656. POST IT: NIE CZYTAJ PO ZMROKU!
FRANCOIS
GRAVEL
„STRZEŻ
SIĘ STARYCH KSIĄŻEK”
(TŁ.
PAWEŁ ŁAPIŃSKI)
POLARNY
LIS, WARSZAWA 2019
Mathieu
zasypia na lekcji francuskiego. Nauczyciel za karę odsyła go do
biblioteki. Chłopak bardzo się z tego cieszy, bo w bibliotece
przecież nie dosięgnie go wzrok pana Robillarda. Będzie mógł
spokojnie spać dalej. Do biblioteki zmierza niemal w podskokach.
Czuje, że to nie do końca będzie kara. Do czasu, gdy staje przed
drzwiami i widzi karła. To nowy bibliotekarz, którego Mathieu
jeszcze nie zna. Tłumaczy mu szybko, że nauczyciel kazał mu
spędzić resztę dnia w bibliotece.
„Dobrze
zrobił. Wyglądasz mi na doskonały okaz. Najwyższa pora, żeby
Robillard wywiązał się ze swoich obowiązków naganiacza. Chodź
ze mną”. Te słowa, jakkolwiek dziwne, nie zawracając Mathieu z
drogi. Co więcej chłopak umawia się z bibliotekarzem na sobotnie
przedpołudnie sprzątanie bibliotecznych magazynów. To nie jest
najciekawszy sposób na spędzanie weekendu, ale pan Viateur oferuje
dość wysoką stawkę za godzinę. To dlatego w sobotni poranek
Mathieu staje na progu piwnicy szkolnej. Ufnie i bez żadnych
podejrzeń schodzi w dół do pomieszczenia przesiąkniętego
zapachem starego papieru, pełnym dziwnych eksponatów biologicznych,
wśród których zauważa wypreparowaną małpę. Czyżby naprawdę
do niego mrugnęła? Pan Viateur wraca na górę i zostawia
chłopaka samego w podziemiach stuletniego budynku szkoły. W
stosach pod ścianami leżą naprawdę bardzo dziwne książki…
Niby
czaszka na okładce, niby piszą, że dreszczowiec, niby „ostrzegają”
w opisie, że w serii będą się ukazywać historie trzymające w
napięciu… ale zupełnie się nie spodziewałam się tego, co
znajdę w tej książce! Istnieje takie sztampowe określenie: „dla
ludzi o mocnych nerwach!”. I w tym wypadku muszę napisać je
czerwonym mazakiem na karteczce typu post-it i przykleić karteczkę
do tej książki. Bo to nie jest banalna historyjka, w której na
końcu okazuje się, że duchy to tylko koledzy pod prześcieradłami.
To nie jest historyjka, która koszmary łagodzi zdaniem: „i wtedy
się obudziłem” - choć przyznam, że do samego końca myślałam,
że taki będzie finał… Ale nie, autor nie potraktował swoich
czytelników jak przestraszonych dzieciaków, ale jak dzieciaki żądne
niebanalnych przygód i dreszczyku emocji. Bo to naprawdę
dreszczowiec! Taki z nerwowym przełykaniem śliny, ze
spoglądaniem sobie znacząco w oczy i ze wzdryganiem się, gdy się
zaczytasz, a ktoś właśnie wchodzi do pokoju. Na post-it'cie
napisałabym jeszcze: nie czytać po zmroku! Jest naprawdę mocna!
Oczywiście tak, jak obiecuje wydawca: „nie będzie w nich żadnych
treści mogących naruszyć dziecięcą wrażliwość”. Dziecko,
któremu czytałam tę książkę, powiedziało, że 10/10 i
że super, i że w ogóle się nie bała, i że koniecznie musimy
przeczytać resztę książek z tej serii. Nikt nie wspominał jednak
na okładce o dorosłych i ich wybujałej fantazji… A nie jest to
kaszka z mleczkiem, oj nie… Cieszę się, że czytałam tę książkę
z moją córką – dzięki temu, że trzymała mnie za rękę, bałam
się trochę mniej i nie miałam w nocy koszmarów!
Skrótem:
nowatorski dreszczowiec dla dzieci, pełen grozy i z błyskotliwym
zakończeniem. Opatrzony świetnymi, klimatycznymi rycinami.
Nastrojowy, ze świetnie utrzymanym napięciem. Coś świeżego w
literaturze grozy dla dzieci. Dla miłośników gatunku pozycja
obowiązkowa!
Komentarze
Prześlij komentarz
Dziękuję za słowa do prywatnej kolekcji...