537.PIERWSZY PONIEDZIAŁEK PO URLOPIE
SHAUN TAN
„CYKADA”
(TŁ. ŁUKASZ
BUCHALSKI)
KULTURA GNIEWU,
WARSZAWA 2018
ILUSTROWAŁ AUTOR
Któregoś razu
biegłam, już spóźniona, do biura. Zaczepił mnie chłopak, z
identyfikatorem na szyi, podsuwał długopis i kartkę, chciał
podpis, ale śpieszyłam się i nie słuchałam go dobrze. Gdy byłam
już ze trzy kroki od niego, dotarło do mnie co mówił: „Pomóżmy
sobie, proszę podpisać petycję o skrócenie czasu pracy do 7
godzin dziennie...”. O ironio!
Mój czas jest
pokawałkowany. Mój czas jest posiekany. Mój czas dzielę między
rodzinę a pracę. Zawsze mam wyrzuty sumienia, gdy praca zjada
więcej i wypluwa mnie mokrą od potu na kanapę w dużym pokoju,
przed telewizor, przed którym zamykam oczy jeszcze zanim skończą
się napisy początkowe jakiegoś filmu, który bardzo chciałam
obejrzeć. Gdy książka, którą czytam, wypada mi z dłoni i spada
na podłogę, a nawet to mnie nie budzi… Zawsze mam wyrzuty
sumienia, gdy mała ręka mojej Córki wkłada w moją, większą,
pędzel, plastelinę, książkę, klocki, karty, a z nich wypada
wszystko, bo jestem zmęczona. Zawsze mam wyrzuty sumienia, gdy w
pracy, zamiast pilnie stawiać kolejne wirtualne literki na ekranie
komputera, odwracam głowę od wirtualnej kartki i myślę o uśmiechu
mojej Córki. Obliczam w głowie skomplikowane działania
matematyczne i wynik zawsze wychodzi ujemny – za dużo czasu w
pracy, za mało tam, gdzie naprawdę chcę być… Choćbym nie wiem
jak mocno kochała to, co robię zawodowo, zawsze siedząc zamknięta
w czterech ścianach biurowca, tęsknię do szumu morza, do
powietrza, do moczenia stóp w jeziorze, do plucia pestkami czereśni
w niebo, do drzew, do śmiechu, do luźnych dresowych spodni, do
rozczochranych włosów, do leżenia w łóżku rano, z otwartą
książką, do spaceru na mostek, żeby pograć w misie-patysie…
A co ma powiedzieć
Cykada? Siedemnaście roków bez chorobowe i bez pomyłka wprowadza
dane. Śpi w biurze. Je w biurze. Oddycha w biurze. Żyje w biurze.
Wciąż tylko klik-klik-klik-klik. Czy umie usłyszeć jeszcze
jakiekolwiek inne dźwięki, poza klawiszami komputera? Czy
rozróżniłby jeszcze śpiew ptaka od gitary elektrycznej?
Siedemnaście roków… poniżenie, ból, niewiara we własne siły.
Shaun Tan przedstawił ekstremalny obraz pracownika - „Cykada nie
człowiek”, więc nie może skorzystać nawet z toalety w budynku,
musi jechać do miasta i zawsze obcinają mu za to pensję.
Wykorzystują, pomiatają, nie doceniają. Czy Cykada w ogóle umie
się uśmiechać, mając takie życie? Nie żyjąc, tylko pracując?
Po plecach przebiega mi dreszcz. To mocna książka. Bolesna. Ale też
skłaniająca do refleksji. Bo nagle Cykada odchodzi (po siedemnastu
rokach!!!) na emeryturę. Nie ma pożegnania, jest tylko polecenie –
posprzątaj biurko! Zawsze przecież znajdzie się jakaś inna cykada
na miejsce tego… I co będzie na końcu? Stoi na szycie budynku, na
ostatnim piętrze biurowca-drapacza chmur. Czy stracił sens życia,
skoro do tej pory był tylko pracą? Zdradzę tylko, że to
picturebook do myślenia. Do zastanowienia się. Do przystanku. Do
oddechu. Do tej sekundy, gdy w porannym biegu, obijając się jak
piłeczka we flipperze o kupno biletu, rozlaną kawę, uciekający
autobus, padający deszcz, spóźnienie! wieczne spóźnienie! -
przystanąć, zamknąć oczy, przestać… Być przez tę sekundę
tylko tym, co ma się pod powiekami. Może niebo, może czerwony
balonik, może morze, może uśmiech dziecka, może pocałunek męża
na do widzenia, może słodki smak czekolady rozpuszczającej się na
języku...
Przystanąć.
Nie zapominać o
sobie.
Shaunie Tan, znów
jest pięknie, wiesz, prawda?
Komentarze
Prześlij komentarz
Dziękuję za słowa do prywatnej kolekcji...