268. BEZ TEGO NIE MA KSIĄŻEK
JOANNA
M. CHMIELEWSKA
„RĘCZNIKOWIEC”
WYDAWNICTWO
BAJKA
ILUSTROWAŁA
EMILIA DZIUBAK
W
łazience, nad niebieskim ręcznikiem stoi pięć osób – mama,
tata, Alek, Ola i Julka.
Tata
kojarzy go z shar peiem, a Alek z przybyszem z kosmosu. Wszyscy
zgadzają się, że jest ładny i że powinien tak zostać. „Nazwijmy
go Ręcznikowiec” - pada propozycja i wszyscy się na nią
zgadzają. Niepozorny ręcznik frotte starszej siostry, który spadł
z wieszaka. Fałdy materiału ułożyły się w łapki, tułów i
uszy. Ola musiała znaleźć sobie inny ręcznik, a łazienka stała
się rezydencją Ręcznikowca. No niby nic takiego – śmieszny stwór
w kolorze blue, który wywołuje uśmiech na twarzy, sympatyczny
akcent rodzinny. Ale szybko okazuje się, że to, co właśnie
zaczęło dziać się w łazience, nie do końca jest zwykłe. Młodzi
chłopcy, którzy raczej nie dbali o porządek nagle zaczynają
sprzątać brudne skarpetki, małe dziewczynki, które nie znoszą
warzyw, zjadają całe tony marchewek, a starsze siostry nagle
dostrzegają niedostrzegalne w niepozornym kuzynie kolegi. A koledzy
ze szkoły, którym wpadają do głowy bardzo nieodpowiednie pomysły,
nagle czerwienią się ze wstydu i przypominają sobie, co znaczy
słowo „szacunek”.
A
wszyscy bardzo chętnie czytają w wannie – znacznie chętniej, niż
dotychczas. I myją się dwa razy dłużej…
„Ręcznikowiec
pomagała nam testować naszych gości. Kto dostrzegał jego
niezwykłość, okazywał się człowiekiem z wyobraźnią”.
[s.48]
Bo
to jest właśnie książka o tym, co w książkach jest
najważniejsze, bez czego książki nie istnieją – o wyobraźni!
Książka o potrzebie fantazji, która tkwi w każdym z nas, ale o
której czasem się zapomina. Kiedyś zachwyciły mnie internetowe
galerie, w których przedmioty codziennego użytku pokazywały twarze
– zaskoczenie skrzynki pocztowej, zmrużone oczy okien na dachu
domu czy szeroki uśmiech torebki. To poszukiwanie niezwykłości w
codzienności, to otwieranie umysłu na ukryte, ćwiczenie
wychodzenia poza ramy i schematy. Tak jest z Ręcznikowcem – jeśli
się w niego uwierzy, świat staje się piękniejszy, a my stajemy
się lepsi.
I
gdyby nie ciocia, która przyjechała w odwiedziny kto wie, jakie
jeszcze zmiany zaszłyby w rodzinnej łazience?
Komentarze
Prześlij komentarz
Dziękuję za słowa do prywatnej kolekcji...