634. ŚLIWKOWO MI


DELPHINE PERRET
„BJORN W WIELKIM ŚWIECIE”
(TŁ. PAWEŁ ŁAPIŃSKI)
WYTWÓRNIA, WARSZAWA 2019
ILUSTROWAŁA AUTORKA

Bjorn już raz wszedł do mojego serduszka. Co ja mówię – wkroczył! Z przytupem. Rozsiadł się, zamieszkał, nigdzie się nie wynosi. Od czasu do czasu ściągam książkę z półki, gładzę jej niebieskie kartki, przytulam do policzka i od razu robi mi się lepiej. Bo to jest właśnie taki niedźwiedź – taki od dobrego samopoczucia. Dlatego, gdy zobaczyłam w zapowiedziach Wytwórni, że Bjorn się przebudzi ze snu zimowego, to z radości złapałam lewą ręką za prawe ucho. Bo takie rzeczy, nieco szalone i irracjonalne, robi się wtedy, gdy człowiek cieszy się tak, Że nie można tego wypowiedzieć słowami.
W końcu wstał! Obudził się, przetarł wielką łapą zaspane oczy i wyszedł z gawry zobaczyć, co się zmieniło na świecie podczas jego nieobecności. Zmieniło się na przykład to, że obok leży żółw. Ale szybko okazuje się, że jest tu tylko przejazdem. Ale tak miło jest porozmawiać z żółwiem! Posłuchać, co mu się śniło podczas jego snu zimowego. A potem sprawdzić co jeszcze się zmieniło tej zimy. I w końcu upewnić się, co jest niezmienne – przyjaźń! Pod wiśniowym drzewem spotykają się niedźwiedź (i żółw), borsuk, zając, sroka, łasica, lis, wiewiórka… Tak dobrze znów być razem! Tak dobrze wiedzieć, że gdy się spało, ciągle miało się przyjaciół i że nie zniknęli, gdy otworzyło się oczy! Opowiadają sobie teraz nawzajem całą swoją zimę i radują się wiosną. A wiosną też dzieje się dużo. Na przykład coś, co ludzie nazywają „piknikiem”. Trzeba wtedy wziąć dużo dobrego jedzenia i zjeść poza domem. Ale skoro domem dla zwierzaków jest cały las, to chyba oni muszą zjeść w środku? Czy nada się do tego mały drewniany domek z wielkim oknem? Wiosną można też wyruszyć na wycieczkę autobusem 43. Wiosną można znaleźć w trawie taki dziwny mały bucząco-świecący przedmiot, o którym sroka mówi, że nazywa się telefon. Można też odwiedzić Ramonę – ludzka przyjaciółka zaprasza Bjorna do miasta na basen. Tylko czy niedźwiedzie mogą się kąpać? Trzeba to koniecznie sprawdzić w regulaminie! Wiosną miło też dostać list od kolegi, który jest teraz zupełnie gdzie indziej. Ale dzięki listowi jakby bliżej. Jakby tuż obok.
Tęskniłam za Bjornem, gdy spał! Nie chciałam mu przeszkadzać, choć od czasu do czasu do niego zaglądałam. Jak dobrze, że u Bjorna nie zaczyna się teraz zima, jak u mnie i że mogę się rozsiąść w Wielkim Lesie, pod drzewem albo przy stole, tam, gdzie akurat siedzą przyjaciele i po prostu być z nimi. Tak zwyczajnie, choć magicznie, bo to przecież jeden z moich absolutnie przeukochanych lasów i jeden z moich absolutnie przeukochanych niedźwiedzi, ktoś zupełnie wyjątkowy, przyjaciel na całe życie. Majka rozsiada się tuż obok. I dobrze jej tu tak samo, jak mi. Nie chce wychodzić z książki, najchętniej bez końca jeździłaby autobusem 43. W Wielkim Lesie taka cisza i spokój. Jeśli dzwoni telefon, to tylko przez chwilę. Ale ważniejsze są przecież dojrzałe śliwki – aparat upada na ziemię i wszyscy naraz o nim zapominają – ja o swoim też. Gdy wchodzę do Wielkiego Lasu zapominam o troskach. To książka „zwolnij!”. Nie mówi tego wprost, nie krzyczy o tym z okładki, zachęcając, żeby „już, teraz, zaraz” odciąć się od świata. Robi to w sposób niewymuszony, naturalnie. Zupełnie jak Bjorn, który owszem, od czasu do czasu może pojawić się w mieście, ale zawsze wraca do swojej gawry i przyjaciół, których zostawił w lesie. Dziwi się wielkiemu światu, interesującemu na swój sposób (pianino wciągane na trzecie piętro!), ale wielki świat istnieje według niego tylko po to, żeby mógł o nim potem opowiedzieć borsukowi, sroce czy zającowi. Najlepiej przy soczystych śliwkach.







Komentarze