411.TROCHĘ STARSI - TRZEBA, MUSISZ, POWINNAŚ
LYNDA
MULLALY HUNT
„RYBA
NA DRZEWIE”
(TŁ.
ANNA STUDNIAREK)
NASZA
KSIĘGARNIA, WARSZAWA 2017
Dziewięcioletni
Majkowy kuzyn od zawsze kochał tworzyć. Rysował, wyklejał,
wycinał, malował, budował z klocków, pisał, lepił z plasteliny.
Zachwycałam się jego zwierzakami i naczyniami z gliny, nieraz
podziwiałam obrazki. Rozmawialiśmy ostatnio o sztuce, a on
stwierdził nagle: „Ja nie mam talentu do prac manualnych”.
Zamarłam. Niepewnie spojrzałam na jego mamę i zaczęłam drążyć
– „Co? Jak? Dlaczego tak mówisz?”. „Bo pani z plastyki nie
podobają się moje prace”. Ale jak to? Wprost nie dowierzam!
Kipię! Mama J. opowiada, że to prawda, że J. nie umie malować pod
dyktando, że spieszy się, by wyrazić wszystko, co chce przekazać
i jego prace nie są estetyczne, czasem mają zagięty róg, a czasem
kroplę kleju, wypływającą spod kolorowego papieru. Chce mi się
krzyczeć! Chce mi się wyć! Chce mi się gryźć i kopać! Ten brak
wiary we własne siły, w swój talent, w sens tworzenia, który
zobaczyłam na twarzy dziewięcioletniego chłopca, zmroził mi krew
w żyłach! Jak to możliwe, że tak właśnie wygląda system
EDUKACJI? Że ktoś ma dzieci uczyć, a miażdży ich poczucie
własnej wartości? Że nie prowadzi, a zatrzymuje w miejscu?
To
zupełnie tak, jak z Ally. Jest bystra, jest inteligentna, jest
twórcza, jest utalentowana. Pięknie maluje, rozwiązuje
najtrudniejsze zadania matematyczne, zapamiętuje daty, myśli
logicznie, ale… nie umie czytać. Ukrywa ten fakt przed światem,
bo przecież nie może zawieść rodziców i nie może narazić się
na jeszcze większą śmieszność, niż teraz. A już teraz nie jest
dobrze – chichoty, śmieszki, szmery, a czasem słowo wprost,
twarde jak kamień, uderzające prosto w twarz. Nie, Ally nie ma
przyjaciół, bo przecież głupki, tumany, pacany, ćwoki, tłumoki
nie mają przyjaciół. A Ally właśnie taka jest, prawda? Sprawia
same problemy, jest najczęstszym gościem u dyrektorki, robi zawsze
wszystko na opak. Jak wtedy, gdy chciała podarować nauczycielce,
odchodzącej na urlop macierzyński kartkę z przepięknymi kwiatami
– żeby się uśmiechnęła. A tymczasem wyszło jak zwykle – nie
zauważyła napisu „kondolencje”, na samym dole kartki. No tak…
Znów litery… Wszędzie, zawsze, nieprzebrane ich morze… Nie
można się od nich uwolnić. W jedną i drugą stronę. Trzeba
czytać i pisać. A Ally „próbuje zmusić myśli krążące w
głowie do wylądowania na papierze. Nie wie, dlaczego rzeczy z jej
głowy gubią się w drodze do ręki.” [s.79]
I
nagle staje się coś, co było jedynym wyjściem, by uratować Ally
– w szkole pojawia się nowy nauczyciel. To jeden z tych, którzy
się przejmują, dla których uczniowie są ważni, na początku
swojej kariery, więc jeszcze nieskażony, więc jeszcze mu się
chce, nie tylko patrzy, ale widzi. Ally go intryguje, bo odnalazł w
niej to, czego nikomu innemu nie chciało się dostrzec – talent,
możliwości, wiedzę, inteligencję, kreatywność. I za wszelką
cenę chce to wyciągnąć na zewnątrz. I udowodnić Ally, że dużo,
naprawdę dużo znaczy – dla świata, dla innych, że powinna dużo
znaczyć dla samej siebie.
Nauczyciele
pytają Ally często „Czy nie możesz zachowywać się normalnie?”
A co to ta normalność? Czy to wyłącznie podporządkowanie się i
myślenie dokładnie tak samo, jak ktoś inny? Ally to klasyczny
przykład ryby na drzewie – kogoś kto wylądował w sytuacji
nienaturalnej dla siebie, a wszyscy każą mu się wspinać wyżej i
wyżej i do tego uśmiechać się promiennie. Jak, gdy brakuje tchu?
O
tym jest właśnie „Ryba na drzewie”. O tym, że w systemie
szkolnictwa nie ma miejsca na bycie innym, że trzeba być bardzo pod
linijkę, a jak wystajesz, to ktoś cię po prostu obetnie! Napisana
prostym, ale pięknym językiem historia dziewczynki – częściowo
oparta na własnych doświadczeniach autorki – która znalazła
kogoś, kto pomógł jej zejść z drzewa i wejść do wody –
dokładnie tam, gdzie jej miejsce, gdzie może być sobą, rozwijać
swoje umiejętności, doskonalić je. Wzruszająca, mocna książka,
choć na pozór zwykła historyjka o dziewczynce z problemami.
Absolutnie obowiązkowy egzemplarz dla każdego nauczyciela!
Komentarze
Prześlij komentarz
Dziękuję za słowa do prywatnej kolekcji...