302. DZIŚ WOLĘ KOBIETY

RAMONA BADESCU
„POMELO I KSZTAŁTY”
(TŁ. KATARZYNA SKALSKA)
ZAKAMARKI, POZNAŃ 2015
ILUSTROWAŁ BENJAMIN CHAUD

Pomelo to nasza miłość od pierwszego czytania, od pierwszego trąbą wahnięcia, spod dmuchawca.
Mam wrażenie, że autorzy biorą wszystko po kolei, przypuszczają przez filtr uśmieszku pod nosem, przez ironię i przez niebanalne spojrzenie na rzeczywistość, przez wyszukiwanie dziwów świata, przez zauważanie niezauważalnego. A te wszystkie oczkiem strzelania, podteksty i międzywiersze wtłaczają w ciałko malutkiego słonia, wymiarów kieszonkowych. Już samo to, że ma tylko parę centymetrów i kolor najróżowszy z różowych, jest zabiegiem, przez który nie mam mocy powstrzymywać uśmiechu. A do tego jest to słoń filozofujący i zgłębiający sens świata i zasady jego działania, wypatrujący sił, które kręcą ziemią wokół słońca. To słoń uważny, słoń-obserwator, ale słoń w którym buzuje niepowstrzymana radość życia!
Tym razem z szarej rzeczywistości wyłuskuje rozmaite kształty. A to „ulotną kulistość baniek mydlanych”, a to „ zawsze za mały trójkąt ciasta” (jakież to prawdziwe!!!), a to odlotowy owal oliwki”. Wszystkie te kształty z podręczników do geometrii i jeszcze trochę w gratisie.
Cóż – tym razem chyba muszę troszeczkę zdradzić Bejamina Chauda na rzecz dwóch Kobiet.
Po pierwsze Ramona… Zawsze była ciut genialna, ale w „Kształtach” jest genialna do kwadratu, razy siedem, po tysiąckroć! Doskonała jak „niebezpieczny trójkąt kury”, „chrupliwy trójkąt wafelka”, „kropelkowy kształt smutku” czy mój przeukochany „prostokąt frytki ukryty w każdym kartoflu”!!!!
Ale ale… Jest jeszcze druga Kobieta, nie mniej ważna w przypadku polskiego czytelnika. Bo nie należy zapominać, że Ramona Badescu jest Francuzką, że pewnie te wszystkie kwadraty i krągłości brzmią jakoś tak, że nic nie można zrozumieć i nawet nie wiem przecież, jak jest trójkąt po francusku, nie mówiąc już o gumie do skakania, pomponie czy hazardzie… Ale wie Katarzyna Skalska. I pięknie nam to wszystko tłumaczy, zabarwiając tekst podtekstem, uniwersalnym uśmiechem i bawiąc się słowami, żonglując nimi jak okrągłymi piłkami… W pas się kłaniam, o ziemię czapką zamiatam! Bo komu innemu bowiem na myśl przyszłaby „fujfujasta kulistość kupy” (oczywiście ulubiony fragment Majki!)? Albo „kukulista okrągłość przemijającego czasu”? Czy, niby prosty do przetłumaczenia, „bezkształtny kształt chmur, który przekształca się i odkształca” (uwielbiam tę strofkę za to, jak Majka ją recytuje)?
I choć nadal wielbię rysunki, i choć bez Chauda nie byłby tak dosłowny „dwupestkowy kształt miłości”, „przygnębiająca kwadratowość jabłek przyszłości” czy „burzliwe prostokąty wielkiej budowli”, to tutaj zdecydowanie mocniej oczarował mnie tekst.
Oczywiście można szukać podtekstów. Można stwierdzić, że świat jest matematyką i dyskretnie, zupełnie nienachalnie podsunąć tę myśl Dziecku, gdy będzie się wraz z nim czytało najnowszego Pomelo. Wskazać w oknie domu prostokąt, w znaku drogowym trójkąt, w słońcu okrąg… A potem pójdzie już samo! Dostrzeże te wszystkie figury, bryły, ramiona i kąty, ani się obejrzymy, jak zacznie je przeliczać, szukać zależności, jak otworzy się na fakt, że „świat ma więcej niż jeden kształt” i że ten kształt wcale nie musi być regularny, uładzony i sztywny, by być figurą...
Dla tych wszystkich powodów ta część oficjalnie zostaje moją ulubioną i mogę ją czytać w kółko (i w krzyżyk).

I jeszcze dlatego, że inspiracją do poszukiwań wielokształtności światowej była pewna niepozorna z pozoru rzecz… A oto i „nieziemski kształt Rozgwiazdy”… I w tych paru słowach jest wszystko – miłość jest… Ech, Pomelo stał się słoniem w miłości spełnionym! A do tego to właśnie dzięki temu spełnieniu odnalazł prawdziwego siebie i swoją wartość (w końcu „jego kształt jest unikalny, wielokształtny i naprawdę piękny!”).













Komentarze