578. SERCE ROBOTA


PETER BROWN
„DZIKI ROBOT”
(TŁ. MARTA BRĘGIEL-PANT)
ENTLICZEK, WARSZAWA 2018
ILUSTROWAŁ AUTOR

Jest zimny poranek. Idziemy z Majką do przedszkola, stawiając stopy w mokrym śniegu. Twarze ukrywamy w szalikach, bo wieje. Ale nie czujemy zimna, bo rozmawiamy. O czym? O robotce Roz. Robotka Roz to robot, który urodził się w puszczy. Jak do tego doszło? Statek, który płynął z robotami z jednego dużego miasta do drugiego dużego miasta rozbił się u wybrzeży wyspy. Z wnętrza statku wysypały się skrzynki z robotami. Jeden z tych robotów przetrwał katastrofę. A potem ciekawskie wydry przez przypadek włączyły jeden przycisk z tyłu głowy robota. I tym samym tchnął życie w robota ROZZUM model 7134. „Ale możesz do mnie mówić Roz”, twierdzi robotka w swoim powitalnym komunikacie. Ten komunikat jest identyczny dla wszystkich robotów tego modelu, jednak ten robot okazuje się zupełnie wyjątkowy. Roz jest obcym elementem w życiu wyspy – jest mechaniczna, jest fabrycznym wytworem, ale bardzo stara się zacząć żyć. Wyspę traktuje od początku jak swój dom. Choć początki są trudne – burza, pościg rozwścieczonych na nią niedźwiedzi, problemy językowe. Roz mówi „po ludzku”, bo to ludzie ją stworzyli. A chciałaby się porozumieć z naturą. Bo to dzięki wyspie i naturze żyje. To, co cechuje Roz to cierpliwość. Zaczyna więc słuchać, obserwować, uczyć się. Stopniowo ptasie trele, niedźwiedzie pomruki czy lisie piski stają się mową. Roz zaczyna rozróżniać poszczególne słowa. I zaczyna w języku natury także mówić. Natura jest jednak nieufna. Zwierzęta nazywają Roz potworem i uciekają na jej widok. Dopóki robotka nie ratuje gęsiego jaja i nie zostaje gęsią mamą dla pisklęcia…
„Czy Roz była zwykłym robotem?” - pytam Majkę. „Nie! Roz była zdziczała, bo była daleko od ludzi” - mówi Majka. I stwierdza, że to było dla niej najlepsze. Że to stanowiło o jej wyjątkowości.
Peter Brown w posłowiu mówi o tym, że od zawsze jego fascynacje szły dwutorowo. Fascynują go roboty. Przede wszystkim to, czy robot może mieć własną tożsamość, osobowość, uczucia. Czy dwa roboty wyprodukowane w jednej fabryce, na identycznych podzespołach mogą być od siebie różne? A druga komora jego serca tętni życiem, dzikością. Druga bije w rytm nurtu rzeki i podmuchów wiatru. Należy do natury. Brown od zawsze uwielbiał badać przyrodę dookoła siebie, poznawał nazwy kwiatów i owadów, które są obok. Obserwował ptaki. „Dziki robot” jest połączeniem tych dwóch fascynacji. Połączył je z wielką zręcznością i miłością. Z wielkim wyczuciem i tak, że można o tym połączeniu gadać i gadać w zimowy poranek, nie czując zupełnie roztapiających się na rzęsach płatków śniegu.
To przepiękna, mądra historia o nietuzinkowej bohaterce. Trzyma w napięciu – gryzłyśmy palce w stresie (szczególnie na końcu, gdy po Roz przychodzą trzy roboty RECO, wysłane przez fabrykę). Jest wzruszająca, tak, że wiele razy miałyśmy łzy w oczach (matka-robot, która poświęca się dla swojego syna-gęsi tylko pozornie brzmi groteskowo). I jest niesamowicie zilustrowana – to czarno-szare ilustracje, ale ja doskonale widzę w nich tętniącą zieleń puszczy!
Uwielbiam takie książki, które otwierają nam usta. Taki jest dla mnie sens literatury (dobrej literatury!) - prowokować do myślenia, zadawania pytań, a potem rozmawiania na temat tego, o czym się myśli. Spierania się albo zgadzania. Argumentowania. Dzięki Roz gadałyśmy z Majką o rodzinie, o domu, o pomaganiu, o sensie istnienia, o tym, dlaczego warto kogoś poznać i jak to zrobić najlepiej, o związkach natury z człowiekiem, o tym, co czyni nas wyjątkowymi, o tym, dlaczego Roz była inna. „Dlaczego Roz była fajna? Bo miała nienormalny mózg. Miała roboci mózg.” - mówi Majka. A potem mówi najważniejsze zdanie: „To miłość sprawiła, że Roz była wyjątkowa. To miłość sprawiła, że znalazła przyjaciół i miała rodzinę.” Tak, miłość sprawia, że nawet robotowi zaczyna bić serce.












Komentarze