264.RÓWNOWAGA MIĘDZY ZIMNĄ SADZAWKĄ I CIEPŁA ZUPĄ
BARBRO LINDGREN
„CHRUM, CHRUM
BOLUSIU!”
(TŁUMACZYŁA
KATARZYNA SKALSKA)
ZAKAMARKI, POZNAŃ
2015
ILUSTROWAŁ OLOF
LANDSTRÖM
Boluś nie ma już
ochoty siedzieć w domu! Za drzwiami czeka wielki świat, wiele
przygód i niezbadane. Nie ma tam ziemniaków i kijków, a jeśli są,
to tylko takie, których Boluś nie ma jeszcze w swojej kolekcji.
Wszystko jest inne, nienudne! Postanawia – trzeba wyjść!
Oczywiście Braciszek też chce wyjść, bo pewnie wszędzie chodzi
za Bolusiem i zapatrzony w starszego Brata robi to, co on. Wyruszają
– a tuż przed trzaśnięciem drzwiami słyszą, żeby Braciszek
nie wpadł do sadzawki. Otwiera się piękny, wielki świat! I
wpadnie, oczywiście, że wpadnie, bo przecież po to są sadzawki,
żeby w nie wpaść, ubrudzić się i zastanawiać, jak wytłumaczyć
mamie, że spodnie ma się mokre do wyżymania i że to wcale nie
moja wina.
Boluś po raz
kolejny odkrywa skrawek świata, o którym jego mama nie ma pojęcia.
Teraz staje się przewodnikiem swojego młodszego Braciszka,
wprowadza go w labirynt swoich ścieżek i trochę czuje się za
niego odpowiedzialny, a trochę nie. To świat beztroskiego
dzieciństwa – takiego z dawnych czasów, gdy świeże powietrze
chciało się łapać w płuca jak najdłużej, najlepiej do samego
zachodu słońca, gdy razem bawili się ci starsi i ci mniejsi, gdy
do szczęścia wystarczyło bieganie wokół sadzawki, nawet nie na
wyścigi, ot tak, dla samego biegania i czucia wiatru we włosach. To
świat, gdzie dorośli tylko zaglądają, nie nadzorują, stercząc
nad głowami i wyznaczając miejsce, w którym można postawić stopę
- mądrze zerkają wtedy, gdy trzeba. Kolejny raz w „Bolusiu”
odnajduję dziecięce tajemnice, dziecięce postrzeganie świata,
dziecięce przemierzanie, odkrywanie, poznawanie. I znów fascynuje
mnie ta swoboda, ten świat, w którym Dzieci ustalają reguły,w
którym dorośli są dodatkiem – do tego, by otrzeć łzy, jeśli
jakieś się pokażą, do poukładania ziemniaków i patyków, do
wyprania przemoczonych w sadzawce ubrań i do podania gorącej zupy,
kiedy szeroki świat okaże się zbyt przytłaczający.
Wielbię Bolusia! :-)
OdpowiedzUsuń