355. ZUPEŁNIE INACZEJ
„BAŚNIE I LEGENDY
POLSKIE”
WYBÓR ELŻBIETA
BRZOZA
NASZA KSIĘGARNIA,
WARSZAWA 2016
ILUSTROWAŁ MIROSŁAW
TOKARCZYK
„To nie tak!” -
woła ze zdziwieniem. Trochę ze złością nawet. Zagląda mi przez
ramię do książki, jakby potrafiła odczytać już tekst. Chce
sprawdzić. Podejrzewa, że zmyślam, że dodaję coś od siebie, że
nie czytam, ale fantazjuję. Podsuwam litery tuż pod jej oczy –
chcę udowodnić, że tak jest napisane, choć wiem, że przecież
nie złoży ich jeszcze w słowa. Nie może uwierzyć! Traf chciał,
że całkiem niedawno słuchała legend polskich napisanych przez
Wandę Chotomską. I zupełnie inaczej te legendy się układały.
Chociażby Popiel... nie ginął, zjedzony przez myszy, a myszy
wzięły się z pleśni, którą ktoś hodował w naczyniu (to jej
słowa, jej wspomnienia, jej dotychczasowa jedyna słuszna wersja).
Tłumaczę, czym jest legenda. Że to tekst, który należy do
wszystkich i że można go zmieniać. To w niej właśnie jest
piękne! Opowiada zawsze o tym samym. Bo i tu Popiel, i tam. I tu
Kruszwica, i tam. I tu myszy, i tam. Ale słowa inne dobrane,
śpiewność tekstu inna, inaczej się słucha Chotomskiej, inaczej
Mariana Orłonia. Bo Chotomska z innych ust usłyszała o Popielu,
przefiltrowała jego postać przez własne doświadczenia i
opowiedziała tak, jak umiała. A Orłoń po swojemu. Może dodał
ostrzejsze mysie zęby, może dużo większe przewiny władcy. Może
złość krewniaków znacznie większą… „Legendy – to
opowieści fantastyczne o wydarzeniach i postaciach historycznych”
czytamy we wstępie Marty Ziółkowskiej-Sobeckiej. Miały służyć
wyjaśnianiu nienazwanego, porządkować świat i rzeczywistość,
tłumaczyć, skąd poznańskie koziołki, dlaczego w herbie Gdańska
są lwy, jak powstała Warszawa i dlaczego toruńskie pierniki są
takie słodkie… Ludzie od zawsze chcą wiedzieć. I od zawsze lubią
gadać. Legendy to takie trochę ploteczki, które powtarzane z ust
do ust zmieniały się, obrastały w nowe fakty, w słowa coraz to
nowe… Jeśli każdy, kto powtarzał legendę dodałby choć słowo,
to zupełnie inaczej by brzmiała niż na początku. Czasami po
prostu piękniej, ale zwykle fakty mogłyby się na końcu pomieszać.
I tak jak w plotce, w każdej legendzie tkwi ziarno prawdy, ale nie
do końca wiadomo, jak było naprawdę. Gdyby chcieć dojść do
źródła plotki, trzeba przebyć długą drogę – wytropienie
pierwowzoru każdej legendy, wymagałoby pracy badawczej,
historycznej, historiozoficznej, badania języka. Legendy są tak
stare, jak ludzkość, więc nic dziwnego, że każdy je mówi po
swojemu. „Legendy i podania, związane z regionami, miastami, a
nawet wioskami, wzmacniały więzy mieszkańców z 'małymi
ojczyznami'”. Ja wiedziona odruchem serce i patriotyzmu lokalnego
zaczęłam lekturę od „Królowej Bałtyku”.
Ta książka to
piękna podróż przez Polskę. Od gór, po doliny, od Elbląga po
Warszawę, od Poznania do Mikołajek. I ludzie niby wszędzie tacy
sami, ale widać, słychać, że Polska jest różna, że Polacy
różne uprawiają zawody, różnie się noszą, różnie jedzą. I
piękna ta podróż także dlatego, że magiczna. Tu świat
rzeczywisty – choćby kościół w Gdańsku Oliwie czy latarnia
morska na przylądku Rozewie, mieszka się z duchami, zjawami,
strzygami, gadającymi zwierzętami, nadprzyrodzonymi mocami… Są
tu księżniczki, krasnoludki, diabły i bazyliszki. Ingerują w
życie ludzkie, karząc złych, a dobrych nagradzając.
Sprawiedliwość, cierpliwość, mądrość i czyste serce, zawsze
zostają wynagrodzone. Czasem przez orła, czasem przez wróżkę,
czasem przez mrówkę, czasem przez króla, zupełnie realnego, z
krwi i kości. A zło i nikczemność zawsze dostają po nosie. To w
pewnym sensie świat idealny, pełen prostych jasnych zasad. Jeśli
się ich nie przestrzega nie ma odwrotu – kara znajdzie nawet w
mysiej dziurze. Nikomu się nie upiecze. Nie znaczy to jednak, że
łatwo żyć w takim świecie, bo pokusy targają człowiekiem od
zarania dziejów i od zarania dziejów człowiek ulega im jeśli nie
chętnie, to jednak niechybnie. To wszystko warto opowiedzieć
dzieciom. Bez ukrywania strzyg, zjaw i diabłów, które skaczą po
kartach tej książki jeden nad drugim. To doskonały sposób, by
oswajać lęki, niepokoje, strachy - mamy pewność, że dobro
zwycięży, białe nad czarnym, zatryumfuje to, co powinno. Warto dać
im się wsłuchać w język. To często teksty obfitujące w stare,
nieużywane już słowa, w dziwne składnie zdań, w imiona, jakich
się już teraz nie nadaje. Warto odświeżać tę melodykę, bo jest
rdzennie polska i trzeba ocalać ją od zapomnienia, oswajać, żeby
nie stała się obcym językiem.
Komentarze
Prześlij komentarz
Dziękuję za słowa do prywatnej kolekcji...