356. SŁOWORATOWNICTWO
„UWAGA, WILK! I
INNE BAJKI EZOPA”
OPOWIEDZIANE NA NOWO
PRZEZ CRISTÓBALA
JOANNONA
(TŁ.
AGATA RACZYŃSKA)
NASZA
KSIĘGARNIA, WARSZAWA 2016
ILUSTROWAŁA
AGATA RACZYŃSKA
Ezop
wielkim bajarzem był.
Fakt.
Nie ulega wątpliwości. Oczywistość. Potwierdzone. Wpisane do akt.
Zna go każdy. Każdy! Choć jedną bajkę (najczęściej przytaczana
to chyba ta o wyścigu zająca i żółwia). Po co kolejna wersja
Ezopa? Jest ich już chyba pięć milionów, albo coś koło tego.
Jest w każdej bibliotece i co piątym domu. Pięknie ilustrowany
albo na szarym papierze. Po co więc ma ginąć kolejne drzewo, żeby
powstał pięciomilionowy pierwszy tomik z bajkami Ezopa? Nawet jeśli
był jednym z najbardziej znanych starożytnych Greków? Jednym z
najznamienitszych bajkopisarzy wszech czasów (choć wątpię, że
pisarzy w dosłownym tego słowa znaczeniu, skoro legenda głosi, że
był niewolnikiem)? Nawet jeśli stworzył bajkę zwierzęcą? Nawet
jeśli podziwiał go sam Sokrates (podobno to on nadał bajkom Ezopa
wierszowaną formę)? Nawet jeśli jego bajki są genialne?
A
no po to, żeby przeczytać tak fantastyczną pozycję, jak książka
duetu Joannona i Raczyńskiej. Zainspirowali się oni Ezopem,
wyłuskali esencję z jego bajek, narysowali (Raczyńska) i dodali
parę słów, jeśli były potrzebne (Joannon). Uwspółcześnili
Ezopa. I zrobili to w spektakularny sposób. Często ostatnio
rozmyślam nad współczesną kulturą słowa. Słowo jest w zaniku.
Słowo obumiera. Słowo się skraca. Słowo zastępuje się obrazem.
To już nie tylko „cze” i „nara”, które są słowami po
amputacji. To piktogramy, memy, plakaty. To stosunek 1:1, jak w
czytankach dla dzieci. Ludzie nie mają czasu na słowa, z góry
oceniają tekst i jeśli jest go za dużo nawet nie zaczynają
czytać. Lubią wytłuszczenia, punktowanie, bo w nich mogą znaleźć
najważniejsze treści, wyrobić opinie, a potem nią szastać. Nawet
w gazetach są już streszczenia artykułów. Tryumfy święcą
aplikacje, w których można przesyłać zdjęcia. To szybkie i
proste, a czas, jak wiadomo, to pieniądz. Albo mikroblogi, gdzie
masz do wykorzystania kilka słów. Więcej nie trzeba – więcej i
tak nikt nie przeczyta.
Tak, jakby nagle świat zaczął się bać, że zabraknie słów i był przekonany, że trzeba je oszczędzać. Dlatego Ezop w takiej formie to rewolucja, ale rewolucja na miarę naszych czasów. Coś, co się przyjmie. Co wejdzie do głowy. Ezop w memach. Ezop w Demotywatorach.
Tak, jakby nagle świat zaczął się bać, że zabraknie słów i był przekonany, że trzeba je oszczędzać. Dlatego Ezop w takiej formie to rewolucja, ale rewolucja na miarę naszych czasów. Coś, co się przyjmie. Co wejdzie do głowy. Ezop w memach. Ezop w Demotywatorach.
Kto
to jest tłumacz? To łatwe, to oczywiste. Osoba która tłumaczy z
jednego języka na inny. Joannon i Raczyńska dokonali tłumaczenia
niezwykłego – przetłumaczyli bajki na teksto-obrazy. To
niesamowita transformacja, która udała się doskonale i wpisała
się świetnie w tę kulturę słowa obumierającego. Jednocześnie,
siłą rzeczy, trochę ją reanimując.
„Uwaga,
wilk!” to doskonała propozycja dla nieczytających, dla młodzieży
od skrótosłów i aplikacji wizualnych Będą mogli zachwycić się świetną, ładną, prostą kreską Raczyńskiej, oklaskiwać Joannona za pięć słów w
miejscu pięciuset pięćdziesięciu pięciu i wrzucać CAŁĄ bajkę
na Instagrama, chwaląc, że jest „spoko”, „cool”, „jazzy”
czy jak-to-się-teraz-nazywa. Więc brawo, autorzy poszli z duchem
czasu, nawet pobiegli, dotrzymując mu kroku, a jednocześnie
przemycili przedwieczne prawdy, ponadczasowe wartości i starożytny
system wartości.
Dla
tych, co znają już bajki Ezopa, mają na półce (lub w głowie)
jedno z pięciu milionów wydań, ta wersja będzie swoistym żartem,
zabawą z czytelnikiem, eksperymentem, grą. Będzie odświeżeniem,
będzie innowacją, przy jednoczesnej dogłębnej znajomości tematu.
Bo takich bajek nie da się „napisać” liznąwszy tylko tekst
właściwy po wierzchu!
Duetowi
Joannon-Raczyńska udało się stworzyć książkę naprawdę dla
każdego. I w tym jej siła, a nie wada. Świetny Ezop w takim
wydaniu! Do pięciomilionowej kolekcji!
Byłbym przegapił, ale bystre oko Młodszego zawisło na ilustracjach "tej pani od Zosi z Kociej" i zapragnął mieć. Bingo! Hit! Może nie na miarę wielopiętrowych Domków, ale jednak. Chodzenie i głośne czytanie, pokazywanie co lepszych ilustracji. Są więc znaki, że dobre to :)
OdpowiedzUsuń