542. NA URODZINY
RAMONA
BĂDESCU
„POMELO
ROŚNIE”
(TŁ.
KATARZYNA SKALSKA)
ZAKAMARKI,
POZNAŃ 2018
ILUSTROWAŁ
BENJAMIN CHAUD
Spotykam
się z mamą Franka, kolegi Majki z przedszkola. Jeszcze chwilę temu
biegali razem po przedszkolnym ogrodzie. Teraz Franek zdeptuje już
szkolne korytarze jako zerówkowicz. Przez głowę przebiega mi myśl,
że jeszcze mała chwilkę temu rozmawiałam z innymi mamami o
śpioszkach, smoczkach, chustach, wózkach i nocnym karmieniu, a
teraz już o śniadaniówkach, rowerach, długopisach i zajęciach
pozalekcyjnych… Jeszcze przed chwilą wysyłałam moim rodzicom
zdjęcie pierwszego wyrżniętego ząbka, a teraz Majka przynosi mi
go w dłoni, z dumą pokazując szczerbę.
Zawsze,
gdy jedzie do swojej babci, babcia przysuwa ją plecami do futryny,
do czubka głowy przykłada ekierkę i zaznacza kreskę kreślarskim
ołówkiem. Zawsze jest trochę wyżej niż poprzednia. Córka mi
rośnie, a ja czasem budzę się ze snu zlana potem – jak przeżyję
ten moment, gdy mnie już przerośnie? Ja się trzęsę ze strachu,
ona promienieje. Z dumą pokazuje, że jej stara sukienka, która
zaplątała się na dnie szafy, teraz jest już co najwyżej
koszulką…
Jak
dziecko widzi swoje rośnięcie? Swoje stawanie się wyższym,
szerszym, cięższym, wypełnianie świata coraz bardziej sobą?
Pewnie
dokładnie tak, jak Pomelo.
Pomelo,
nasz słoń kochany, który zawsze był taki malutki, taki poręczny,
taki do torby, do torebki nawet (niektóre części mieściły się
do dziecięcej torebusi), nagle urósł. Przeżyłam szok! Z jednej
strony – dobrze, że urósł, że się rozwija, że próbuje czegoś
nowego, a z drugiej pytanie, które ciśnie się na usta: czy to
wciąż ten sam Pomelo, co zawsze?
Spieszę
donieść, że tak! Że wciąż jest wzruszający, filozofujący,
kolorowy, zabawny… Dla niego to też dziwność – to rośnięcie.
No bo czy nie jest już przypadkiem za duży do tego świata? Czy
rośnie w dobrym tempie? Czy będzie rósł symetrycznie? Czy
wszystko w środku dogoni to, co urosło na zewnątrz? Czy bardzo się
zmieni, gdy urośnie? Ale z drugiej strony jest pełen entuzjazmu,
nadziei, radości, ciekawości, bo wie, że z rośnięciem wiąże
się dużo, bardzo dużo nowych rzeczy. I choć troszkę się boi, to
jednak nie może się doczekać…
To
cudowna książka, bardzo mądra. Jak zwykle w tych zwariowanych,
kolorowych rysunkach ukryte jest coś ważnego, coś do
przystanięcia, pomyślenia, zastanowienia się. To książka dla
małych i dla DUŻYCH. Każdy znajdzie w niej coś innego. I dla
jednych i dla drugich to książka o nieuchronności zmian i o tych
zmian oswajaniu. Podejrzewam, że mali znajdą tu pewność, że
wszystko będzie dobrze, gdy powoli, powolutku będą się stawać
dużymi. Że wszystko co się nimi dzieje, jest OK. I że każdy ma
te same dylematy i pytania.
A
dla dużych – to książka na otarcie łez. Wiem, że z każdym
dniem coraz bliżej jest tego, że głowa Majki dosięgnie mojej
głowy, że coraz bliżej jest usamodzielniania się i odchodzenia.
Coraz wyżej wchodzi na drabinki na placu zabaw. Coraz szybciej
jeździ na rowerze, kilka razy sama już przeszła przez ulicę, nie
czekając na mnie… Dzieje się, a ja muszę to zaakceptować bez
sprzeciwu, z dumą. Więc najpierw poczytam sobie jeszcze dużo, dużo
razy „Pomelo rośnie”, żeby mi było łatwiej. Chociaż
trochę...
Komentarze
Prześlij komentarz
Dziękuję za słowa do prywatnej kolekcji...