694. TYDZIEŃ Z DWOMA SIOSTRAMI: W PONIEDZIAŁEK SIĘ TOLERUJEMY

 

KRISTIN ROSKIFTE

„WSZYSCY SIĘ LICZĄ”

(TŁ. MILENA SKOCZKO)

DWIE SIOSTRY, WARSZAWA 2020

ILUSTROWAŁA AUTORKA


Siedzisz w autobusie. Obok ciebie dziewczyna z długimi, kolorowymi tipsami. Próbuje włożyć do malutkiego portfela drobne monety. Nie idzie jej to dobrze. Zerkasz na swoje króciutkie paznokcie, ten najmniejszy u lewej dłoni – obgryziony. Ale bez problemu wyjmujesz z portmonetki 5 złotych, nawet grosik.

Siedzisz w poczekalni u lekarza. Dwa krzesełka dalej chłopak z kolczykiem w uchu. Ma tatuaż na szyi i postrzępione spodnie. Zakładasz nogę na nogę i wygładzasz swoje w kant prasowane nogawki. Rozkładasz gazetę z notowaniami giełdowymi i chowasz się za nią.

Siedzisz na placu zabaw. Starsza córka huśta się na huśtawce, a ty trzymasz w ramionach jej młodszą siostrę. Karmisz ją piersią. Na ławce obok inna mama. W jej ramionach też dziecko. Też je karmi. Przechyla butelkę z białym płynem. „Mleko modyfikowane” przebiega ci przez myśl i nieznacznie odwracasz się od tamtej ławki.

Nic nie wiesz o dziewczynie z tipsami, o chłopaku z kolczykiem w uchu, o mamie z butelką w ręku. A dziewczyna z tipsami, dokładnie tak samo jak ty, poznała właśnie miłość swego życia. Chłopak z kolczykiem w uchu, dokładnie tak samo jak ty, właśnie awansował. Mama „od mleka modyfikowanego”, dokładnie tak samo jak ty, przegląda właśnie w telefonie oferty z chustami do noszenia dzieci.

Ty i dziewczyna z tipsami uśmiechacie się do siebie.

Ty i chłopak z kolczykiem w uchu uśmiechacie się do siebie.

Ty i mama, obydwie znad główek swoich dzieci, uśmiechacie się do siebie.

Gdyby wszystko i wszyscy byli tacy sami, byłoby nudno. To banał. Powtarzany pewnie od 16 listopada 1995 roku, kiedy to Zgromadzenie Ogólne ONZ ustanowiło Międzynarodowy Dzień Tolerancji. Tylko czy my tak naprawdę zastanawiamy się nad banałami i nad ich sensem?

Kristin Roskifte pokazała tolerancję w doskonały sposób. I zarazem trochę przewrotny i nieoczywisty. W picturebooku. Z liczeniem w dodatku. Oto na przykład plansza na której jest sześć osób – jadą windą. I komentarz: „Sześć osób w windzie. Jedna z nich boi się, że coś jej umknie. Dwie czują się samotne”. Patrzysz na sześć osób i zastanawiasz się, która jest która. Ale odpowiedzi nie ma. Nie widać tego na zewnątrz, na twarzy, w sposobie ubierania się, czy w tym, jak stoją. „Trzynaście osób na kursie rysunku. Dwanaście z nich przy rysowaniu zapomina o całym świecie. Jedna wkrótce po raz pierwszy zostanie tatą.” Intensywnie wpatrujesz się w mężczyzn – jest ich pięciu. Który to? Nie wiadomo…. „Sześćdziesiąt pięć osób na zjeździe bliźniaków. Dwie z nich nigdy wcześniej nie były na takiej imprezie. Trzy nie są bliźniakami. Cztery właśnie się w kimś zakochują”. Możesz ewentualnie stwierdzić, kto nie jest bliźniakiem, choć i to nie na pewno. Ale kto się w kimś zakochuje? I czy z wzajemnością? Tego nie widać. To jest w środku. Może to ten mężczyzna, który głosi nacjonalistyczne hasła i dziewczyna w burce? Coś ich łączy, choć zawsze myślał, że to niemożliwe… Nigdy nie wiadomo. Dopóki ktoś nie zaprosi cię do swojego świata, wnętrza, myśli.

Cenię tę książkę za trzy rzeczy. Po pierwsze za to, że nie mówi wprost, nie upomina, nie nakazuje. To nie jest proste: „bądź tolerancyjny, wczuj się w drugiego człowieka”. Ta tolerancja to podszewka, ślad, trzeba do niej dojść samemu. Po drugie za odważne obrazy - pogrzeb w książce dla dzieci? Więzienie w książce dla dzieci? Poczekalnia w szpitalu? I jeszcze z informacją, że ktoś w tej poczekalni się boi? Tak, to część życia – także dziecięcego. Dlaczego więc w parku, w szkole, na boisku czy w centrum handlowym można ludzi pokazać, a w sytuacjach smutnych i stresowych już nie? Można! Pewnie, że można. Plus za galerię sztuki i bibliotekę! Po trzecie za zmuszenie do uważności i myślenia. Na samym końcu jest piękna plansza: są tu osoby z książki i pytania: „Gdzie zostało zrobione to zdjęcie?”, „Jak myślisz, kto go pocałował”, „Ile on ma lat?”, „Kto ma taki tatuaż?”*. Okazuje się, że nie byłam dość uważna, że warto wrócić, przyjrzeć się ponownie światu, że tylu rzeczy nie odkryłam, nie musnęłam nawet! To też przyczynek do rozmowy o tolerancji – skoro nie wiesz: „Czym ona się zajmuje?”, „Jaki problem z włosami ma ta kobieta?”, „czym ona się martwi?” - jak możesz oceniać, jak możesz wydawać sądy? Świat nam umyka, przemyka, rozmywa się, pędzimy, nie zatrzymując się i nie kontemplując. Pomiędzy tymi pytaniami o bohaterów picturebooka, znajdziemy pytania filozoficzne, egzystencjalne, na przykład: „Jak myślisz, jaki jest sens życia?”, „Czy istnieje życie na innych planetach?”, „Co łączy wszystkich ludzi?”. To też są „pytania do zatrzymania”. Nie na jeden raz. Nie na ocenę. Na powracanie do nich, na dyskusje, na odkrycie, że czasem jesteśmy do siebie bardzo podobni, a czasem zupełnie różni.

Wyzbycie się odruchu oceniania może prowadzić do tolerancji. Do akceptacji. Tolerancja nie równa się dzielenia czyichś poglądów, nie równa się nawet ich zrozumieniu. To tylko pozostawienie przestrzeni drugiej osobie na to, by była dokładnie taka, jaka chce, ubierała się dokładnie tak, jak chce, śpiewała ulubione piosenki, kochała tego, kogo chce i wierzyła w to, w co wierzy. Warto sobie uświadomić, że pewnie z każdą z 7,7 miliarda osób na ziemi, masz coś wspólnego, choćby jedną małą rzecz, choćby to, że jesteś człowiekiem. I jesteś tak samo ważny, jak wszyscy pozostali.







*jest też QR kod, który prowadzi prościutko do odpowiedzi, gdybyśmy nie poradzili sobie, oglądając książkę raz jeszcze, i jeszcze, i jeszcze...

Komentarze