorem, rysownikiem nie trzeba być. Wystarczy być grafikiem
komputerowym, który ma dostęp do zdjęć stockowych… I juuuuuż…
leci taśmowa produkcja…
Jak dużo trzeba
mieć talentu, żeby zrobić kreatywną książkę z zadaniami dla
dzieci? Tu już trzeba trochę wiedzieć, trochę sobie wyobrażać i
trochę kombinować.
A jak dużo trzeba mieć talentu, żeby z zadaniami dla dzieci, która pozwoli im uwierzyć, że są kreatywne?
A jak dużo trzeba mieć talentu, żeby z zadaniami dla dzieci, która pozwoli im uwierzyć, że są kreatywne?
Tu już trzeba być
mistrzem.
Panie Victorze –
mistrzowski medal na Pana ręce!
Komentarze
Prześlij komentarz
Dziękuję za słowa do prywatnej kolekcji...