305. PRZEBIEGŁOŚĆ MYŚLOWA

SOPHIE SCHERRER
„MAŁA NINA”
(TŁ. MARTA KRZEMIŃSKA)
BIBLIOTEKA AKUSTYCZNA, WARSZAWA 2015
CZYTA JOANNA PACH-ŻBIKOWSKA

Małe Dziecko zadaje dziennie coś tak około pół tysiąca pytań. Im starsze, tym pytań jest mniej – to naturalne, bo rosnący człowiek wie coraz więcej o świecie, doświadcza i poznaje. Z czasem pytania stają się głębsze – nie można już na nie odpowiedzieć jednym słowem, nawet nie jednym zdaniem. W dzieciach piękne jest to (choć bywa przekleństwem zmęczonych dniem dzisiejszym rodziców), że mają naturalną potrzebę zgłębiania świata. Piękne jest też to, że nie boją się pytać, nie ma dla nich tematów tabu i faktycznie analizują to, co powiesz. Są do bólu czasem logiczne, są inteligentne i „myślowo przebiegłe”- poddają w wątpliwość, sprawdzają, czy odpowiedź pasuje kolorem, kształtem, fakturą. Zazdroszczę im tej odwagi, by chcieć być mądrym, by podważać i dążyć do sedna.
Mała Nina z pewnością nie tylko czuje, ale myśli. Nie odrzuca „szkiełka i oka”, wręcz przeciwnie, kieruje się na równi emocjami, co dociekliwością.
Ma lat osiem, rozwiedzionych rodziców, jako jedyna dziewczynka na placu przed szkołą dzierży dwa rożki z cukierkami na rozpoczęcie nauki i bardzo chciałaby mieć psa. Pies odpada, bo mama Niny „dość ma już roboty przy niej samej”. Ale może chociaż świnka morska, którą można kupić za własne pieniądze ze świnki skarbonki?

Właśnie dlatego, że każde dziecko jest z natury swej naukowcem, odbiór „Małej Niny” może być różny. Bo też Scherrer nie napisała książki o małej głupiutkiej dziewczynce, która bierze świat takim, jakim jest, zgadzając się pokornie na to, jakim chcą go pokazać dorośli. Ona myśli. I ma odwagę (niektórzy pewnie powiedzieliby „czelność!”) nie zgadzać się z dorosłymi i z ich oglądem świata. „Do połowy było super, ale potem wyrzuciłam książkę do kosza” - czytam w jakiejś internetowej recenzji. Bo wkraczamy w rzeczy niewygodne – w dziecięce postrzeganie wiary. Autorka staje w kościelnej ławce obok 8-letniej Niny przygląda się, jak dziewczynka wypluwa opłatek do złączonych dłoni, żeby zabrać go ze sobą do domu, zrobić z niego zakładkę i mieć go zawsze przy sobie. Staje obok, gdy Nina chce ochrzcić swoją świnkę morską, bo martwi się o jej życie pozagrobowe. Ale religia to nie jedyna sprawa, która daje Ninie do myślenia. Troszkę za jej, autorki, sprawą, Nina staje wobec niełatwych sytuacji – po rozwodzie rodziców, Nina zawsze ma dwa przyjęcia urodzinowe, ale czy będzie miała też dwie komunie?; jak zareaguje na nowego mężczyznę u boku swojej mamy?; jak przyjmie nową „koleżankę” - córkę partnerki swojego ojca? czy będą „siostrami” tak szybko, jak chcieliby tego ich „zakochani” w sobie rodzice? A co się stanie, gdy ukochaną świnkę morską rozszarpie pies sąsiadów? Scherer nie daje Ninie łatwego życia, choć jest to życie szczęśliwe. Sprawia, że Nina zderza się z rzeczywistością czasem bardzo boleśnie, ale pozwala jej wstać, rozmasować guza na głowie i MYŚLEĆ o tym, co się wydarzyło, reagować zgodnie z 8-9-letnim sumieniem i doświadczeniem, analizować i wyciągać wnioski. W wersji audio słychać to nawet mocniej – Joanna Pach-Żbikowska świetnie moduluje głos, nadając mu tony piskliwej ośmioletności i mocnej rezolutności małej Niny. W zderzeniu ze sprawami ostatecznymi i ze sprawami wzniosłymi, okazuje się, że nie wszystko jest tak proste i oczywiste, jak wydawałoby się dorosłym. A Nina na zastany porządek rzeczy reaguje dociekliwością, nie zgadza się na: „bo tak jest i już”. A ja podziwiam tylko Sophie Scherrer, że jest tak doskonałą obserwatorką dzieci; że udało jej się napisać książkę, która wywołała taką burzę – czyż nie oznacza to, jak dawno wyrośliśmy z zadawania pytań?

Komentarze

Prześlij komentarz

Dziękuję za słowa do prywatnej kolekcji...