482. I SPEAK POLISH. WHAT'S YOUR SUPERPOWER?

JUSTYNA BEDNAREK, AGNIESZKA FRĄCZEK, MIKOŁAJ GOLACHOWSKI, ROKSANA JĘDRZEJEWSKA-WRÓBEL, EMILIA KIEREŚ, EWA NOWAK, ZUZANNA ORLIŃSKA, ZOFIA STANECKA, MARCIN WICHA, WOJCIECH WIDŁAK
„SYLABORATORIUM CZYLI LEKSYKON MŁODEGO ERUDYTY”
WSTĘP JERZY BRALCZYK
KONCEPCJA GRAFICZNA KSIĄŻKI, ILUSTRACJE I SKŁAD PAWEŁ PWALAK
EGMONT, WARSZAWA 2017

„Daj, ać ja pobruszę, a ty poczywaj”. Znane? Oczywiście! Jest to najstarsze znane zdanie zapisane w języku polskim. Piękne! W wymowie i w brzmieniu. Szczególne. Wyjątkowe. Bliskie memu sercu. Bo ja lubię polszczyznę. Jest śpiewna. Uwielbiam te wszystkie szeleszczenia, ogonki, „ó kreskowane” i dwuznaki, ciągnące się przez pół linijki. Lubię jej dwuznaczność. I akcent. Choć czasem trudny i nieoczywisty.
Zawsze najbardziej, egoistycznie i egocentrycznie, lubiłam słowa na „m”, bo na „m” zaczyna się moje imię. I jeszcze: miłość, mistyczny, magiczny, merytoryczny, młotek, mordęga, mątwa, melanżowy, moczymorda, majestat, maj i motyl. I Majka oczywiście. Ale oprócz tego jest jeszcze: huncwot, żagiew, źródłosłów, urwipołeć, szczękoczułek i łapserdak (jeśli któregoś nie znacie, warto zajrzeć do „Sylaboratorium”). Prawda, że piękne? Prawda, że lśnią, iskrzą, bawią i się uśmiechają? I tyle w nich tańca języka – ekspresyjnego, gdy obija się o zęby, podnosi i opada, drga i drży!
Jest też słowo erudyta… Ale kim właściwie jest erudyta? To taka osoba, która lubi wiedzieć, która pyta, nie błądzi, zgłębia, sprawdza, interesuje się i zapamiętuje. To ktoś oczytany, ktoś, czyja wiedza sięga od przecinków, poprzez morza całego świata i skład chemiczny wody po nazwisko pierwszego człowieka w Kosmosie. Taki erudyta zna dużo słów. I posługuje się nimi odpowiednio.
Dla osób, które chciałyby być erudytami, powstało „Sylaboratorium”. Ten tytuł to taka wariacja, połączenie sylab (języka) z laboratorium (badaniami, eksperymentami).
To nie jest bowiem zwykły leksykon słów. To nie jest słownik. Cała ta książka to jedna wielka zabawa słowem, jeden wielki ukłon w stronę polszczyzny. To magia języka polskiego uchwycona w locie, zatrzymana na chwilę i włożona do książki. To cudo między dwiema twardymi okładkami. To psota, figiel grupy osób, które zaprosiły nas do swojego świata. No bo jak inaczej nazwać załogę, w której znaleźli się Justyna Bednarek, Agnieszka Frączek, Mikołaj Golachowski, Roksana Jędrzejewska-Wróbel, Emilia Kiereś, Ewa Nowak, Zuzanna Orlińska, Zofia Stanecka, Marcin Wicha i Wojciech Widłak? Każda z tych osób piękną poprawną polszczyzną, czasem wierszem, czasem króciutkim opowiadankiem, a czasem swoimi słowami, wyjaśniła słowa niejasne, słowa przestarzałe, słowa trudne, słowa poszarzałe od nieużywania. Takie, które są pozłacane – łatwo nimi błysnąć w towarzystwie. Ale tylko w takim, które docenia polszczyznę. I zabawę słowem. Są tu słowa, które może nigdy nie przydadzą się w rozmowie, ale warto je poobracać na języku, sprawdzić, jak się układają i powiedzieć je sobie kilka razy, dla samego ich brzmienia i sensu.
PARANTELA
ŹDZIEBKO
PRESTIDIGITATOR
KAPODASTER
NAFTALINA
WIORSTA
No pięknie jest przecież, rzekłabym, że magicznie…
No i wisienka na torcie – jest jeszcze Paweł Pawlak, który to wszystko z nie mniejszym humorem (i dużym talentem!), zilustrował. W ten swój wyjątkowy, autorki sposób. Mało tego! On to w zupełnie niezwykły sposób złożył (czyli poukładał na stronie). Ach te wszystkie podkreślenia, zakreślenia, wytłuszczenia (brzmi o wiele mocniej, ładniej i grubiej niż zapożyczone „wyboldowania”)!
A tych nieprzekonanych jeszcze poezją języka polskiego i doskonałymi nazwiskami, przekonam może zestawem naklejek z literkami , które na samym końcu książki czekają na autorskie słowotwórstwo! Sześć arkuszy pełnych alfabetu! I można sobie ponaklejać te wszystkie „T”, „H”, „Ź”, „Ą” i „Ó” oraz „M” oczywiście jak się chce i gdzie się chce. W słowa już istniejące albo w takie, które istnieć dopiero będą.
Trwam w nieustannym zachwycie nad tą książką! To coś naprawdę niezwykłego, czego nie można przegapić. To po prostu MUST HAVE po polsku!













Komentarze