496.SKORO NIE MA SŁÓW

ANNA HÖGLUND
„O TYM MOŻNA ROZMAWIAĆ TYLKO Z KRÓLIKAMI”
(TŁ. KATARZYNA SKALSKA)
ZAKAMARKI, POZNAŃ 2018
ILUSTROWAŁA  AUTORKA

Gdy miałam kilkanaście lat usilnie starałam się znaleźć słowa. Chciałam, żeby coś mnie opisywało, definiowało, żeby mnie nazwać od A do Z, żebym miała jasność, co czuć i co myśleć. Bazgrałam w pamiętniku wszystkie te zawijasy i nowe trudne wyrazy. Bo może, jeśli zaatakować intelektualizmem, podda się wszystko inne i będę w końcu wiedziała kim jestem? Ale wciąż coś nie wychodziło, bo żadne słowo nie było tym stuprocentowym, tym w dziesiątkę, tym dociętym akurat do mnie.
Czyżby nie było dla mnie/na mnie właściwego słowa?
No to może wystarczyłby obraz?
Ale jak wyglądałam? Za duży sweter o zbyt długich rękawach, w których chowałam dłonie z niepomalowanymi paznokciami. Szeroki, tak, żebym zmieściła się w nim ja i wszystkie moje kompleksy. Okalał mnie jak futro. Chowałam się w nim i nie wychodziłam na zewnątrz. No może tylko wtedy, gdy naprzeciw mnie stanął ktoś, kto miał taki sam za duży sweter… A powinnam była przecież nosić krótką spódniczkę, powinnam była nakładać perłową szminkę na wargi, powinnam była śmiać się bardzo głośno i powinnam była słuchać mniej hałaśliwej, bardziej skocznej muzyki…
Bo były przecież te wszystkie powinności… Te wszystkie „musisz” i „powinieneś”. I to nie tylko w kwestii wynoszenia śmieci, odrabiania lekcji i szorowania muszli klozetowej. Ale w kwestii uczuć. Musisz czuć radość, gdy Twoje włosy są kręcone i blond, a wstyd, gdy są proste i mysiego koloru. Ale nagle zdajesz sobie sprawę, że po prostu – jesteś królikiem i nigdy nie będziesz taka sama/taki sam jak cała reszta.
Świetnie! Oryginalność jest w cenie! Bycie sobą jest w cenie! Tylko nie wtedy, gdy ma się trzynaście lat… Gdy ma się trzynaście lat, chce się być dokładnie takim samym, jak cała reszta. Bo królika akceptować znacznie trudniej. Królik nie przystaje, królik śmiesznie wygląda na imprezach. Królika nie interesują te same rzeczy.
„- Nie bądź taki wrażliwy – mówi mama.
Łatwo jej mówić.
Czy ona myśli, że jestem taki z własnej woli?
Czy jej się wydaje, że to się wybiera?”
Okres dojrzewania to nieustanny strach przed tym, by nikt nie odkrył, że się jest królikiem. Bo będą się śmiać, bo życie będzie jeszcze trudniejsze, niż jest, bo innym bycie „cool” przychodzi z łatwością, a ja chowam tylko dłonie coraz głębiej w ten za duży sweter. I płaczę. Dużo płaczę.
Gdy się ma trzynaście lat, nagle okazuje się, że nie wystarczy tylko być sobą. Że trzeba jeszcze być zupełnie kimś innym, kto pasuje. Zawsze trzeba gdzieś pasować. Nagle zaczynasz analizować siebie, własne uczucia, swoją rolę w świecie, to, czy twoje ciało jest naprawdę twoim ciałem, czy jesteś w sobie tak ukryty, że zupełnie nie można cię znaleźć. Czy udajesz na tyle dobrze, że koleżanka zaprosi cię na sobotnią imprezę do swojego domu? Czy ta impreza jest w ogóle warta udawania? Czy możesz powiedzieć to, co właśnie przyszło ci do głowy, czy musisz to zatrzymać i ewentualnie wieczorem zapisać na jakimś skrawku papieru, bo jeśli to powiesz, to wszyscy będą patrzeć na ciebie jak na królika… Czy jeszcze kiedyś będziesz mógł być sobą, czy już zawsze będziesz ukradkiem płakać w środkach komunikacji miejskiej, choć wcale tego nie chcesz?
Ta książka to majstersztyk. Jakby ktoś Anna Höglund weszła do głowy trzynastolatka, zeskrobała wszystkie myśli, wrzuciła je na laboratoryjne szkiełko, zanalizowała, a potem przełożyła na sztukę. Te wszystkie razy, gdy trzynastolatek czuje się obco na świecie, te wszystkie razy, gdy w jego głowie wybucha słowo „BEZSENS!”, gdy pyta „Co ja tu robię?”, gdy upija się, żeby nabrać odwagi do jakiegokolwiek działania, gdy wkłada słuchawki na uszy, żeby nie słyszeć świata, gdy rezygnuje z zaproszenia na domówkę, bo tam przecież trzeba mówić, a on nie wie, jakie są najodpowiedniejsze słowa, gdy płacze, zagryzając poduszkę, gdy tnie się albo wtedy, gdy zapala papierosa za szkołą, choć nie lubi dymu, tylko dlatego, że wszyscy inni palą…
Na to nie ma słów. Dlatego słów jest mało. Jest obraz, który mówi wszystko – jestem sam! Gdzie mam znaleźć drugiego królika, który myśli tak, jak ja? Który właściwie nie myśli, któremu czucie zastąpiło myślenie…?
Nie wiem, czy zrozumiałam to kiedyś w okresie dojrzewania, czy dopiero dzisiaj. Pewnie z perspektywy czasu, bo króliki są strachliwie, nieśmiałe i rzadko wychodzą ze swoich nor, wyściełanych poczuciem samotności i bezsensu, nieśmiałością, wstydem… Ale nagle, czytając tego picturebooka zdałam sobie sprawę, że wszyscy są królikami. Nawet ci, którzy wyglądają prawie jak ludzie i spod gęstych włosów nie widać ich długich uszu…
Dlatego to książka dla każdego nastolatka. To wręcz najważniejsza książka każdego nastolatka. Jak lustro, jak osobisty pamiętnik, jak wpis do dowodu, jak linie papilarne każdego z nas. Powinna leżeć pod poduszką każdego młodego człowieka, na wyciągnięcie ręki/łapy, jak lekarstwo, zażywane bez konsultacji z lekarzem, bo nie zagraża Twojemu życiu lub zdrowiu. I nie sądzę, żeby to było placebo. 







Komentarze