359. DOM ODPOCZYWA OD ZGIEŁKU DNIA CODZIENNEGO
RĂMONA
BADESCU
„POMELO
PODRÓŻUJE”
(TŁ.
KATARZYNA SKALSKA)
ZAKAMARKI,
POZNAŃ 2016
ILUSTROWAŁ
BENJAMIN CHAUD
Kocham mój Dom.
Wgłębienie w kanapie, które idealnie pasuje do mojego czytającego
ciała. Niskie łóżko. Niedociągnięcia niewprawnego pędzla na
ścianie. Czarno-białe zdjęcia w przedpokoju. Półkę na kasze,
zioła i wina w kuchni. Książki wszędzie. Znam każdy centymetr
desek na podłodze. Zrosłam się z nim i gdybym musiała się stąd
wyprowadzić, to na pewno zostałby tu kawałek mnie – naskórek,
kilka tysięcy włosów i kawałek serca. Pomimo tej miłości lubię
go czasem opuścić. A może nie pomimo, może właśnie dlatego, że
go kocham. Lubię zamknąć go na wszystkie trzy zamki, zakręcić mu
wodę i gaz i zniknąć. Żeby odpocząć od znajomości jego
topografii i niedoskonałości (czwarte piętro bez widy). Żeby i on
odpoczął od gwaru naszych rozmów i leniwego niesprzątania w każdą
sobotę. Żeby zarastał sobie kurzem i nieodczytanymi listami. Po to
właśnie ktoś wymyślił podróżowanie.
Poprzednim razem
Pomelo stanął na skraju ogrodu. I zrobił krok w nieznane. Teraz
już tu jest, w tym nieznanym. Ma nowy dmuchawiec, który trochę
kłuje i jest zielony. Pomelo zwiedza, poznaje, sprawdza, uczy się.
Podróż do mieszkania gospodarza, a później na kartoflisko,
okazuje się podróżą życia, gdy Pomelo odkrywa nowe języki, nowe
światy, nowe zwyczaje, nowe smaki. Zupełnie tak, jak gdyby pojechał
na wycieczkę do Chin. Dla mieszkańców domu czajnik z herbatą,
ludzik lego albo brudna skarpetka jest oczywistością. Jest nią tak
bardzo, że nie zwracają na to uwagi. Przechodzą obok, przechodzą
mimo, nie poświęcając im nawet spojrzenia. Dla Pomelo to inny
świat! Zwiedza babkę posypaną cukrem pudrem, jak zwiedza się
góry, zwiedza dywan, jak zwiedza się wydmy z piasku. Zwiedza pokój
dziecięcy, jak zwiedza się zoo. A później pchnięty jakimś
nieuświadomionym uderzeniem tęsknoty, ląduje w skrzynce z
jabłkami. Stamtąd wyboistą drogą zmierza na kartoflisko. I nagle
to on jest czymś na kształt słonia, tak jak ziemniak był zawsze
czymś na kształt kartofla. To Pomelo teraz jest obcy, to jego nie
rozumieją, doskonale porozumiewając się między sobą. To właśnie
Pomelo odkrywa w podróży – inność. Że to, co obce i
nieznajome, może być fascynujące. Że istnieje świat poza
dmuchawcem, który można pokochać równie mocno. A przynajmniej
zatracić się w nim – choć na chwilę.
Ale najpiękniejsze
w podróżowaniu są też powroty. Gdy na nowo sadowisz się w swoim
kanapowym wgłębieniu i jeszcze nie dostrzegasz żadnych mankamentów
– widzisz tylko swój dom, który na chwilę przestał pachnieć
tobą. Czy Pomelo wróci pod swój dmuchawiec? Na razie zasypia pod
udawanym dmuchawcem, ucząc się trudnego języka kartofli i
odkrywając w sobie pierwiastek kartoflany. Na razie sza, na razie
fla-fla-fli...
[Pomelo widziany przez obiektyw Majki]
[Pomelo widziany przez mój obiektyw]
Komentarze
Prześlij komentarz
Dziękuję za słowa do prywatnej kolekcji...