623.DLATEGO


MICHAŁ SKIBIŃSKI
„WIDZIAŁEM PIĘKNEGO DZIĘCIOŁA”
DWIE SIOSTRY, WARSZAWA 2019
ILUSTROWAŁA ALA BANKROFT

Są takie zdarzenia. Jak piorun. Ktoś puka do drzwi, w dłoni stary zeszyt.
„Miałem wtedy osiem lat. Przez całe wakacje codziennie zapisywałem w zeszycie jedno zdanie. Jedną rzecz, która mi się zdarzyła. Takie dostałem zadanie – pod tym warunkiem zdałem do drugiej klasy. Mam ten zeszyt do dziś.”
Pewnie takie szkolno-wakacyjne zadanie dostało już kilka tysięcy uczniów. Pewnie nie jeden z mozołem kreślił pomiędzy linijkami te wszystkie „Wyjechałem w góry.”, „Zjadłem loda.”, „Pływałem w morzu.”. Dlaczego ten jeden zeszyt ma być wyjątkowy?
Bo pisał go ośmioletni chłopiec latem roku 1939.
To wystarczy.
Dlatego.
Nie wiem, jak to się stało, że ten zeszyt trafił w ręce Dwóch Sióstr. Nie wiem, jak to się stało, że Ada Bankroft namalowała to lato. Wiem, że to książka wyjątkowa. Że jest kolejną książką o wojnie, ale książka niezwyczajną, trzymającą za gardło i za rękę jednocześnie.
Gdy czyta się ten zeszyt dziś, to mrowią ręce i nogi. Już wiemy, co będzie, bo wiemy, co było. Czujemy narastający niepokój. Słyszymy ciszę. Ciszę przed burzą. Parę burz, owszem, jest w tej książce, ale to takie, które są częścią każdego lata – zwyczajnego, codziennego, lipcowo-sierpniowego… To takie lato, które mogło zdarzyć się i dwa lata temu, i w latach dziewięćdziesiątych, i dziś. Beztroskie. Takie lato, w które gra się w ping-ponga z bratem, bawi się z Magdaleną, czyta ładne bajki i łapie osy w pułapki lepkich od soku szklanek. Takie same zdania napisaliby uczniowie z roku 2019. A potem nagle, w jednej chwili, to wszystko zastępuje „Chowałem się przed samolotami” i „Rzucili blisko nas bombę.” I czuć, że to lato na początku wojny, to ostatnie, w którym istniał stary świat. Potem się odrodził, po tej wielkiej zapaści, ale już zupełnie inny, naznaczony, pobliźniony, z tą kulą wojenną u nogi – nigdy nie zdjętą, bo nigdy nie będzie klucza do łańcucha. To ostatnie lato dzieciństwa. Kto jeszcze mógł być dzieckiem, ten miał wielkie szczęście, że uszczknął z tego lata dla siebie uśmiech, zabawę, kolorowego motyla, spacer do Domu Towarowego Braci Jabłkowskich… Dorośli pewnie wiedzieli, przeczuwali, sądzili, ale dzieci nie. Dziecko myślało naiwnie, że wróci do szkoły 1 września 1939 i pójdzie do drugiej klasy. Do tej drugiej klasy, na ten polski, który wywalczyło sobie codziennym zdaniem, kaligrafowanym w zwykłym zeszycie w linie. Ale nie. Bo 1 września ta szkoła przestała istnieć. „Rozpoczęła się wojna” - pisze Michał. Z błędem, pomija literkę „z”, którą wciska w to zdanie amatorskim znakiem korektorskim, zauważając swój błąd. Dla wojny nie ma korekty. Dzieje się.
Na obrazach Bankroft nie namalowała żadnych ludzi. Czemu? Być może dlatego, że już nie ma. Nawet jeśli ktoś przeżył, tak jak Michał, autor zeszytu, zawzięty kaligraf, kronikarz „ostatniego lata przed...”, to od 1.09.1939 przestali istnieć, w to miejsce pojawili się inni oni – prawie identyczni, a jednak zupełnie inni, naznaczeni pobliźnieni, z tą kulą wojenną u nogi…
Ostatnie zdanie jest z 15 września, długie, jak na Michała, z błędem („bąby”). Potem już tylko dwie daty – 16.09.1939 i 17.09.1939. Czy już wie, że świat się skończył?







Komentarze