414. MATMA DLA MAŁYCH I DUŻYCH
WOJCIECH
WIDŁAK
„KRÓL
GROMORYK I NIEWIDZIALNA KUKUŁKA”
SERIA
CZYTAM I GŁÓWKUJĘ
EGMONT,
WARSZAWA 2017
ILUSTROWAŁA
EWA POKLEWSKA-KOZIEŁŁO
ZABAWY
I ŁAMIGŁÓWKI PRZYGOTOWAŁA MARTA ŚRODOŃ
Matematyka
mnie przeraża. Te wszystkie liczby, które się nie kończą,
logiczne myślenie, które nie zawsze mi wychodzi, wzory, których
nie mogę zapamiętać, zasady działań, które umykają z głowy
(co najpierw? Mnożenie – to wiem, ale dalej? Dzielnie przed
odejmowaniem, czy po?).
Z
zazdrością i przerażeniem patrzę na kontakty Majki i Matematyki.
Bo lubi liczyć i przyjaźni się z liczbami, bo lubi rozwiązywać
zadania, bo lubi zabawić się w jakiś ciąg logiczny, bo lubi
kombinować. Ale boję się, że prześcignie mnie w tym
matematykowaniu bardzo szybko i gdy zapyta o potęgi, całki i
rachunek różniczkowy, to jedyna odpowiedź, jaką będę potrafiła
podać to: „pamiętaj, chole..o nie dziel nigdy przez zero...”.
Błogosławię
więc ten czas, gdy matematyka ogranicza się do spotkania z Królem
Gromorykiem i kotem Gadułą (jakoś jeszcze za taką matematyką
nadążam). A cudne są te spotkania! Majka z utęsknieniem czeka na
każdy kolejny tom i rzuca się do rozwiązywania zadań z werwą i
radością. Genialne są te książki i uwielbiam je od pierwszego z
nimi zobaczenia! Przede wszystkim dzięki duetowi Wojciech Widłak –
Ewa Poklewska-Koziełło. Tak sobie tego Gromoryka wymyślili, tak go
napisali-zmalowali, że czyta się to jednym tchem. Tym razem Król i
Kot wyszli na spacer do królewskich ogrodów, a tam usłyszeli
kukanie kukułki. I koniecznie, ale to koniecznie muszą tę kukułkę
znaleźć! A że ogród jest duży, zajmie im to niemal cały dzień.
Ale po której stronie jest ta kukułka? Po lewej, czy po prawej? Ten
tomik to głównie zagadnienie prawa-lewa i orientacja w przestrzeni
względem stron. Jak zawsze świetne zadania matematyczne –
ulubione przez Majkę ciągi (jeśli jest Gromoryk, Gaduła, kukułka,
Gromoryk, Gaduła, kukułka, Gromoryk… to co będzie następne?),
mierzenie długości traw (jak to zrobić, nie mając pod ręką
linijki?), przyklejanie elementów z prawej i lewej strony bohaterów,
zaznaczanie prawej i lewej ręki króla i królowej (żeby było
trudniej, czasem stoją tyłem, a czasem przodem), labirynty i
opowiadanie o tym, jaką drogę pokonuje się do przedszkola, ale
używając zwrotów „w prawo”, „w lewo”, „prosto”. Może
gdy będę spotykała się z królem i kotem regularnie, to jakoś
nadrobię braki w edukacji i dociągniemy razem chociaż do
podstawówki?
ANNA
LUDWICKA
„MATEMATYCZNA
PIZZA”
NASZA
KSIĘGARNIA, WARSZAWA 2017
ILUSTROWAŁA
ANNA LUDWICKA
A
matematyka jest przecież wszędzie! W krojeniu pizzy, w negocjowaniu
kieszonkowego, w rzucie kostką do gry, a czasami nawet w bezmyślnym
mazaniu po kartce, bo może się okazać, że narysowaliśmy
fraktalną roślinkę albo drzewo binarne. Ale to już wyższa szkoła
matematyki. Taka, która wywołuje we mnie pocenie rąk i nerwowe
śliny przełykanie. Taka, która śni się po nocach i w koszmarach
straszy niezdaną maturą. Nie mniej jednak – fascynuje! Książka
„Matematyczna pizza” dosłownie mnie pochłonęła! Nie mówię,
że rozwiązałam wszystkie zadania, bo niektóre są naprawdę
trudne, ale Anna Ludwicka zrobiła rzecz genialną – z matematyki
zrobiła sobie świetną zabawę! Ciężkie, twarde liczby,
skomplikowane zadania, długie obliczenia, trudne wzory zamieniła na
zagadnienia pojawiające się w życiu codziennym i dzięki temu
trochę oswoiła teorię. No bo przecież jeśli kilka osób zamawia
jedną pizzę, to musimy ją podzielić sprawiedliwie między
wszystkich. Jak to zrobić? A czy można przejść przez kartkę
papieru? Jaki językiem mówią komputery? Czy liczby bywają smutne?
Jak zaszyfrować wiadomość algorytmem ROT13?
Od
razu uprzedzę – nie jest prosto. To poziom dużo bardziej
zaawansowany niż Gromoryk, to poziom dużo bardziej zaawansowany,
niż prezentuje przeciętny humanista. Ale mimo moich matematycznych
luk, nie mogłam się od tej książki oderwać. Pada tu sporo
matematycznych terminów: liczby pierwsze, figury niemożliwe,
półproste, części wspólne i liczby naturalne. Ale to matematyka
pozaszkolna, taka, o której raczej się nie mówi, do której trzeba
się dokopać samemu, ale która może sprawiać radość i
satysfakcję (nie wierzę, że piszę w jednym zdaniu „matematyka”
i „radość”, ale taka jest ta książka – niby do matematyki,
a jednak do uśmiechania). Jest tu mnóstwo zadań, ale i mnóstwo
ciekawostek, jest ogromna porcja matmy, pomysłowo podanej i
niebanalnej – najemy się na pewno!
Komentarze
Prześlij komentarz
Dziękuję za słowa do prywatnej kolekcji...